trzy

1.1K 148 130
                                    

- Myślę, że jednak powinieneś zgodzić się, Lou - powiedziała Jay, podczas gdy tarkowała marchewkę. Louis, jej syn, stał obok niej i kroił kapustę pekińską, pomagając jej zrobić surówkę do dzisiejszego obiadu.

- Nie chcę, mamo - stęknął, po czym syknął, gdy delikatnie przesunął ostrzem noża po skórze na kciuku, na szczęście nie robiąc sobie krzywdy. - Nie lubię takich spędów.

- Och, naprawdę? - spytała Jay, udając zdziwienie, a jej brwi uniosły się nieco ku górze. - Wydaję mi się, że chodzisz z Niallem na każdą domówkę od kiedy tylko skończyłeś osiemnaście lat.

- Tak, ale - westchnął Louis, po czym zamilkł, nie dokańczając zdania. Przecież nie przyzna, że nie chcę iść na imprezę do Drake'a, bo będą tam Harry i Amelia, a on nie miał ochoty na nich patrzeć. To znaczy, mógł powiedzieć mamie. Po prostu nie chciał z nią o tym rozmawiać, kolejny raz słuchać jej pouczeń, jak to źle robi unikając ich.

- Harry tam będzie? - dokończyła Jay za syna, na końcu zdania jednak stawiając znak zapytania, a Louis po chwili pokiwał na jej słowa. Westchnęła ciężko i dłonią sięgnęła do grzywki chłopaka, by odgarnąć mu ją z czoła, całkowicie zmartwiona jego postępowaniem, a przede wszystkim samopoczuciem. - Nie jesteś od niej w niczym gorszy, słyszysz mnie? - odezwała się mocnym, matczynym głosem. - Niczego ci nie brakuje, Louis. Tylko chodzi o to, że Harry -

- Jest hetero. Wiem, mamo. Dzięki za pocieszenie - przerwał Louis matce, nazbyt opryskliwym głosem, co zrozumiał po chwili i już chciał przeprosić mamę, gdy drzwi ich domu zostały otwarte przez głośnego Irlandczyka.

- Gotowy? - zawołał Niall od progu, na co Louis jęknął przeciągle, głowę odrzucając w tył.

- Mówiłem ci, Niall, że nigdzie nie idę - burknął i jednocześnie zignorował ostre spojrzenie mamy.

- Dzień dobry, pani - przywitał się blondyn, jak zwykle uprzejmy i oczywiście nazbyt udomowiony u Tomlinsonów. Bez zapytania czy przyzwolenia od razu podszedł do blatu kuchennego i wziął się za pałaszowanie świeżo ugotowanego ryżu, na co Jay pokręciła głową z uśmiechem.

- Zostaw trochę na obiad - upomniała go, na co on pokiwał głową, rumieniąc się i dosiadł się do Louisa.

- Dlaczego jesteś w dresach i tej brzydkiej koszulce? - sapnął blondyn i skrzywił się do Louisa, który zrobił do niego minę. Miał na sobie koszulkę z logo Pink Floyd i kochał tę koszulkę, bo była od Harry'ego, o czym oczywiście nikomu nie powiedział, ale wszyscy wiedzieli, bo kiedyś to Harry w niej chodził. Teraz była Louisa i będzie ją nosił kiedy będzie chciał.

- Mówiłem, nigdzie nie idę - odburknął Louis. - Muszę pomóc mamie w obiedzie - bronił się i spojrzał błagająco na mamę, na co ona uniosła brwi w zdziwieniu i zaśmiała się.

- Cały czas mu powtarzam, żeby ładnie się ubrał i poszedł z tobą - odezwała się Jay do Nialla. - Spójrz na to inaczej, Lou. Będzie tam alkohol i ładni chłopcy - powiedziała, starając się zachęcić syna.

- No właśnie - zauważył Niall i klepnął Louisa w plecy, sprawiając że chłopak prawie przewrócił się na stół, co rozbawiło jego mamę. Niall jako jedyny z jego przyjaciół wiedział, że Louis był gejem, jednak nawet on nie miał pojęcia, że Harry jest chłopcem, do którego Louis wzdychał od dziecka. - Ubieraj się i idziemy - postanowił i pociągnął chłopaka za ramię do jego pokoju. - Aż sam jestem ciekaw czy jest jakiś inny gej w naszej szkole, a ty?

- Nie - burknął Louis i opadł na swoje łóżko, chowając się pod koc. Naprawdę nie miał najmniejszej ochoty iść na tę głupią imprezę, gdzie w centrum uwagi będą Harry i Amelia, Amelia i Harry, będą obściskiwać się na parkiecie, całować, a potem standardowo znikną i wiadomo co to oznaczało. Louis nie był masochistą, nie chciał na to patrzeć i wrócić zapłakany do domu. Już wolał płakać w poduszkę bez powodu.

Girl CrushOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz