#5

64 9 27
                                    

Janusz: *idzie se do lasu na grzyby z synkiem*

Dotarli i patrzą, a tam rozgrywa się jakaś scena. Dwie kobiety zbierają se do dzbanków maliny. Przynajmniej tak im się wydaje. No i zbierają grzyby. Wnet słyszą jakieś krzyki tych kobiet. Nie obchodzi ich to. Kilka chwil później Janusz spogląda w ich stronę, żeby je uciszyć, ale widzi, że jedna wbija nóż w drugą. Patrzy przestraszony co się dalej dzieje. Morderczyni się śmieje, a potem trafia ją piorun.

Janusz: Synek wracamy do domu.

Syn: Czemu?

Janusz: Chodz!

Odchodzą z pięcioma grzybami w koszyczku.

Beka jak rzekaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz