Rozdział 1

51 3 2
                                    

3 lata wcześniej...

- Chodźcie zrobiłam kolację!- zawołała mama, a ja zbiegłam po schodach ze swojego pokoju i wpadłam do kuchni. Na stole były kanapki z pomidorem i sałatą, a do tego herbata i różne sałatki. Usiadłam do stołu i nałożyłam sobie na talerz, żeby coś zjeść, bo byłam strasznie głodna, a wszystko wyglądało bardzo apetycznie. Mama była bardzo radosna i widać było, że się postarała. 

- Czemu zrobiłaś z pomidorem? Ja nie chciałem pomidora i jeszcze ta sałatka, wiesz, że nie umiesz robić sałatek to po co je robisz?- tato od progu zaczął narzekać, a mamy nastrój od razu uległ zmianie. 

- Już narzekasz? Co ci nie pasuję, od lat robię taką samą sałatkę, a ty co? Nie będziesz jadł? To nie jedz! 

- No i dobrze! Sam sobie zrobię, lepsze to niż jak mam jeść twoje badziewie! 

- Całe życie jesz moje badziewie i żyjesz!

- I widać jak muszę żyć- mamrotał. Miałam dość ich kłótni, to już było nie do wytrzymania.  

Po kolacji zamknęłam się w pokoju i płakałam, napisałam oczywiście do mojej przyjaciółki Wiktorii i opowiedziałam o wszystkim. Próbowała mnie pocieszyć, ale nie była w stanie. 

Tak wyglądał każdy dzień, było coraz gorzej, a ja się bałam najgorszego. 

Drugi dzień wyglądał tak samo, kłócili się codziennie przez cały tydzień i każdego dnia było tylko gorzej. Popychali się, wrzeszczeli, potem milczeli, a ja nocami płakałam. Ale dzisiaj nie wytrzymałam i kiedy się kłócili wyjęłam z szafki ostry breloczek, który miałam przy kluczach i rozcięłam sobie nadgarstek. Zabolało. Pojawiła się czerwona kreska, więc przejechałam jeszcze raz trochę mocniej i ukazały się małe kropeczki krwi. Wzięłam szybko chusteczkę i to przytkałam lecąc do łazienki. Opłukałam ranę wodą oraz odkaziłam wodą utlenioną, potem jeszcze raz umyłam i wytarłam. Na koniec zakleiłam plasterkiem i schowałam klucze wraz z breloczkiem, po czym usiadłam do lekcji. 

Obecnie...

- Ciociu!- wołał Antek - Pobawisz się ze mną?

- Idę aniołku- powiedziałam i poszłam do swojego bratanka. Antoś miał 4 latka i był najstarszy, bo Franek miał dopiero dwa latka. Mieszkam u brata już od roku, od razu po rozwodzie rodziców się wyprowadziłam. Trzymałam ich w niepewności do kogo pójdę aż do końca rozprawy, potem wróciliśmy do domu i zapytali, gdzie idę. A ja powiedziałam, że do Maćka. Oczywiście oboje się pokłócili, że są tak beznadziejni, że nie chce z nimi mieszkać. Ale ja już miałam dosyć, do dziś przez nich mam bliznę na nadgarstku. Nienawidzę ich za to jak zniszczyli naszą rodzinę, ale kocham nad życie, bo to moi rodzice. Wiem to jest paradoks, ale tak jest. 

Bawiłam się z nim trochę, a potem wzięłam laptopa i pisałam swoje opowiadanie. Publikowałam je na swoim blogu i nawet miałam widownię. Wiktoria namawiała mnie, abym to dała w szerszą publikę, rozdała po naszym mieście. Ale ja się bałam, bo pisałam beznadziejnie, poza tym kto chce czytać o dziewczynie, która ma problemy w domu? Oczywiście poza tymi nastolatkami z tego bloga

Pisałam jednak przerwała mi moja przyjaciółka. 

Wiktorka: Hej Emila 

Ja: Hej, hej 

Wiktorka: Co robisz?

Ja: Pisze

Wiktorka: O! Namyśliłaś się już? Kiedy mogę to drukować i rozdać?

Ja: Nigdy. Powiedziałam, że nie chce, ludzie nie będą chcieli tego czytać

Wiktorka: Kochana, podbijasz tego swojego bloga! 

Ja: Nie dam tego, to moja autobiografia i doskonale to wiesz! 

Wiktorka: Jesteś uparta jak osioł i nie wierzysz w swój talent, ale i tak Cię kocham

Ja: No ja Ciebie też, a ty co robisz?

Wiktorka: Kacper do mnie przyszedł ;) 

Ja: Och, to pozdrów go ode mnie i siedźcie sobie, a ja wracam do pisania

Wiktorka: Okej, on Cię też pozdrawia. Odezwę się jak pójdzie papa :** 

Ja: Paa :*** 

*Wiktoria*

Emilka miała taki talent, że musiał się o niej dowiedzieć świat. Wiem, że dużo przeszła i bardzo przeżyła rozwód rodziców, ale taki talent nie może się zmarnować. Dlatego wezmę sprawy w swoje ręce. 

- Kacper- zaczęłam do swojego chłopaka - Słuchaj czy Magda, twoja siostra przeczytałaby opowiadanie Emilki?

- Magda? Ona pewnie, a co?

- Bo mamy ważne zadanie do wykonanie z największym sekrecie, misiek- oświadczyłam - Odpalaj drukarkę, a ja szukam bloga Emilii 

- Kochanie co ci się w tej głowie znowu urodziło?- patrzył na mnie z szerokim uśmiechem

- Emila ma wielki talent, a pisze tylko na blogu, trzeba to pokazać światu. Jej opowiadanie pt. ,,Życie Blanki W.'' jest cudne i świat musi je poznać. Dlatego ruchy, ruchy- usiadłam do komputera, znalazłam jej bloga i skopiowałam tekst na Worda. 

- I komu to wysyłamy?- zapytał mój chłopak układając kartki w jedną całość 

- Na razie ten egzemplarz dajesz Magdzie, a ona ma przekazać go dalej, a ja wyślę po ludziach w internecie- oznajmiłam i zajęłam się tym natychmiast. 

Wiedziałam, że Emilia mnie zabije, ale wiedziałam, że robię to dla jej własnego dobra. 


~*~

Hej, przepraszam Was, że to takie byle jakie, ale dzisiaj czasu tak mało, że hoho! Linia mi się urywa, bo tyle osób jest chętnych do przeczytania ''Tatusia'' i ci, którzy już przeczytali piszą, że rewelacja i wgl. Ja jestem nadal w szoku, zmobilizowałam nawet brata i podpowiedział mi jak się promować. Także mój Twitter Nataly_Kwiatt_Lynch i Instagram nataly.s.lynch już zaopatrzony w prolog i krótki wstęp do serii hehe. Mam nadzieję, że się uda, chociaż wydaje mi się, że to sen :( 

Ale dałam też do przeczytania koledze z klasy, on jest poetą także ciekawa jestem jego opinii. Jestem taka szczęśliwa...Jeszcze dodam post na Facebooka hehe

Do piątku kochani! 

Pozdrawiam i całuję Nataly :) :* 

P.S. Komentujcie i przepraszam jeszcze raz za beznadziejny rozdział :( 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 16, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Do 7 razy sztukaWhere stories live. Discover now