Prezent dla Adriana (Ariadna x Nathan)

5 0 0
                                    

(To opowiadanie to prezent dla mojego ziomeczka Adriana. Postacie należą do nas [Ariadna jest moja, Nathan jego]. Co by się nie rozwodzić nad tym za długo, to wystąpiły one w grupowym RP najlepszego MG Ani <3 oficjalnie to nie jest canon ship. Wręcz za nim nie przepadam, ale no wena to wena. Dodatkowo jeszcze wypadałoby dodać, że akcja rozgrywa się w uniwersum Detroit: Become Human. Także no, tak. Miłego czytania uwu )

Android zarejestrował, że jest w jakimś innym miejscu. Nic nie widział, ale do tego przywykł. Jego właściciel nie miał tyle pieniędzy aby naprawić mu jego zespół wzroku. Nie był za to zły na niego, nie miał pretensji. Nauczył się dzięki temu bez widzenia skanować otoczenie przy pomocy czegoś, co mogłoby się określić podczerwienią i echolokacją. Właśnie po tym poznał, że coś jest innego, coś jest nie tak.

-Nathan, tak? Cieszę się, że w końcu dotarłeś.-odezwał się przed nim melodyjny głos. Nie znał go, był obcy. Android postanowił przeanalizować, co się stało i kim jest ta osoba.

Głos z pewnością należał do kobiety. Po jego wysokości, można było wywnioskować, że była ona dorosła, dojrzała, a nie była nastolatką. Po za tym jej ton różnił się od tonu córki swojego właściciela. Ona była w stosunku do niego i wszystkich androidów pogardliwa i strasznie nieuprzejma. Zaś osoba, która teraz do niego przemówiła, była pełna pozytywnych uczuć. Jej głos był ciepły i opiekuńczy? Tak, opiekuńczy. Nie bardzo mógł cokolwiek stwierdzić dlaczego, ale jego pompa thirium zaczęła pracować szybciej. A może mógł? Może to pierwszy raz ktoś do niego mówił z taką troską. Nie przywykł do tego, nie był pewny, co się dzieje.

-Nathan? Czy poza wzrokiem masz też uszkodzony system mowy? Kiwnij głową, jeśli tak.

Ponownie ją usłyszał, co wybiło go z jego przemyśleń. Zarejestrował kolejną rzecz - kobieta była około o głowę niższa. Była w takim razie dość niska, bo on sam najwyższym modelem nie był. Odchrząknęła.

-Nie, z moim systemem mowy wszystko w porządku.-odpowiedział w końcu, przy okazji kręcąc głową.

-To dobrze. Chodź, musisz mi pomóc.

Odeszła kilka kroków przed siebie, ale zatrzymała się, gdy nie usłyszała jak idzie android. A to dlatego, że on nie szedł. Stał w miejscu jak słup soli, nie bardzo wiedząc, co powinien zrobić. Nie była jego panem, albo w tym przypadku panią, żeby miał wykonywać jej polecenia. Jednak z drugiej strony nie widział(hehe) przeciwwskazań do pójścia za nią.

-Coś się stało? Podczas transportu cię uszkodzili?-zapytała zmartwiona.

"Jakiego transportu? Gdzie ja jestem?"-pomyślał blondwłosy robot. Pokręcił głową, ale zrobił to tak niepewnie, że po chwili poczuł na swojej syntetycznej skórze dotyk małych, delikatnych dłoni.

-Sprawdzę na wszelki wypadek, czy wszystko z twoimi nogami dobrze. Nie sądzę, żeby w poprawny sposób cię przewieźli.

Nie wiercił się, stał spokojnie. W końcu nie chciała zrobić mu nic złego, przynajmniej tak się wydawało. Dziewczyna szybko zdjęła plastikową część z jego łydki i przyjrzała się kablom. Jej drobne palce przesuwały się sprawnie wśród przewodów i różnych części. Nathan usłyszał, jak mamrotała do siebie.

-Trochę dolać, tu te kable przepiąć, może by to usprawniło...A gdyby tak tu przykręcić..? Nie, to zbyt ryzykowne.

Brzmiało to trochę niepokojąco, musiał przyznać, ale nie ruszył się z miejsca, nie drgnął nawet. Wolał nie zdradzać, że się trochę zaniepokoił. Po chwili poczuł, że wszystkie części są na swoim miejscu i usłyszał jak kobieta wstała z kolan. Przez chwilę milczeli oboje, jakby żadne z nich nie bardzo wiedziało, co powiedzieć, czy w ogóle się odezwać. Dziewczyna westchnęła.

Opowieści SMWhere stories live. Discover now