Prolog - "Wybacz, mam szczęście do kłopotów.."

740 32 2
                                    

Zaczął się dopiero piąty rok nauki dla Rachel Anakyo w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Dziewczyna pełna chęci pozyskania nowej wiedzy zawsze nie mogła się doczekać powrotu do cichego zamku, w którym godzinami siedziała w bibliotece i czytała cokolwiek wpadło jej w ręce. Mimo jej wesołego i towarzyskiego z natury charakteru wolała jednak przebywać w odosobnieniu..

Krukonka po cichu wstała ze swojego łóżka, jak zawsze o wiele wcześniej niż inni oraz udała się do łazienki aby zmienić ubranie i odświeżyć po krótkiej nocy. Krótkiej, dlatego iż Rachel często miewała koszmary i nie spała przez to za dobrze, jednak nie okazywała tego.

Gdy wyszła z pomieszczenia, obejrzała się szybko przed lustrem, które stało obok jej łóżka. Wyglądała tak jak zawsze - jej włosy w kolorze jasnego blondu, a wręcz bieli, były rozpuszczone i opadały falami na jej blade ramiona, które opatulał szkolny mundurek z herbem domu, do jakiego ją przydzielono. Całość spajały przenikliwe, intensywne niebieskie oczy i lekko czerwonawe usta.

Dziewczyna szybko spakowała swoje rzeczy do plecaka i pognała w kierunku biblioteki, w której na spokojnie rozpoczęła czytanie kolejnego źródła informacji. Dostała na urodziny całą masę nowych książek, od babci, i nie miała jeszcze okazji ze wszystkimi się zaznajomić. Wiele było w temacie z jej znanych dziedzin jak eliksiry, bądź zielarstwo, którymi się interesowała, lecz gdy napotykała tytuły gdzie były rozszerzone informacje o magicznych zwierzętach, nie była pewna czy to powinna czytać, a dokładnie, czy w ogóle jej się spodoba zgłębianie tego, mimo iż podstawy omawiane na lekcjach bardzo ją zaciekawiły.

Po nieokreślonym czasie siedzenia wśród książek, zeszła ku Wielkiej Sali na śniadanie, tradycyjnie wczytując się w czarne literki. Jednak pech nie zdawał się ją chcieć opuścić. Kilka kroków przed wejściem nie chcący wpadła na coś, a dokładnie - na kogoś, po czym się przewróciła upuszczając książkę.

-Wszystko w porządku?- usłyszała ciepły, męski głos w momencie gdy przed nią pojawiła się pomocna dłoń, dzięki której się podniosła.

-Em.. T..tak.. Dziękuję.. Zamyśliłam się.. Eh.. Wybacz, mam szczęście do kłopotów..- blondynka odpowiedziała cicho chłopakowi odbierając od niego przedmiot, który wypadł jej z rąk.

-Interesujesz się magicznymi zwierzętami?- spytał ją ponownie chłopak, krukonka przy okazji przyjrzała się dokładniej osobie, na którą wpadła. Chłopak miał lekko zarysowane kości policzkowe, jasno brązowe włosy, zielone oczy oraz piegi. Był przystojny, i tego nie można było zaprzeczyć. Na jego mundurku widniał herb Hufflepufu.

-Dokładnie mówiąc to od zawsze mnie pasjonowały i ciekawiły, ale dopiero ostatnio wzięłam się za zgłębianie tematu, bo nie miałam na to.. odwagi.- Anakyo mruknęła po cichu po czym dodała wesoło: -I żałuję, gdyż temat jest niezwykle zagadkowy i rozbudowany, na przykład takie Feniksy, wiemy że tworzą ogień spalając siebie w popiół, z którego się odradzają, tylko jak one mogą wytworzyć taką temperaturę aby siebie spalić w popiół?- dziewczyna zadała pytanie retoryczne po czym spojrzała przelotnie na zegarek i rzuciła na odchodne: -Muszę już iść, bo nie zdążę zjeść śniadania, jeszcze raz przepraszam!

Młody Scamander zaśmiał się cicho pod nosem z dziewczyny. Jednak nie z uwagi na to, że był złośliwy albo nietolerancyjny, po prostu Rachel go zauroczyła swoją niezdarnością i o dziwo otwartością, ponieważ zawsze w szkole była postrzegana za skrytego w sobie samotnika bez przyjaciół.

Niebiesko-oka szybko usiadła przy stole swojego domu i nałożyła sobie dwa naleśniki z syropem klonowym. Wiedziała już, że nie tylko ona i chłopak, na którego wpadła, nie jedynymi świadkami tego zajścia, gdyż słyszała już szepty skierowane ku obrazie jej osobie, za "wtykanie nosa w nieswoje sprawy" i "podrywanie jednego z przystojniejszych chłopaków w szkole". Jednak przyzwyczajona już takimi sytuacjami sięgnęła po białą herbatę i ignorowała całe zajście. Po skończonym śniadaniu siedziała tak jeszcze chwilę kończąc rozdział. Po raz kolejny jak od dawna czuła na sobie czyjś wzrok, odwróciła się w kierunku innych stołów i napotkała ponownie wzrokiem bruneta, który natomiast szybko odwrócił głowę. Rachel wstała i udała się na lekcje. 

Cały dzień minął jej o dziwo.. spokojnie. Jedynie na przerwie pomiędzy Transmutacją a Eliksirami zaczepiła ją grupka dziewczyn, oczywiście z jej domu i tego samego rocznika, bo to głównie one rozprowadzały od pierwszej klasy fałszywe plotki na jej temat, gdyż powiedziała nauczycielom o złamanych przez nie zasadach. Tradycyjnie posłały jej trochę niemiłych słów i poszły.

Dziewczyna gdy była młodsza nie potrafiła się obronić przed plotkami sama, a nikt nie chciał zrobić tego za nią, więc łatwo stała się "ofiarą", zamknęła się w sobie i odnalazła swoje życie w nauce. Nie wyobrażała sobie teraz życia w towarzystwie, albo chociaż jakkolwiek innego od jej aktualnego, spokojnego trybu funkcjonowania.

Rachel była już z lekka zmęczona przez nieprzespaną noc, przemknęła oczy i oparła się o przyjemnie chłodną ścianę. Jednak po chwili uznała, że nie była jej dana krótka drzemka gdy poczuła czyjąś ciepłą dłoń na ramieniu. Automatycznie się wzdrygneła.

-Najwyraźniej Ciebie przestraszyłem, wybacz...- powiedział zakłopotany brunet w kierunku dziewczyny. -Rano tak szybko zniknęłaś, że nie miałem okazji nawet się osobiście przedstawić.. Newt Scamander, miło mi.- chłopak uśmiechnął się ciepło.

-Ra..Rachel Anakyo. Również mi miło.- odpowiedziała blondynka, po czym zażenowana swoim jąkaniem na początku, lekko się zarumieniła.

-Zaciekawiłaś mnie tym spostrzeżeniem na temat Feniksów, jednak chyba nigdy nikomu nie uda się odkryć jak przebiega proces odrodzenia w kwestii wytłumaczenia niemagicznego.- rzekł w kierunku Anakyo na co ona szerzej otworzyła oczy.

-Nie sądziłam, że słuchałeś wtedy mojego monologu..- odezwała się cicho dziewczyna. -W tych czasach wszyscy uważają interesowanie się magicznymi zwierzętami za coś dziwnego i grożonego wyginięciem, więc nie sądziłam, że będziesz mnie właśnie słuchał i znał temat..

-Najwyraźniej do tej pory po prostu nie dowiedziałaś się, że jestem w tej dziedzinie, jak to mnie określają - prymusem.- zaśmiał się cicho widząc jej lekkie zdziwnie na twarzy, które nie chciało zejść.

Dziewczyna stała zestresowana pierwszym dłuższym dialogiem w tej szkole. Spuściła głowę gdy nastała między nimi cisza i przyglądała się swoim butom.

-Mogłabyś dzisiaj po obiedzie zajrzeć na schody, na drugie piętro?- chłopak zapytał się jej ciszej. Rachel spojrzała się mu krótko w oczy ale odpuściła obierając ścianę za nim.

-Za pewne będę mogła..- mruknęła w odpowiedzi nie wiedząc czego ma się spodziewać.

-To świetnie!- westchnął najwyraźniej zadowolony po czym spojrzał na zegarek na ręce. -Zaraz lekcja, więc.. do zobaczenia później.- rzucił wesoło na pożegnanie i z uśmiechem pobiegł pod swoją sale.

Anakyo nie wiedziała co począć. Rozmowa odbyła się bardzo szybko a Newt sprawił na niej.. pozytywne wrażenie, co było wielkim zaskoczeniem dla dziewczyny. Po chwili uznała, że nie ma czasu na rozmyślania i weszła do sali gdzie miała być Obrona Przed Czarną Magią. Zamiast ławek w całej sali, stała po środku szafa..

-O nie..- westchnęła. Gdy profesor Dumbledor wyszedł z "zaplecza", w jego kierunku zwróciły się pytające spojrzenia.

-Dzisiaj zajęcia z serii praktycznych. Domyśla się może ktoś co jest w szafie?- nikt nie odezwał się na co nauczyciel automatycznie popatrzył na Rachel.

-To bogin..- odpowiedziała. -Zamienia się w największy koszmar osoby, przed którą stoi...

~~~~~
Prolog jest, powiem szczerze, że jestem z niego dumna. To takie magiczne, że w końcu ten prolog powstał.. Do następnego~

Ocalona || Newt Scamander ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz