Kiedy ostatnie ciasteczka były gotowe, aby wreszcie wyjąć je z rozgrzanego do czerwoności piekarnika Taehyung chwycił za materiał czarnej szmatki i pogwizdując wesoło wyciągnął gorący przysmak. Szybko jednak tego pożałował, kiedy taca z ciasteczkami okazała się posiadać większą temperaturę niż były to w stanie znieść długie palce Kima. Nawet przez ową szmatke, która okazała się słabym kołem ratunkowym.
-Ja pierdo...- zaczął, zaprzestał jednak nagle przypominając sobie o młodym gościu siedzącym spokojnie w jego salonie i szybko odchrząknął poprawiając lekko spadający za nisko i denerwujący go fartuszek. Za dokładnie pół godziny miał pojawić się tutaj Jungkook,aby wspólnie spędzić tegoroczne Halloween, gdyż w zeszłoroczne Jungkookowi wypadła randka. To nie było tak, że Kim nie zdawał sobie wówczas sprawy, iż związek nie potrwa dłużej niż 3 dni, a zakończy się z głośnym hukiem oraz łkającym młodszym chłopakiem wtulonym w jego klatkę piersiową i zaciągającym się wspaniałym zapachem Kima, który od zawsze kojarzy mu się tylko z bezpieczeństwem. Taehyung nie chciał tutaj wyjść na egoiste, te słowa po prostu zwykle powtarzał mu Jungkook. Apropos, trzydzieści minut, a ciasteczka nie były nawet udekorowane.
Taehyung, przez krótką chwilę, rozważał opcję zaangażowania małego, choć może niezupełnie małego, chłopczyka w ciasteczkową zabawę, jednak widząc jego zamyślone spojrzenie wpatrzone w wyłączony telewizor... jakoś nie miał ochoty mu przeszkadzać.
Z całą sytuacja opieki wyszło to dlatego, że Kim potrzebował pieniędzy na opłacenie czynszu za dosyć spore wynajmowane przez niego mieszkanie. Rodzice ubiegali się, aby ich syn mieszkał w normalnych warunkach, później informując, że płacić będą tylko połowę określonego czynszu. Taehyung już parę miesięcy szukał solidnego rozwiązania, które podsunął mu dopiero jego drugi najlepszy przyjaciel Jimin- opiekowanie się dziećmi. Dla kończącego 2. rok studiów Taehyunga, nie było obecnie lepszego rozwiązania. Dlatego też poczuł jak ogarnia to stado skowronków, kiedy tego samego dnia rano do jego drzwi zapukała kobieta w średnim wieku prosząc o zaopiekowanie się jej wnukiem, poczuł jeszcze większy napływ radości, kiedy uświadomił sobie, że jego ogłoszenie jednak nie zostało opuszczone mimo oczu i zignorowane.
Owszem, kobieta wyglądała na dosyć młodą w długich czarnych włosach ciekawie modelujących jej twarz i gdyby kiedykolwiek przyszło Taehyungowi oceniać, pewnie nie dałby jej więcej niż 30 lat, jakże ogromne było więc zdziwienie chłopaka, kiedy ta przedstawił się jako babcia chłopczyka. Taehyung pomyślał wtedy, że w dzisiejszych czasach granica wiekowa naprawdę drastycznie się przeciera.
Kiedy prawie cała blaszka wypełniona była pomarańczowymi dyniami, czarnymi szczerzącymi niebezpiecznie swoje kły nietoperzami oraz jedną panią na drewaninej miotle, do uszu Taehyunga dobiegł dźwięk dzwonka do drzwi.
-Kurw..cze- zaklął pod nosem wycierając ręce i w przerażająco szybkim tempie biegnąc do drzwi, aby błyskawicznie otworzyć stojącej na zewnątrz Jeonowi. Nikt nie musiał wiedzieć, że po drodze prawie potknął się o panią Yooni, jego starą już kotkę, która tylko cicho zasyczała po czym wróciła do swojej nigdy niekończącej się drzemki.
-Kook.- zaczął Taehyung jedną ręką opierając się o framugę drzwi jakby wcale prawie się nie zabił dokładnie moment wcześniej.- Co tam?
-Zawsze mogłoby być lepiej. Przesuń się. - odpowiedział młodszy przeciskając się przez szczelinę utworzoną między ciałem Taehyunga, a drzwiami. Kim tylko cicho westchnął, ale posłusznie zszedł z drogi młodszemu.- Gdzie jest ten chłopczyk, którym będziemy się opiekować?
- Nie licz na za wiele. Jest tu od 3 godzin i nie odezwał się ani razu.- westchnął Kim udając się do aneksu kuchennego, aby dokończyć dodawanie wzorku z czarownic na swoje słodkości.
CZYTASZ
Panic Loop | Vkook One Shot
FanfictionStudenckie potrzeby finansowe Taehyunga zmusiły go do podjęcia pracy jako opiekun do dzieci po godzinach. Pewnego dnia u jego drzwi pojawiła się młoda kobieta oddając w jego ręce swojego wnuka i prosząc o przypilnowanie chłopczyka. Tego samego dnia...