Wszedłem do swojego nowego pokoju, po czym postawiłem swoją walizkę na drewnianej podłodze.
Pokój był dosyć mały, a ciemnoniebieskie ściany i nie duże okno sprawiały, że w pokoju było dosyć ciemno. Pokój był całkowicie pusty.
Podszedłem do okna i wyjrzałem przez nie. Wcześniej miałem widok na ocean, a teraz spoglądając przez okno widzę jedynie inne domy znajdujące się na osiedlu, w którym zamieszkałem. Widok ten trochę mnie przygnębił.
Nie chciałem tu mieszkać. W Anglii jest zimno i często pada, a w Santa Monica mogłem cieszyć się słońcem i ciepłymi dniami przez cały rok.Nagle usłyszałem moją mamę. Prosiła żebym zszedł na dół i jej pomógł. Odwróciłem się i zobaczyłem ślady moich butów na podłodze. Dom może i był w bardzo dobrym stanie, ale nikt tu najwyraźniej od dawna nie sprzątał.
Po wejściu do pomieszczenia, które ma być naszą kuchnią zobaczyłem swoją mamę, która przebrała się, kiedy ja byłem na górze. Już piąty raz dzisiejszego dnia.
- Co tym razem? - zapytałem z uśmiechem wskazując na jej strój.
- Tamta czerwona sukienka nie pasowała do koloru ścian.
Słysząc to wybuchłem śmiechem.
- Przecież jak przejdziesz do innego pokoju to będzie to samo.
- Nie, mam na sobie czarną sukienkę - uśmiechnęła się z satysfakcją - A czarny pasuje do wszystkiego.
- I naprawdę chcesz sprzątać w sukience? - spojrzałem na tą (kochaną) idiotkę - Żeby było jasne, nie odwalę za ciebie całej roboty.
- Nie patrz tak na mnie - zaśmiała się podchodząc do zlewu i nalewając do wiadra ciepłej wody - Dam sobie radę.
Westchnąłem, po czym zabrałem się do mycia podłóg w całym domu.
***
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju. Usiadłem na dmuchanym materacu przecierając oczy. Miniona noc była dla mnie dosyć ciężka. Nie przywieziono jeszcze mojego łóżka, więc musiałem spać na starym materacu. Był masakrycznie niewygodny.
Nagle drzwi otworzyły się i ujrzałem mamę. Miała na sobie śmieszny różowy fatuch. W rękach trzymała puszki z farbami.
- O, już nie śpisz - zdziwiła się wchodząc do pokoju - Chciałam wylać na ciebie trochę farby.
Słysząc to pokazałem jej język, a ona się zaśmiała.
- Żartuję. Przyniosłam tą jasnoszarą farbę, którą sobie wybrałeś - mówiąc to uniosła puszki farby w górę - Radzę ci się brać do pracy bo wieczorem firma przeprowadzkowa dostarczy nam meble.
***
Po pomalowaniu pokoju z małą pomocą mamy postanowiłem się przejść po dzielnicy. Założyłem na siebie pierwszą bluzę znajdującą się w walizce, gdyż na zewnątrz było chłodno.
Po wyjściu z domu udałem się wzdłuż chodnika. Po około dziesięciu minutach spaceru znalazłem się w parku. Ścieżka w parku była dosyć szeroka. Co około dziesięć metrów od siebie stały metalowe ławki, a przy nich kosze na śmieci.
Usiadłem na jednej z ławek. Jakieś trzydzieści metrów ode mnie znajdował się plac zabaw, na którym bawiło się sporo dzieci. Przyglądałem się im dłuższą chwilę. Grały w jakąś dziwną grę, której nie znałem. Wyciągnąłem telefon i włączyłem snapa. Zrobiłem zdjęcia nieba, po czym dodałem godzinę i wysłałem do osób, z którymi mam dni.
Nagle poczułem się obserwowany. Podniosłem wzrok i zobaczyłem, że pod jednym z drzew stoi jakaś postać. Po sylwetce wywnioskowałem, że jest to chłopak. Miał burzę włosów na głowie, jednak nie byłem w stanie zobaczyć jego twarzy bo stał w cieniu. Szybko schowałem telefon do kieszeni.
Nagle chłopak stojący pod drzewem ruszył w moim kierunku. W pierwszej chwili chciałem zacząć uciekać. Nim zdążyłem zareagować chłopak stanął nade mną i spojrzał mi w oczy. Nerwowym wzrokiem błądziłem po jego ciele. Był szczupły i dosyć wyprostowany (i przystojny). Ciemne włosy i ostre rysy twarzy sprawiały, że wyglądał groźnie. Na sobie miał jeansy i czarną bluzę z kapturem.
- Jesteś nowy? - zapytał patrząc mi w oczy - Nie kojarzę cię.
- Taa..ak - odparłem jąkając się.
- Nie jestem taki straszny na jakiego wyglądam - uśmiechnął się ledwo dostrzegalnie, po czym usiadł obok mnie.
Starałem się rozluźnić, ale bałem się, że chłopak może mi coś zrobić. Chwilę siedzieliśmy w ciszy. Nieznajomy patrzył na moją twarz, a ja bojąc się na niego spojrzeć patrzyłem przez siebie pocierając swoje dłonie o siebie.
- Wyluzuj, nic ci nie zrobię - odezwał się łagodnie.
Spojrzałem na niego i zobaczyłem, że się uśmiecha, jednak szybko odwróciłem wzrok.
Chłopak odsunął się ode mnie tak, że znajdował się na drugim końcu ławki.
- Jestem daleko - powiedział powoli - Teraz możemy pogadać? Skąd jesteś?
- Z Santa Monica... - zacząłem niepewnie spoglądając na chłopaka - Przeprowadziłem się tutaj wczoraj.
- Santa Monica? - zapytał z niedowierzaniem - Pewnie ciężko przyzwyczaić ci się do pogody.
- Trochę - uśmiechnąłem się lekko - Mieszkasz niedaleko?
- W tamtą stronę - odparł wskazując stronę przeciwną do tej, z której ja przyszedłem - Jakieś 200 metrów. Gdzie idziesz do szkoły?
- Do Smith's High School. Pierwsza klasa.
- To tak, jak ja - uśmiechnął się - Może będziemy razem w klasie?
- Możliwe - uśmiechnąłem się.
- Jeśli chcesz, mogę w najbliższych dniach pokazać ci okolicę, jest tu wiele ciekawych miejsc
- To bardzo miłe z twojej strony - powiedziałem patrząc na niego jak na przyjaciela.
Zrobiło mi się trochę głupio. Myślałem, że chłopak chce mi coś zrobić, a on chce mi pomóc poznać okolicę.
- Podaj mi swój numer telefonu - odparł wyciągając komórkę - Zgadamy się
Podałem mu mój numer dwa razy, abyśmy mieli pewność, że jest dobrze zapisany.
- Jak masz na imię? - zapytał chcąc nazwać kontakt.
- Przystojny nieznajomy - powiedziałem dumnie, po czym obydwoje się zaśmialiśmy - Jestem Andy.
Chłopak nadal śmiejąc się pod nosem zapisał kontakt, po czym napisał mi SMSa, abym mógł zapisać sobie jego numer.
Od: Nieznany numer
Witaj, przystojny nieznajomy. Jestem Mike, miło poznać :)
CZYTASZ
Uzależniony | Randy | bxb ✅
RomanceZANIM ZACZNIESZ CZYTAĆ - jest to moje pierwsze opowiadanie na wattpadzie, które zaczęłam pisać w 2018 roku. Zawiera wiele błędów, nieścisłości i nielogiczności. Kiedyś postaram się je poprawić, jednak na razie nie mam na to wystarczająco dużo czasu...