To wszystko stało się zbyt wcześnie. Nie powinno się wydarzyć nawet i później, ale wiem że było to nieuniknione. Dobrze pamiętam ten przeklęty poranek kiedy zadzwoniła do mnie Maja, moja najlepsza przyjaciółka i dziewczyna, którą darzyłeś miłością. Pamiętam co do mnie powiedziała, doskonale pamiętam jej słowa i przerywający wypowiedź płacz. Powiedziała mi że nie żyjesz, że wczoraj jechałeś autem i uderzyłeś w drzewo. Wracałeś ode mnie. Myślę czasem że gdybym wtedy nie powiedziała kilku słów za dużo to byś żył, ale co z tego skoro ciebie i tak tutaj nie ma. Teraz stoję na cmentarzu, przy miejscu twojego wiecznego spoczynku. Na nagrobku widnieje twoje imię i nazwisko starannie wyryte w marmurze, a pod nim znajduje się data twojej śmierci. Przychodzę do ciebie co najmniej cztery razy w tygodniu, a co najmniej raz w tygodniu sprzątam. Wcześniej Maja nie wychodziła ze swojego pokoju prawie w ogóle, przez co straciła pracę i bardzo schudła. Pamiętasz jak kiedyś śmialiśmy się w trójkę z jej "nadwagi"? Nawet wtedy była dla ciebie atrakcyjniejsza niż każda inna, a ja wreszcie zrozumiałam że jak bardzo bym nie chciała, w twoim sercu nie ma dla mnie miejsca i nigdy go nie będzie. Nie umiałam się cieszyć z tego że byłeś moim przyjacielem, bo mnie to nie wystarczało, bo byłeś tylko przyjacielem. Przecież to ja byłam zawsze przy tobie, byłam miła i pomocna, nawet jeśli chodziło o podrywanie Majki, co swoją drogą wychodziło ci fatalnie. Ona zawsze cię odpychała, nie doceniała twojej miłości, ale mimo tego ty zawsze wolałeś ją! Nie ma co się dziwić. Moja przyjaciółka była wysoka, miała piękne, blond włosy, które zawsze dobrze jej się układały, posiadała zielone tęczówki, zawsze skryte pod okularami co dodawało jej tylko uroku. Była wysportowana, więc miała ładną sylwetkę, ale nie taką jak niektóre dziewczyny, nie była ona patyczakiem, tylko miała mięśnie i to właśnie było wspaniałe. Miała także ładne krągłości tam gdzie trzeba i długie, szczupłe nogi.
To ona z naszej dwójki przykładała większą wagę do wyglądu i to ona była bardziej przebojowa. Mnie brakowało jej pewności siebie. Patrząc na mnie nie miałby się nikt czym zachwycać. Jestem niska, na głowie mam burze brązowych kłaków, a kształt mojej twarzy przyprawia mnie o myśli samobójcze. Rzadziej od niej dostawałam komplementy, a jeśli już ktoś wypowiadał się na temat mojego wyglądu, to były to najczęściej uwagi typu: masz brzydkie brwi, jesteś gruba, itd. Wiem że większość z nich była powiedziana bardziej w formie żartu, ale to i tak bolało. Uczucie bycia gorszym od innych. W moim charakterze też nie znajdziesz niczego szczególnego, zawsze byłam na drugim planie. Jako zastępcze towarzystwo, czułam się jak taki plan ,,b". Byłam postacią drugoplanową w waszym filmie, a jednak nigdy nie straciłam nadziei na swoje szczęśliwe zakończenie. Bo przecież postacie drugoplanowe mają wpływ na fabułę, prawda? Pamiętam jak kiedyś po pijanemu powiedziałam ci że cie kocham, a ty równie pijany co ja odpowiedziałeś ,,Jeśli to prawda, to mogę przestać kraszować Majkę". Zabolało mnie to i to bardzo. Ty najprawdopodobniej tego nie pamiętasz, bo byłeś zbyt pijany, ale mnie twoje słowa na zawsze zapadną w pamięci. Poczułam się jak punkt wyjścia, jak opcja zapasowa. Bo przecież gdy nie możesz mieć złota, srebro też będzie dobre, prawda? Małe sytuacje, które zostawiają piętno na psychice i zakrzywiają obraz postrzegania samego siebie. Zapewniam cię że już po kilku takich akcjach będziesz miał dość patrzenia w lustro.Tego wieczoru, gdy miałeś wypadek kłóciliśmy się, pamiętam to jak przez mgłę. Już nawet nie mogę sobie przypomnieć o co poszło tym razem, podświadomie jednak wiem, że to ja znowu zaczęłam, ale ile razy bym nie przepraszała Pana w niebiosach, nie błagała o wybaczenie i nie wylewała łez nad twym grobem, czasu nie cofnę i nie przywrócę cię do życia. To wszystko moja wina! To przeze mnie nie żyjesz ty i twoja ukochana dziewczyna, która była moją pieprzoną przyjaciółką! Myśleliście że nie wiem, o tym że ze sobą chodzicie, prawda? Że spotykacie się w tajemnicy przede mną, że ukrywacie prawdziwe uczucia do siebie. Mogliście mi od razu powiedzieć przecież nie jestem tak głupia i za dobrze was znałam. Może ty też wiedziałeś o moich uczuciach do ciebie? Zawsze się o mnie troszczyłeś, ale nie musiałeś mnie okłamywać żeby oszczędzić mi cierpienia! Myślałeś że kłamstwo jest lepsze od bolesnej prawdy?! Jeżeli tak, to byłeś w błędzie, okropnym i wielkim błędzie. Nic nie boli bardziej niż brak zaufania ze strony bliskiej ci osoby. Byłam przekonana że ufasz mi bezgranicznie, tak jak zawsze zaręczałeś, i tak jak ja ufałam tobie. Zawsze powtarzałeś że mogę ci powiedzieć o wszystkim, a ja wierzyłam w twoje słowa. ,,Nigdy cię nie zostawię" często słyszałam to zdanie z twoich ust, które tak bardzo uwielbiałam. Podobał mi się sposób w jaki wypowiadałeś moje imię, które często zdrabniałeś do krótkiego Cysia. Tylko ty tak na mnie mówiłeś, inni używali mojego pełnego imienia Marcelina. Cysia, pięć liter, a wypowiedzenie ich przez ciebie znaczyło dla mnie tak wiele, że mogłabym przeżywać męki aby tylko je usłyszeć.
Chcesz pewnie usłyszeć co się działo u twojej dziewczyny. Nawet gdybyś teraz zaprzeczył jestem pewna że ona obchodzi cię bardziej niż ja i moje problemy. W końcu to ją kochałeś, nie mnie. Maja z każdym dniem załamywała się coraz bardziej i nikt nie był w stanie do niej dotrzeć. Nawet ja. Kika razy przyłapałam ją na samookaleczeniu się, ale zabranie jej żyletki najwyraźniej nie wystarczyło. Nie byłam w stanie jej pomóc, nie byłam w stanie przecież pomóc samej sobie! Jestem taka słaba i bezsilna. Jeżeli kiedykolwiek myślałeś że jestem silna, to może teraz, widząc mnie z góry, zrozumiałeś że była to tyko iluzja stworzona przeze mnie. Iluzja zapewniająca mająca zapewnić ochronę przed ludźmi dla mojej wrażliwej duszy, bo chociaż staram się tego nie pokazywać jestem bardzo wrażliwa i łatwo mnie zranić. Jak mogłam kiedykolwiek pomyśleć że daje sobie radę? Jak ta sama dziewczyna, która zawsze była zdecydowana i stabilna emocjonalnie, stałą się aktualną wersją mnie?! Taka mała, krucha, przestraszona i zalana łzami postać stojąca na cmentarzu na przeciw dwójki swoich przyjaciół, pochowanych obok siebie. Tym się stałam. Kolejny raz czytam nazwiska wyryte w kamieniu i na dłużej zatrzymuje swój wzrok na datach śmierci i narodzin dwóch członków mojej "rodziny".
Adam Nowak
11.08.1995 - 14.04.2021
***
Maja Milczarek
06.11.1995 - 11.08.2021
Ona idealnie to zaplanowała. Wybrała sobie na śmierć akurat twoje urodziny. Byłam w ten czas na cmentarzu. Zdziwiłam się że Maja nie chciała przyjść, ale nie przejęłam się tym zbytnio. Kiedy wróciłam do mieszkania, które z nią dzieliłam, nie przeczuwałam że właśnie straciłam kolejną ważną osobę w moim życiu. Znalazłam ją w wannie z podciętymi żyłami. Ratownicy powiedzieli że nie było szans na odratowanie jej. Udało mi się pochować ją obok ciebie. Mam nadzieje że chociaż po śmierci jesteście razem szczęśliwi. Teraz mogę odwiedzać was jednocześnie. Wiem że oboje nie chcecie patrzeć na moje łzy, ale nie martwcie się. Ból kiedyś mija. Przynajmniej tak słyszałam. Zostawiliście mnie samą. Całkiem samą na tym okrutnym i niesprawiedliwym świecie. I co ja niby mam teraz zrobić?! Nie mam już nikogo. Po śmierci rodziców zostaliście mi tylko wy. Bez ciebie moje życie straciło sens. Kiedy żyłeś nie miałam odwagi żeby powiedzieć ci co naprawdę czuje. Teraz jest już za późno, ale mimo to, wznoszę zapłakane oczy ku górze, uśmiechając się przy tym nieznacznie, po czym mówię cicho, pozwalając by wiatr niósł moje słowa.
- Kocham cie. I nigdy nie przestanę.
------------
One Shot oparty trochę na faktach. Włożyłam w niego bardzo dużą część mojego serca i mam nadzieję że się spodobał. Wiele sytuacji opisanych tutaj została tylko trochę zmieniona, ale wydarzyła się naprawdę.
Z dedykacją dla:
@ZuzaSynku1 i @MistrzPodrywuXD