*Prolog*

87 7 4
                                    

W ciepłą letnią noc na polanie wśród polnych kwiatów leżała dziewczyna, jej wiśniowe włosy opadały falami na trawę tworząc przy tym różne wzory. Farsa bo tak miała na imię właśnie ta kobieta która właściwie niebyła człowiekiem. Została zesłana do tego jakże obskurnego miejsca zwanym Gravity Falls przez rade demonów. Kobieta wstała z ziemi otrzepując swoją białą sukienkę z resztek trawy którą powyrywała z nadmiaru stresu, oraz ziemi zostawiając po sobie zielono brązowe plamy, poprawiła włosy które opadły jej falami na plecy i uniosła swoje szare jak burza oczy na żółtą postać stojącą kilka metrów od niej. Chłopak o złotych włosach uśmiechnął się do niej nonszalancko, obrócił się ukazując środek swojego płaszcza, który poruszał się pod wpływem jego ruchu, po czym zniknął pozostawiając po sobie głuchy dźwięk strzelających palców. Zdziwiona dziewczyna zaczęła szukać wzrokiem złotowłosego, lecz nigdzie go nie ujrzała. Niedaleko w polu słoneczników leżał chłopak który przyglądał się jej z ukrycia. Osiemnastoletni chłopak miał na sobie czapkę z daszkiem na której środku widniała sosna, a pod czapką znajdowały się zasłaniające czoło gęste brązowe włosy. Chłopak patrzył na kobietę swojimi czekoladowymi oczami w których można było by utonąć, jak na ósmy cud świata. Gdy zauważył jak pełznie do niej jeden z tutejszych magicznych węży rzucił się w jej stronę, by złapać tego uciekiniera który po raz kolejny zwiał z jego laboratorium. Kiedy dobiegł do niej ona z przerażeniem obróciła się w jego stronę. Gdy miał coś wydusić z siebie nie trzymające się niczego zdanie, demonica zniknęła pozostawiając po sobie jasnoszary pył migoczący w świetle księżyca.

Hi PinetreeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz