- Myślę, że jednak powinieneś zgodzić się, Lou - powiedziała Jay, podczas gdy tarkowała marchewkę. Louis, jej syn, stał obok niej i kroił kapustę pekińską, pomagając jej zrobić surówkę do dzisiejszego obiadu.
- Nie chcę, mamo - stęknął, po czym syknął, gdy delikatnie przesunął ostrzem noża po skórze na kciuku, na szczęście nie robiąc sobie krzywdy. - Nie lubię takich spędów.
- Och, naprawdę? - spytała Jay, udając zdziwienie, a jej brwi uniosły się nieco ku górze. - Wydaję mi się, że chodzisz z Niallem na każdą domówkę od kiedy tylko skończyłeś osiemnaście lat.
- Tak, ale - westchnął Louis, po czym zamilkł, nie dokańczając zdania. Przecież nie przyzna, że nie chcę iść na imprezę do Drake'a, bo będą tam Harry i Amelia, a on nie miał ochoty na nich patrzeć. To znaczy, mógł powiedzieć mamie. Po prostu nie chciał z nią o tym rozmawiać, kolejny raz słuchać jej pouczeń, jak to źle robi unikając ich.
- Harry tam będzie? - dokończyła Jay za syna, na końcu zdania jednak stawiając znak zapytania, a Louis po chwili pokiwał na jej słowa. Westchnęła ciężko i dłonią sięgnęła do grzywki chłopaka, by odgarnąć mu ją z czoła, całkowicie zmartwiona jego postępowaniem, a przede wszystkim samopoczuciem. - Nie jesteś od niej w niczym gorszy, słyszysz mnie? - odezwała się mocnym, matczynym głosem. - Niczego ci nie brakuje, Louis. Tylko chodzi o to, że Harry -
- Jest hetero. Wiem, mamo. Dzięki za pocieszenie - przerwał Louis matce, nazbyt opryskliwym głosem, co zrozumiał po chwili i już chciał przeprosić mamę, gdy drzwi ich domu zostały otwarte przez głośnego Irlandczyka.
- Gotowy? - zawołał Niall od progu, na co Louis jęknął przeciągle, głowę odrzucając w tył.
- Mówiłem ci, Niall, że nigdzie nie idę - burknął i jednocześnie zignorował ostre spojrzenie mamy.
- Dzień dobry, pani - przywitał się blondyn, jak zwykle uprzejmy i oczywiście nazbyt udomowiony u Tomlinsonów. Bez zapytania czy przyzwolenia od razu podszedł do blatu kuchennego i wziął się za pałaszowanie świeżo ugotowanego ryżu, na co Jay pokręciła głową z uśmiechem.
- Zostaw trochę na obiad - upomniała go, na co on pokiwał głową, rumieniąc się i dosiadł się do Louisa.
- Dlaczego jesteś w dresach i tej brzydkiej koszulce? - sapnął blondyn i skrzywił się do Louisa, który zrobił do niego minę. Miał na sobie koszulkę z logo Pink Floyd i kochał tę koszulkę, bo była od Harry'ego, o czym oczywiście nikomu nie powiedział, ale wszyscy wiedzieli, bo kiedyś to Harry w niej chodził. Teraz była Louisa i będzie ją nosił kiedy będzie chciał.
- Mówiłem, nigdzie nie idę - odburknął Louis. - Muszę pomóc mamie w obiedzie - bronił się i spojrzał błagająco na mamę, na co ona uniosła brwi w zdziwieniu i zaśmiała się.
- Cały czas mu powtarzam, żeby ładnie się ubrał i poszedł z tobą - odezwała się Jay do Nialla. - Spójrz na to inaczej, Lou. Będzie tam alkohol i ładni chłopcy - powiedziała, starając się zachęcić syna.
- No właśnie - zauważył Niall i klepnął Louisa w plecy, sprawiając że chłopak prawie przewrócił się na stół, co rozbawiło jego mamę. Niall jako jedyny z jego przyjaciół wiedział, że Louis był gejem, jednak nawet on nie miał pojęcia, że Harry jest chłopcem, do którego Louis wzdychał od dziecka. - Ubieraj się i idziemy - postanowił i pociągnął chłopaka za ramię do jego pokoju. - Aż sam jestem ciekaw czy jest jakiś inny gej w naszej szkole, a ty?
- Nie - burknął Louis i opadł na swoje łóżko, chowając się pod koc. Naprawdę nie miał najmniejszej ochoty iść na tę głupią imprezę, gdzie w centrum uwagi będą Harry i Amelia, Amelia i Harry, będą obściskiwać się na parkiecie, całować, a potem standardowo znikną i wiadomo co to oznaczało. Louis nie był masochistą, nie chciał na to patrzeć i wrócić zapłakany do domu. Już wolał płakać w poduszkę bez powodu.
CZYTASZ
Girl Crush
FanfictionJest dziewczyna, która podoba mi się. Chcę jej długich blond włosów, chcę jej magicznego dotyku, bo może wtedy chciałbyś mnie tak bardzo jak ją. Albo Harry kocha swoją dziewczynę, a Louis wściekle pragnie być na jej miejscu.