Ivette
Było ciepłe popołudnie, tak jak zawsze nie mając co robić siedziałam na łące i zaplatałam wianki z kwiatów. Siedziałam w niebieskiej, zwiewnej sukni i dopasowywałam jak najładniej kolory kwiatów. Moje długie kasztanowe włosy powiewały na wietrze. Słyszałam jak ludzie w mieście rozmawiają, przekrzykują się żeby tylko sprzedać swoje produkty, śmiech i śpiewanie dzieci. Gdy skończyłam i założyłam na głowę wianek, wstałam i zaczęłam kierować się w stronę miasta. Nagle z wesołych rozmów zrobiły się krzyki przerażenia, słyszałam jak ludzie krzyczą i wołają żeby uciekać. Podeszłam bliżej tylnych bram, słyszałam szczęk mieczy. Zobaczyłam wojowników o których niedawno słyszałam, wikingowie. Zabijali prawie wszystkich, zostawiali tylko niektóre dziewczyny. Niewiedziałam co robić, nigdy nikt nas nie zaatakował, napewno nie gdy ja byłam na świecie. Do domu mam za daleko ale to i tak bezsensu by tam biec. Patrzyłam na to wszystko, widziałam jak ludzie padają ma ziemię. Widziałam jak traktują inne dziewczyny, związują i prowadzą do statków. Nikt nie zostanie, po co miałabym zostać ja, by zginąć w samotności, owszem mogłabym popłynąć gdzieś i poprosić o pomoc, ale nigdy nie płynęłam i niewiem gdzie miałabym się udać. Nie myśląc dużo poprostu weszłam przez bramę, kroczyłam dumnie do przodu tak jak mnie tego nauczyli, nie będę się bać, to powtarzałam sobie w głowie. Zobaczyłam wysokiego mężczyzne z blond włosami i brodą, stał i patrzył prosto ma mnie. Jako nie liczna nauczyłam się różnych języków, umiem też porozumieć się z nimi, dzięki jednemu wędrowcu który mnie tego nauczył. Poczułam na sobie wzrok wielu osób, nie tylko tego jednego mężczyzny. Szłam przed siebie, gdy wreszcie stanęłam przy nim, sięgałam mi zaledwie do klatki ale patrzyłam mu prosto w oczy.
-co ona robi? - usłyszałam gdzieś za mną.
-niewiem, jest odważna jeśli tu przyszła. - odpowiedział blond mężczyzna nie spuszczając wzroku ze mnie.
-tak, jestem odważna, nie boję się tego co zrobicie ze mną, nie po tym co już widziałam - odpowiedziałam, widziałam jak mężczyzna unosi brwi zdziwiony zapewne tym że znam ich język.
-mówisz tak jak my, niewiem czy mogę powiedzieć że jesteś mądra po tym jak sama tu przyszłaś, ale przydasz się - blond mężczyzna cicho powiedział do mnie, po czym wziął sznur i związał mi ręce, nie opierałam się by pokazać innym że jestem silna. Wsadzili nas na statek, ostatni raz widziałam moje miasto a po tym widziałam tylko wodę. Rozmawiając w naszym języku z innymi, pocieszając dziewczyny, dowiedziałam się że jeśli nie ma kogoś na tych statkach to zginął. Nie widziałam tu swojej rodziny, choć chciało mi się płakać, powstrzymałam się, nie mogę okazać słabości, nie teraz. Po kilku godzinach zauważyłam że przygląda mi się ten sam mężczyzna.
-co chcesz? - zapytałam patrząc na niego
-skąd wiesz że coś chce
-inaczej nie patrzył byś tak na mnie
-kim jesteś?
-nie musisz wiedzieć - powiedziałam i odwróciłam głowę żeby nie patrzeć na niego
-wiesz że w każdej chwili mogę cię zabić - powiedział pokazując ostrze i się nim bawiąc, ale kontynuował - lecz nie zrobię tego, jesteś mądra, odważna, a twoja buźka jest całkiem ładna - uśmiechnął się
-co z nami wszystkimi będzie? - zapytałam ignorując jego wcześniejszą wypowiedź
-będziecie sprzedawane jako niewolnice, kilka z was weźmiemy do domu. Tam jest mój brat-pokazał na mężczyzne z brodą i ciemnymi włosami - mam jeszcze dwóch braci, jeden szczególnie może się tobą zainteresować
-jak zainteresować? - zapytałam ciekawa
-lubi ładne dziewczyny - uśmiechnął się głupio
-nie jestem od tego - odpowiedziałam zirytowana
-nie ty to wybierasz, nie masz aż takiej mocy chociaż jesteś odważna, ale tam gdzie płyniemy może Ci to pomóc lub zaszkodzić
-pomoże - odpowiedziałam cicho, on wstał i podszedł do brata. Minęły kolejne godziny, słyszałam jak wikingowie mówią że zaraz będziemy na miejscu. Gdy już byliśmy na miejscu, widziałam że blond mężczyzna rozmawia z bratem, po czym ciemno włosy podszedł do mnie, podniósł i prowadził, wyszliśmy z statku, mijaliśmy ludzi którzy cieszyli się złotem i innymi przywiezionymi skarbami ale też tym że ich bliscy i przywódcy wrócili. Zaprowadził mnie do jednego z największych domów, przy wielkim stole siedzieli dwaj mężczyźni którzy odrazu spojrzeli na mnie.
-kim ona jest? - zapytał jeden z nich
-niewiem, ale Bjorn powiedział żebyśmy ją wzięli, może się przydać, mówi w naszym języku
-jak masz na imię? - zapytał ten sam mężczyzna co wcześniej
-nie powinno cię to obchodzić
-uważaj do kogo mówisz - spojrzał mi prosto w oczy - Ubbe przypowradź ją bliżej mnie - powiedział do tego który mnie trzyma, teraz już wiem jak się nazywa
-nie rozkazuj mi Ivar - już znam imię kolejnego
-nie rozkazuje, tylko mówię to czego chce - uśmiechnął się złośliwie w stronę Ubbe - on popchnął mnie tak że stałam przy Ivarze, chociaż on siedział a ja stałam to byłam mało co wyższa od niego.
-jak masz na imię, musisz mi odpowiadać
-powiem ale wy też powiecie kim jesteście - powiedziałam patrząc na Ivara, on tylko przytaknął głową
-mam na imię Ivette
-jestem Ivar, obok mnie siedzi Hvisterk, a ten który cię trzymał to Ubbe, my rządzimy tu rządzimy - powiedział pewny siebie - usiądź - gdy to powiedział odrazu usiadłam na krześle obok niego, wysunął rękę w moją stronę a ja patrzyłam na to co robi. Dotknął mojego wianka na głowie
-będzie naszą służącą? - zapytał Hvisterk, w tym samym czasie wszedł blond włosy do pomieszczenia
-może być służącą chyba że któryś z was ją chce - powiedział
-ja chce - Hvisterk jako pierwszy krzyknął
-nie do takich rzeczy, do pomocy - powiedział blond włosy śmiejąc się
-najpierw niech tu sprząta - powiedział Ivar, słuchałam tego i nie zgodzę się na to
-nie będę wam służyć
-nie masz słowa w tym - powiedział Ubbe podchodząc do mnie, wyciągnął ostrze i wykierował mi je w szyję. Spojrzałam na niego z powagą, odważna bez strachu, nie mogłam im pokazać że się boję. Tym spojrzeniem zaciekawił się Ivar.
-nie boisz się? - zapytał Ubbe, mocniej przyciskając miecz do mojej szyji, poczułam jak lekko mnie rani
-nie - odważnie odpowiedziałam
-zostaw ją, ja ją chce - powiedział Ivar******
Cześć, to moje pierwsze takie opowiadanie. Mam nadzieję że jest ok, piszcie w komentarzach co myślicie o tym i czy chcecie kolejne rozdziały