Rozdział I

180 18 4
                                    

-Panienko! Panienko! - wołała za mną zatroskana Mary.

Nie obchodziły nas jej słowa. Biegliśmy odwracając się co jakiś czas, by sprawdzić jak daleko od nas znajduje się służąca. Śmialiśmy się w niebo głosy.

-Zaraz nas złapie! - krzyknął Jakob.

Odpowiedziałam śmiechem.

-Musimy się schować. - zawołałam.

W tamtej chwili nie czułam się jak  dama dworu królowej Anglii, lecz dziecko uciekające przed opiekunkami, chowające się gdzie popadnie.

-Może tam? - wskazał Jakob na drewniane drzwi. Były szerokie z okrągłą klamką na środku. Kora powoli z nich odpadała, nie były zbyt zadbane.

Bez wahania wbiegliśmy do środka, zamykając drzwi na zardzewiałą zasuwkę. Oparłam się o nie ciężko dysząc, jednocześnie śmiejąc się.

-Tu nam nic nie grozi-oznajmił Jakob szczerząc swoje białe jak płatki śniegu zęby.
-Czasami zapominam, że mam osiemnaście lat.

Uśmiechnęłam się szeroko.

-Co to za komnata? - zapytałam

-Nie mam pojęcia, nigdy tu nie byłem.

Na środku pmieszczenia stały dwa duże łóżka pościelone białymi prześcieradłami, oddzielone od siebie czerwonym dywanem, przeplatanym złotymi niciami. Ze ścian opadał tynk, co sprawiało wrażenie, że komnata jest zaniedbana. Na ścianie wisiał jedyny obraz, niezbyt ładny. Przedstawiał on kobietę siedzącą przy stole ze swoim dzieckiem. Prócz łóżek jedynym meblem był stolik nocny, na którym stał dzbanek z wodą.

-Jak myślisz będziemy mieli problemy? - zapytałam.

-To nie istotne. Teraz mam poważniejsze myśli. Już dwa miesiące z tym zwlekamy, teraz i Mary poznała prawdę. Czy nie możemy wreszcie zapytać twojego ojca czy udzieli nam błogosławieństwa? - rzucił ostro.

-Dałam ci już odpowiedź. Wiesz, że nie lubię tych gadek o ślubie. - odpowiedziałam.

-Więc ile mamy jeszcze czekać? Rok? Dwa? A może wcale się nie  pobierzemy?-powiedział z ironią.

-Jakob, przecież wiesz, że mi na tobie zależy. Ale to wszystko nie jest takie proste. - podeszłam kładąc moje dwie dłonie na jego ramionach. Spojrzałam mu głęboko w oczy, a on mnie objął.

-Wiem, wiem. Lecz mam już dość tego czekania. Tak bardzo bym chciał zabrać cię już do naszego domu, położyć w jednym łóżku..

-Obiecuję, że tak będzie. Wstrzymaj się, poczekaj jeszcze trochę.

-Kalfo! Jak sprawy w haremie? Mam nadzieję, że wszystko w porządku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


-Kalfo! Jak sprawy w haremie? Mam nadzieję, że wszystko w porządku.-rozległ się donośny, stanowczy głos sułtanki Aliye.

-Tak, pani. Dziewczęta nie sprawiają problemów. Są spokojne, służące także nie dokuczają. - odpowiedziała kalfa opanowanym głosem

-Cisza przed kolejną burzą.. - rzekła sułtanka.

Nastąpiła cisza, tak jakby słowa Aliye zaraz miały się sprawdzić. Główna służąca nic nie powiedziała. Stała w milczeniu, obserwując każdy ruch konkubiny. Nagle ta niezręczna cisza została przerwana. Cały harem zaczął drżeć.

-Destuuurr! Gulfidan Sultan Hazretleriii! - krzyknął strażnik.

Wokół zapanowało zamieszanie.

Aliye rzuciła ostre spojrzenie w stronę sułtanki niechętnie się kłaniając.

-Witaj Aliye. Jak się miewasz? - zapytała Gulfidan.

-Nie narzekam. - odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem matka księcia. - A ty, pani?

-Czuję się świetnie. Jak mój bratanek? Mam nadzieję, że dobrze się nim zajmujesz.

-Oczywiście, niczego mu nie brakuje. Dbam o niego najlepiej jak potrafię.

-To za mało. - rzuciła Gulfidan bez zastanowienia. - Niewolnice nie umieją zbyt wiele, a książe potrzebuje najlepszej opieki. - uśmiechnęła się szyderczo siostra władcy.

-Mój syn jest otoczony wszystkim, co najdroższe i najpiękniejsze. A tobie radzę wreszcie założyć własną rodzinę, a nie cały czas się wtrącać! - powiedziała Aliye podnosząc głos

-Uważaj na to z kim rozmawiasz! Nie masz przed sobą niewolnicy, lecz sułtankę z krwi i kości!

Aliye nie odpowiedziała, lecz oburzona odeszła, przechodząc przez harem z podniesioną głową i niezbyt wesołą miną, jakby chciała coś wszystkim powiedzieć, ale obecność sułtanki jej na to nie pozwoliła..

**Witam Was bardzo serdecznie! Za nami pierwszy rozdział tej opowieści

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*
*
Witam Was bardzo serdecznie! Za nami pierwszy rozdział tej opowieści. Mam nadzieję, że Was zainteresuje oraz porwie w świat przygód Lady Diany.
To moja pierwsza książka, więc myślę, że wybaczycie mi moje błędy oraz pozostaniecie ze mną w kolejnych rozdziałach. Pozdrawiam!

Ws: Łzy Krwi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz