Cieszę się, że w końcu ta przeprowadzka się skończyła. No bo ile razy można się przeprowadzać w ciągu dziesięciu lat. W moim przypadku to już czawrty raz! I mam serdecznie dość. Jeszcze rozumiem jakbyśmy mieli jakiś konkretny powód, żeby sie przeprowadzać, ale my to robimy tylko dlatego, żeby sie nikt nie kapnął, że się nie starzejemy. No i niech się dowiedzą mam to gdzieś.
Fakt, że nie jestem człowiekiem, nie powienien mieć, aż takiego wpływu na moje życie. Nadal miałam duszę i ludzkie uczucia, a to że się nie starzałam i miałam trochę inną dietę naprawdę niczego nie zmieniał. Lecz cała moja rasa z moimi rodzicami na czele uważała inaczej. Uważano, że zdolności, które posiadam - tak, niestety nawet w moim świecie jestem wyjątkowa - są zagrożeniem i nie powinnam mieć zbyt dużej styczności ze światem ludzi. Więc tylko chodziłam do szkoły. A ja chciałam mieć chłopaka, chodzić na imprezy, zaszaleć. A tu co, osiem godzin w szkole, a potem cały dzień w domu z nadopiekuńczymi rodzicami i upierdliwym bratem. Do głowy można dostać. Do tego dochodzą buzujące hormony! MASAKRA! Tak hormony. Mimo tego, że się nie starzeje w moim organiźmie nadal zachodzą zmiany związane z okresem dojrzewania, tylko że wolniej. Aktualnie mam sto lat, ale w rozwoju hormonalnym jestem na poziomie dwunastolatki, a wyglądam na szesnastkę. Tak zagmatwane.
-SAMANTA! SAMANTA! - usłyszałam krzyk taty.
-Już idę! - rzuciłam.
Grrr. Zazgrzytałam zębami. Dopiero co się wypakowałam i poukładałam swoje rzeczy, a już czegoś ode mnie chcą. Rozejrzałam się jeszcze po moim nowym pokoju. Był przestronny. Na przeciwko drzwi było ogromne okno z widokiem na morze, a pod nim stało moje łóżko. Na prawej ścianie było biórko z laptopem. Całą lewą ścianę zajmowała szafa. Cały był pomalowany na mój ulubiony czerwony kolor. Uśmiechnęłam sie do siebie. Zacznę od nowa w ładnym pokoju. Zawsze coś. Wyszłam z pokoju i przeszłam przez ciemny korytarz do salonu. Mieszkaliśmy w domku jednorodzinnym. Nasz dom miał tylko jedno piętro, ale za to było na nim trzy pokoje, salon, łazienka w każdym z pokoi, kuchnia i jadalnia. Weszłam do salonu i zobaczyłam mojego tatę odwróconego do mnie tyłem. Zeby zwrócić na siebie jego uwagę odchrząknełam i spytałam:
-Wołałeś mnie?
-Tak. Musimy porozmawiać.
I znów palnie półgodzinną gadkę na temat tego jak się mam zachowywać.
-Słucham. - odparłam z westchnieniem i opadłam na fotel. Rozejrzałam się po pokoju. Był pomalowany na zielono. Pod prawą ścianą stała sofa, a po bokach po dwa fotele z każdej strony. Na przeciwległej ścianie wisiał telewizor. Na przeciwko łuku wejściowego był kominek, teraz zgaszony, ponieważ na zewnątrz było trzydzieści stopni.
-Teraz na twoje trzy lata liceum dostaniesz ochroniarza...
-SŁUCHAM?! Czy was już całkiem pogieło?! - zerwałąm sie z fotela.
-Samanta! Nie przerywaj mi! I sie nie wyrażaj! I nie myśl, że jeżeli zmienisz wygląd to się przestraszę. - spojrzałam na niego zdziwiona i podeszłam do lustra które wisiało nad kominkiem. Aaa... to o to mu chodzi. Chodzi o to, że jeżeli nagle będę miała nadmiar emocji to zmienia się mój wygląd. Normalnie mam brązowe włosy opadające falami na ramiona. Zielone oczy, mały lekko zadarty nos i pełne usta. Jestem dość atrakcyja. Powiedzmy, że mam wszystkiego wystarczająco. Ale teraz miałam czarne włosy i czarne oczy z białymi źrenicami. Moje rysy twarzy lekko się wydłużyły. Gdy się uśmiechnełam zobaczyłam ostre zęby. Gdyby ludzie teraz mnie zobaczyli pomyśleliby, że jestem wampirem. Ale ja tak naprawdę jestem mieszanką upadłego anioła, wampira i wilkołaka. Moja rasa jest nazywana cecidit. Zostaliśmy stworzeni przez Lucyfera. Wziął on wszystkie najlepsze cechy tych trzech ras i je połączył. Tak stworzył istotę doskonałą. Od wampira wziął nieśmiertelność, ostre kły i szybkość. Od wilkołaka wziął przemianę w zwierzę tyle, że to udoskonalił i możemy zmieniać się w co tylko chcemy i kiedy chcemy. A od upadłego anioła wziął urodę. Jeżeli chodzi o naszą dietę to jemy wszystko. Wampir cały czas musi polować i pić ludzką krew. Wilkołak zabija i jest porywczy. A my jesteśmy opanowani i dzięki temu możemy współpracować z ludźmi. Podobno Lucyfer stworzył nas by w przyszłości dzięki nam podporządkować sobie świat. Możemy się rozmnażać, ale jedynie z osobnikami naszego gatunku. Możemy zamienić człowieka w istotę taka jak my, ale jedynie za jej wyraźną zgodą.
Skupiłam się na chwilę i znów wyglądałam normalnie. Znów opadłam na fotel chcąc wysłuchać co ma do powiedzenia mój ojciec.
- Będziesz miała ochroniarza, dlatego że ostatnio nie jest zbyt wesoło. Wampiry zaczeły polowania i coraz mniej się z tym ukrywają, wilkołaki także są coraz natarczywsze i polują już nie tylko podczas pełni. A wśród wszystkich krąży plotka o tym, że Lucyfer zaczyna wcielać swój plan w życie. Cała rada zgodziła się z tym, że biorac pod uwage twoje nadzwyczajne zdolności, Lucyfer będzie chciał cię zabić lub porwać dla własnych korzyści. Dlatego będziesz pod stałą opieką jednego z najlepszych wojowników naszego rodzaju w twoim wieku. Chłopak ma sto jeden lat i ma pochodzenie azjackie. Ma na imię Tetsuya i od dzisiejszego dnia będzie dwadzieścia cztery godziny przez siedem dni w tygodniu ochraniał ciebie. By ułatwić mu to zadanie razem z mamą zdecydowaliśmy, że u nas zamieszka. Więc bądź miła i przywitaj go uprzejmie. A i on przyjedzie tu za jakieś 10 minut.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pierwszy rozdział skończony :D Mam nadzieję, że się podoba. Kolejny pojawi się w najbliższym czasie. A obok zdjęcie Samanty, kiedy jest zdenerwowana :)