Pożar

3 0 0
                                    

Jest piątek kolejny nudny dzień dla Alice chociaż większość osób znajdująca się razem z nią w klasie mogłaby się nie zgodzić z tokiem myślenia dziewczyny. Piątek przecież jest ostatnim dniem szkoły a do upragnionej wolności zastały jeszcze trzy godziny. Jednak dla Alice ten dzień oznaczał powrót Luka do domu, jest on narzeczonym mamy. Jak ja go nienawidzę rozwalił mi rodzinę i ma czelność myśleć że będę traktować go jak ojca którym nie jest i nigdy nie będzie. Mama wciąż ma nadzieje że go polubię albo że chociaż z nim porozmawiam. Co ja mam mu niby powiedzieć? Cześć wybaczam ,że spieprzyłeś mi życie i to że chcę cię rozerwać na strzępy nie ma znaczenia przecież będziemy cudowną kochającą się rodziną. Nie to nie przejdzie. Rozmyślenia przerwał nagły chaos który zapanował w klasie.

-Uspokójcie się! krzyki nauczycielki na nic się zdawały uczniowie nadal biegali po klasie jak jakieś dzikie zwierzęta

-do jasnej cholery cisza ! Tym razem próby kobiety nie poszły na marne wszyscy zatrzymali się w miejscu, kobieta rozejrzała się po klasie.

-Nie uczyli was że w chwili zagrożenia trzeba zachować spokój ? Zostańcie na swoich miejscach, jesteśmy odcięci od wyjścia jedyne co nam pozostaje to czekać na straż która z pewnością przyjedzie.

Wszyscy w duchu przyznali rację nauczycielce. Minut mijały a pomoc nadal nie nadchodziła czas zdawał się z nich w tej chwili kpić  każda sekunda zdawała się być wiecznością. Alice udało się dowiedzieć że w szkole wybuchł pożar i, że w budynku pozostali tylko oni.

-Ogień! Wszyscy jak na zawołanie skierowali wzrok w stronę drzwi a raczej ich resztek wszyscy zaczęli cofać się pod ścianę. Nagle dziewczyna poczuła dusząc zapach dymu starała się go nie wdychać, usta oraz nos zasłoniła rękawem bluzy ale to pomogło w bardzo małym stopniu. Płuca paliły ją tak jak by był w nich ogień. Z oddali usłyszała czyjeś wołanie że straż przyjechała mimo bólu na jej twarzy pojawił się leki uśmiech. Ilość dymu jaki wdychała sprawił że przed jej oczami pojawiły się mroczki , chwiejnym krokiem udała się na sam koniec klasy. Było jej coraz słabiej jej ciało powoli osuwało się po ścianie przez kłęby dymu zauważyła ludzi którzy wchodzą do klasy, zaczęli powoli wyprowadzać uczniów z pomieszczenia, ze strachem zauważyła że nikt do niej nie podchodzi. Nie widzą mnie. Nie ma to jak umrzeć w szkole. Nie miała siły walczyć z zamykającymi  się oczami  ,pozwoliła powieką swobodnie opaść. Ostatnie co pamięta to zarys postaci  przed sobą potem nastaje ciemność


Mamy pierwszy rozdział który liczy 400 słów , mam nadziej  że się spodobał.

Wera

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 12, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Klejnoty żywiołów: OgieńWhere stories live. Discover now