1.

31 4 2
                                    

Jungkook jest początkowym pisarzem. Już mając 22 lata wydał dwie książki, które bardzo dobrze się przyjęły i przyniosły mu niezłe zyski. Teraz, kiedy minęły 2 lata od wydania książek, próbuje napisać kolejną od kilku miesięcy. Jednak nic nie potrafi go zainspirować. Tłumaczy to tym, że rozstanie z poprzednim partnerem zablokowało go. Nie jest to do końca zgodne z prawdą bo jego były - Jongin, wcale nie był tak ważną osobą w jego życiu.

*

Głośny dzwonek do drzwi rozniósł się po mieszkaniu chłopaka. Była sobota rano, a ktoś zakłócał nieudolne próby pisania Jungkooka.
Kiedy otworzył drzwi zobaczył na wycieraczce paczkę. Kurierowi znów nie chciało się czekać tych dwóch minut, aż Jungkook podejdzie pod drzwi. W sumie brunet się zdziwił tą paczką, ponieważ nic nie zamawiał. Postanowił olać to narazie, odłożyć ją gdzieś i wrócić do pisania.

Mijały przedłużające się godziny, a Jungkook dalej nie potrafił rozpocząć pisania. Zdenerwowany schował twarz w dłoniach i głośno westchnął. Chwilę później wstał i zaczął chodzić bez celu po mieszkaniu. Zaczął w głowie przypominać sobie wszystkie rzeczy, które powinien zrobić jako wymówki od pisania. Nie miał pojęcia dlaczego taki problem przysparza mu napisanie kolejnej książki. Może to ta presja, że skoro to już trzecia książka, to musi być lepsza od pozostałych.

Jego zamyślenie przerwała paczka, która złapał wzrokiem gdy obok niej przechodził. Postanowił obejrzeć ją i sprawdzić co w niej jest.

Wziął do rąk mały pakunek, a kiedy już miał się zabierać za otwieranie zobaczył nazwisko na nie napisane.

-Kim Taehyung - przeczytał cicho i zmarszczył brwi. Oczywiście nie był to on i nie znał też żadnej osoby o takim nazwisku. Adres na paczce tym razem znał i nie było to tak daleko, ale nie rozumiał jak kurier mógł sobie pomylić tamten z tym jego.

Niżej przeczytał numer telefonu, który jak się domyślił należał do prawidłowego odbiorcy.
Postanowił jak najszybciej zadzwonić. Przed tym sprawdził godzinę, dochodziła już 20.

Po kilku sygnałach usłyszał cichy i głęboki głos.

-Halo?

-Dobry wieczór na nazywam się Jeon Jungkook. Dzwonię do pana ponieważ dziś dotarła do mnie paczka, ale jest na niej zapisany prawdopodobnie pana adres, więc postanowiłem zadzwonić.

-Oh...To dlatego nie przyszła dziś rano. Nie potrzebuje już jej. Może pan ją zatrzymać. Załatwię to inaczej. - głos chłopaka po drugiej stronie był słaby i ledwo zrozumiały.

-Słucham? Ale ja mogę panu przywieźć tą paczkę, o co chodzi? Co pan inaczej załatwi? - zapytał, ale odpowiedziała mu cisza. - Halo?

-Przepraszam, nie za dobrze się czuję. Dobranoc panie Jeon. - chłopak nie dał odpowiedzieć Jungkookowi, ponieważ od razu się rozłączył. Zdziwiony Jungkook jeszcze chwile patrzył się w telefon po czym pokręcił głową i go odłożył. Postanowił wziąć szybki prysznic i wrócić do pisania.

Godzinę poźniej Jungkook siedział przy kuchennym blacie i jadł kolację. Przerwał mu dzwonek telefonu. Bez spojrzenia na numer odebrał. Usłyszał znajomy głos, ale tym razem jeszcze bardziej słabszy i wydawał się jakby osoba była pod wpływem alkoholu lub narkotyków.

-Halo? Czy to linia telefoniczna dla samobójców?

-Słucham? Nie...to pomyłka - Jungkook spojrzał na numer, z którym rozmawia - Przepraszam, czy to pan od tej paczki? Dobrze się pan czuje?

-Oh to pan...Wszystko dobrze, tak myślę - nieznajomy mówił powoli i co chwilę wzdychał. - Przepraszam. Pomyliłem numery. Nie będę Panu zajmował więcej czasu. Rozłączę się teraz.

-Powoli...Zapytam jeszcze raz. Dobrze się pan czuje? Nie zamierza pan sobie zrobić krzywdę, prawda? - zapytał już mocno zaniepokojony. Sam nie wiedział co myśleć i robić. Rozmawiał z obcą osobą, która prawdopodobnie zamierza się zabić. Jednak czuł wewnętrzną potrzebę pomocy dla tego chłopaka i już w tamtym momencie obiecał sobie, że zrobi wszystko, co w jego mocy.

-Dlaczego nie? To nie tak, że pan mnie osobiście zna... - tutaj chłopak zrobił przerwę, a Jungkook cierpliwie czekał, aż dokończy. - Nie ma...nikogo kto się o mnie martwi lub mną prawdziwie przejmuje...Nie ma nikogo...kto mnie kocha. Ja...ja nic nie znaczę. Ja się nie liczę... - nieznajomy wypowiedział ostatnie zdanie odrobinę ciszej, a Jungkook mógł usłyszeć jak jego głos się załamał.

-Każdy coś znaczy... - powiedział szybko Jungkook. Tak naprawdę nie wiedział co w tej chwili powiedzieć. Czuł wielką presję jaka na nim ciąży.

-To dobrze, że tak myślisz. W tym wypadku...nie martw się. Nie skrzywdzę siebie - chłopak od razu się rozłączył. Przerażony Jungkook zaczął szybciej oddychać. W jego głowie pojawiało się tysiące myśli. Zmartwienie górowało nad jego emocjami.

Postanowił zobaczyć co było w jego paczce. Kiedy ją otworzył, zobaczył w niej...pistolet. Chwilę pusto się w niego patrzył bojąc się wziąć go do ręki. Już wiedział jak chłopak chciał ze sobą skończyć i czemu już nie potrzebuje paczki.

Ale przecież jest tyle innych sposobów. Odebranie jego paczki nie do końca go uratuje - pomyślał.

Nic go teraz nie obchodziło oprócz tego chłopaka.

-Nic nie jest jeszcze stracone. Uratuję cię - powiedział do siebie i wybrał jego numer.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 17, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝒾'𝓁𝓁 𝓈𝒶𝓋𝑒 𝓎𝑜𝓊 || jjk+kthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz