One Shot

19 3 0
                                    

Czułam się, jakbym była we śnie. Całe moje życie obróciło się o 180 stopni. To, co się wydarzyło było nierealne, a jednak miało miejsce. Nigdy nie należałam do tych bogatych dziewczyn z wpływowych rodzin, noszących tylko drogie, markowe ubrania. Pochodzę z ubogiej rodziny. Mieszkam w małym domku tylko z mamą. Ojca nigdy nie poznałam. Podobno był okropnym człowiekiem. Nawet nie wiem czy jeszcze żyje. Nie sprawiam rodzicelce większych problemów, nawet nie ma mnie często w domu. Wiodłam spokojne życie. Do czasu.

Wszystko miało miejsce w dniu moich osiemnastych urodzin. Wtedy właśnie pojawił się u mnie bardzo dziwny sen. Było to dla mnie niecodzienne, ponieważ nigdy w życiu nie śniłam. Tak wiem, to bardzo dziwne. Sama się zastanawiałam dlaczego i wolałabym nie poznać odpowiedzi, a wracając. Śnił mi się mężczyzna ubrany cały na czarno. Stał on na środku cmentarza, a przynajmniej tak mi się wydawało. Wokół niego roztaczał się ciemny dym, przysłaniający jego profil. Po chwili udało mi się dostrzec innego mężczyznę. Był on odwrócony do mnie przodem, więc dostrzegłam jego twarz. Przeraziłam się. Chłopak, na oko 16 lat, miał przerażony wyraz twarzy. Szeroko otwarte podkrążone oczy, popękane, krwawiące usta, włosy sklejone do czoła i zaschnięte łzy na policzkach. Zrobiło mi się go bardzo szkoda. Gdy przeniosłam wzrok na tajemniczego mężczyznę, wyciągnął on przed siebie rękę i nagle wystrzelił z niej ogień, trafiając biednego nastolatka, który po chwili zniknął. Krzyknęłam z przerażenia. Kiedy chciałam uciec, mężczyzna odwrócił się przodem do mnie i wyszeptał:

-Przyjdę po ciebie, Lilianno...

Obudziłam się z krzykiem. Natychmiast przybiegła do mnie mama.

-Lilianno, co się stało?- zapytała mnie.

Nie chciałam ją martwić jakimś głupim snem. Nic jej nie mówiłam, że nigdy nie śniłam, jakoś nie było potrzeby.

-Nie, nic. To tylko koszmar...-odpowiedziałam niepewnie.

-Jak to koszmar?-spytała zdziwiona.

Bez żadnych wyjaśnień wyszła z mojego pokoju, a po chwili usłyszałam zamykanie drzwi wejściowych. Gdzie ona poszła w środku nocy? Przecież ona nigdzie wychodziła nawet w dzień. To ja zawsze wszystko załatwiałam. Właśnie za to jej nienawidziłam. Zaszyła się w tym starym domku, śmierdzącym stęchlizną i nigdy nie wychodziła na świeże powietrze. Gdy wracałam ze szkoły widywałam ją siedząca przed stosem książek. Ma ogromną biblioteczkę w swoim pokoju i rzadko wychyla nos zza książek. Zaniedbała się i zmusiła mnie do życia w takich warunkach. Powiedziałam sobie, że jej nigdy nie wybaczę. Ilekroć próbowałam się czegoś dowiedzieć, zbywała mnie karząc coś zrobić. Nigdy też nie dopuściła mnie do swojego pokoju, co również było bardzo dziwne. Dlatego teraz, wychodząc gdzieś w środku nocy kompletnie mnie zaskoczyła. Byłam pewna, że i tak się niczego nie dowiem, dlatego zawinęłam się w kołdrę i położyłam się dalej spać.

Rano, kiedy wstałam mamy dalej nie było. Nie powiem, zaczęłam się o nią martwić. Wychodząc do szkoły również jej nie zastałam. Po skończonej nauce, zmierzając do domu spotkałam mojego najlepszego przyjaciela-Marka. Jest on moim rówieśnikiem, który jako jedyny z klasy nie wyśmiewał się ze mnie i nie patrzył do mojego portfela. Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu i czułam, że będziemy przyjaciółmi do końca życia.

-Hej Lily, wpadniesz dzisiaj do mnie?- zapytał mnie.

-No nie wiem. Wiesz, wczoraj wydarzyło się coś bardzo dziwnego i koniecznie muszę porozmawiać z mamą-odpowiedziałam niepewnie.

-A od kiedy ty z nią rozmawiasz? Stało się coś? Wiesz, że możesz mi zaufać-spojrzał mi prosto w oczy.

Nie miałam żadnych tajemnic przed Markiem. Doskonale wiedział, że nigdy nie śnię. Wiedział wszystko o moim życiu, więc postanowiłam podzielić się z nim wczorajszym wydarzeniem. Słuchał on wyraźnie i nie przerywał mi. Po skończonej opowieści uśmiechnął się i powiedział:

Życie za żywiołyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz