*Marinette*
Już dwudziesty grudnia! Cztery dni do Wigilii!, a w sumie trzy, bo za niedługo nastanie północ.
Ahh, kocham święta! Jest to cudny czas, gdzie można zapomnieć o nawet największych krzywdach, jakie wyrządziła ci dana osoba, i razem z nią świętować! Nawet dzisiaj z Chloé w szkole zawarłyśmy świąteczny rozejm. Myślę, że może przetrwa do końca roku dwa tysiące osiemnastego. Może...
A tymczasem wzięłam swój kalendarz adwentowy ze swoim zdjęciem... to znaczy... zdjęciem Biedronki, i otworzyłam okienko z numerem dwadzieścia. W środku widniała czekoladka w kształcie dzwoneczka.
Pomimo tego, że moim postanowieniem adwentowym nie było rzucenie słodyczy, to i tak zakupiłam sobie ten kalendarz. Taka już tradycja..., a nawet jeśli bym się wyrzekła cukierków, ciasteczek i tym podobnych, to długo bym tak nie wytrzymała.
Po pierwsze, mam rodziców piekarzy, więc jak bym miała oprzeć się tym wszystkim pysznościom, które przyrządzają?
Po drugie, moi rodzice nawet nie pozwoliliby mi nie jeść słodyczy. Wszystko przez to, że "jestem chuda i muszę nabrać trochę ciałka"... Nie wydaje mi się.
Noo, ale cóż... Mój ojciec ciągle powtarza:
-"Córeczko, pamiętaj, napierw masa, potem masa!"...
Więc chyba nie mam za wiele do gadania...
A tymczasem, wzięłam się za odrabianie lekcji. Postanowiłam je zrobić od razu, by mieć później spokój i wolne.
Plus do organizacji!A teraz idę już spać...
Dobranoc!
* * *
Zarzucałam moim jo-jo z taką prędkością, że aż sama się zdziwiłam. Bardzo szybko przemierzałam Paryż zmierzając do miejsca docelowego; wieży Eiffla.
Płatki śniegu zasłaniały mi drogę i przyklejały się do moich włosów oraz lateksowego stroju.
Oczy mi łzawiły od płatków wpadających w nie i na rzęsy.Zatrzymałam się pod wieżą. Na górze stał człowiek w zielonym, obcisłym stroju. Posiadał blond włosy, niemalże złote i szare oczy. Na sobie miał łańcuchy na choinkę, bombki, a na jego głowie znajdowała się ogromna gwiazda, która mocno świeciła. Obserwując otoczenie zdałam sobie sprawę, że blask tej ozdoby oślepia i jest mocą tego super-złoczyńcy.
Nagle się przeraziłam.
Swoją ogromną dłonią oplatał szyję pewnego chłopaka. Jednak nie był to zwykły nastolatek, tylko mój przyjaciel, Czarny Kot.
Bohater nie dotykał ziemii stopami, tylko wisiał na ogromnej wysokości.Dusił się.
Stałam w osłupieniu. Nie wiedziałam co robić. Pogoda dawała mi w kość, i przez to nie miałam siły na walkę w pojedynkę.
Jednak mimo to musiałam się podjąć tego wyzwania. Od tego zależało życie Kota.
Zarzuciłam moją bronią, która oplotła przedramię zbira. Podciągnęłam się na nim i wylądowałam tuż za jego plecami.
-Witaj, Biedronko, oczekiwałem ciebie. Co ci tak długo zajęło dotarcie tutaj?- zapytał, nie puszczając szyi mojego przyjaciela, który popatrzył się na mnie, starając się uśmiechnąć, by dodać mi otuchy i pokazać, że mi ufa, ale jego usta mimowolnie wykrzywiły się w grymasie bólu. -Oh, przepraszam, gdzie moje maniery, nie przedstawiłem się! Jestem Gwiazdor. Miło mi cię poznać!- w tym momencie jedną ręką ściągnął kilka bombek ze swojego ciała, rozgniótł je na mniejsze, ostre kawałki i zaczął we mnie nimi rzucać.
CZYTASZ
Zwierzak na prezent || Miraculous [One Shot✓]
FanfictionMarinette przygotowywuje się do świąt. Zastanawia się, co chce dostać na prezent i postanawia napisać list do Gwiazdki. Tymczasem Adrien ucieka z domu i pod postacią Czarnego Kota usługuje innym, by -w przeciwieństwie do niego- mięli cudowne święta...