1

293 18 2
                                    

To już dziś! pomyślałem kierując się do kuchni. od miesiąca czekałem na mecz piłki nożnej, który ma się dzisiaj odbyc, tylko dlatego, że sportacus zgodził się w nim zagrać. odkąd pojawił się w leniuchowie nie mogłem przestać o nim myśleć, choć na początku sądziłem, że to przez nienawiść. szybko jednak zrozumiałem, że to co do niego czuje jest czymś zupełnie odwrotnym, wystarczyło, że raz wpadłem w jego umięśnione ręce po tym jak załamała się gałąź, na której siedziałem. spojrzałem mu wtedy prosto w jego cudownie niebieskie oczy i poczułem, że to ten jedyny.
wyciągnąłem z lodówki duży kawałek ciasta marchewkowego i zaniosłem je do salonu. usiadłem na moim ulubionym pomarańczowym fotelu, który dostałem od mojego jedynego przyjaciela, Sławomira, w prezencie, kiedy się wprowadzałem i zacząłem jesc.
po skończonym posiłku poszedłem się wykąpać i ubrać. założyłem to:

zanim się zorientowałem musiałem już wychodzić, żeby zająć najlepsze miejsce

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

zanim się zorientowałem musiałem już wychodzić, żeby zająć najlepsze miejsce.
kiedy dotarłem na miejsce na trybunach siedziała już jakaś połowa populacji lebiuchowa czyli Stefani i Ziggy. pomachali do mnie, ale udałem, że ich nie zauważyłem i usiadłem w pierwszym rzędzie. po około 20 minutach trybuny zaczęli zapełniać kibice przeciwnej drużyny, którzy przyjechali tu tylko, żeby zobaczyć mecz. po kolejnych 10 minutach na boisko weszły obie drużyny. nie mogłem oderwać oczu od sportacusa. trochę za mała koszulka opinała jego umięśniona klatę, a spodenki idealnie podkreślały jego tyłek. biegał między innymi zawodnikami jak łania po polanie, nawet kiedy został sfaulowany wyglądał olśniewająco.
z krainy marzeń wyrwał mnie gwizdek kończący mecz. nasza drużyna oczywiście wygrała i wszyscy mieszkańcy lebiuchowa rzucili się w stronę sportacusa. ja jednak zostałem na swoim miejscu i patrzyłem. mógłbym tam teraz z nimi być, gdyby nie to, że jestem tym złym pomyślałem mógłbym być ze sportacusem.
kiedy większość ludzi opuściła trybuny zebrałem się w sobie i poszedłem poszukać sportacusa. postanowiłem zacząć od szatni. kiedy do niej wszedłem uderzył mnie zapach potu i dezodorantu. potem poczułem, że cos na prawdę mnie uderzyło i to w głowę, zrobiło mi się ciemno przed oczami i osunalem się na podłogę. ostatnie co poczułem to para silnych ramion obejmujących mnie.

porwany przez bohatera (uprowadzona przez idoli au)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz