•ten•

4.6K 333 353
                                    

Jak powiedział Peter tak sie stało i dosłownie cały dzień spędzili w łóżku na oglądaniu serialów. Nie skończyło się na jednym konkretnym, gdyż Loki nie kojarzył żadnego, a chłopak chciał mu pokazać swoje ulubione.

Kiedy tylko któreś z nich zgłodniało, czarnowłosy posługiwał się magią, a wtedy ku ich radości pojawiało się jedzenie, a nawet picie.

Jednak musiał nastać wieczór, a nastolatek musiał zacząć się przygotowywać do jutrzejszego dnia w szkole. Wiadomo, że nie był on typem nastolatka, który opuszcza lekcje z błahych powodów, ale był w stanie nie pójść tam tylko po to by spędzić kolejny dzień z bogiem, tak samo jak i ten.

Brunet po posprzątaniu pokoju i spakowaniu plecaka, sięgnął po czystą bieliznę oraz koszulkę, po czym ruszył do łazienki, wcześniej mówiąc o tym mężczyźnie.

Loki czekał na młodszego wciąż leżąc w łóżku. Nie miał zamiaru się z niego ruszać. Zdawał sobie sprawę z tego, że jak chłopak już położy się spać, będzie musiał udać się do swojego pokoju.

Ostatnią rzeczą jaką teraz chciał to zostawiać go samego. Nie spodziewał się, że będzie tak reagował na bruneta. Działał na niego tak jak nikt inny i to trochę go przerażało, ale w większej mierze podniecało.

Po około pół godzinie do pokoju wrócił Peter. Mokre końcówki włosów moczyły mu koszulkę, ale on zdawał się tym nie przejmował. Ruszył w kierunku łóżka, a kiedy do niego dotarł, położył się obok boga.

Ten podziwiał go cicho, obejmując go jak tylko znalazł się z powrotem koło niego. Zazdrościł Parkerowi wiele, na przykład tego, że miał idealne ciało, kochające go osoby, niewinny wygląd... Mógłby wymieniać przez długi czas, czego właściwie mu zazdrości.

— Wytłumaczysz mi raz jeszcze jak to się stało, że tu trafiłeś? — spytał nagle Loki, patrząc na chłopaka. Ten westchnął i przetarł twarz dłońmi.

— Wciąż nie rozumiem dlaczego tak bardzo interesuje cię ten temat, ale dobrze. Zaczęło się od tego, że pan Stark wraz z panną Potts nie mogli mieć dzieci, także adoptowali mnie. Na początku obydwoje mieli dla mnie dużo czasu, ale później mieli go coraz mniej. Panna Potts musiała się zająć firmą co wiązało się z częstymi wyjazdami, a pan Stark należał do Avengers, więc jego również nie było. Wpadli więc na pomysł bym przenosił się tu, bo jak twierdzili, ktoś zawsze będzie, a ja nie będę czuć się samotny. Prawda jest taka, że nie im to nie wyszło, a ja nadal czuję się samotnie. — skończył swój monolog nastolatek. Nie gestykulował przy tym jak miał w zwyczaju i to psotnika lekko zdezorientowało.

— A jak doszło do tego, że Stark sypia z Rogersem? — padło koleje pytanie. Tutaj na odpowiedź musiał poczekać znacznie dłużej niż chwilę przedtem.

— To... to trudne pytanie, Loki. — brunet westchnął, nie wiedząc jak ubrać w słowa to co chciał mu przekazać. — To się stało i tyle, nie jest to nawet oficjalnie, bo oficjalnie to pan Stark wciąż jest w związku z panną Potts...

Loki w odpowiedzi zaśmiał się krótko i pocałował go w czoło.

— Będę się zbierał. — oznajmił po krótkiej ciszy, bożek.

— Właśnie, że nie będziesz. — mruknął cicho Parker i wtulił się mocniej w starszego, nie mając najmniejszego zamiaru by go puścić.

— Petey...— jęknął i odepchnął do siebie chłopaka. — Wiesz, że muszę iść.

— Wytłumaczył bym im to jakoś.

— Oh oczywiście. Bóg kłamstwa znaleziony w łóżku młodego chłopaka, doskonale wiesz co by się stało, więc nawet nie proś bym zostawał.

Znów było słychać kolejne westchnienie ze strony bruneta. Jednak zaraz na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.

— Loki, proszę zostań. Nie każ mi spędzać tej nocy sam. Proszę, Loki, proszę, proszę, proszę.

Psotnik był w czasie ubierania się kiedy nastolatek zaczął do niego mówić. Rzucił ubrania z powrotem na podłogę i ponownie ułożył się obok wcześniej wspomnianej osoby.

— Czy to ten moment kiedy mogę cię oficjalnie nazwać moim chłopakiem? — spytał szeptem Peter. Obawiał się odpowiedzi, ale był dobrej myśli.

Loki zamiast mu odpowiedzieć słowami, kiwnął głową, co oboje na szczęście zrozumieli.

Zanim jeszcze Parker zdążył odpłynąć na dobre do krainy Morfeusza, podłączył telefon do ładowarki, uśmiechając się pod nosem widząc ich wspólne zdjęcie.

Po tym zasnął wtulony w czarnowłosego, który obejmował go szczelnie ramionami.

***

Standardowo rano zbudził Petera budzik. Wyłączył go jak miał w zwyczaju i ruszył by się ogarnąć do szkoły.

W tym czasie mężczyzna leżał niewzruszony na łóżku, wyglądając jakby nawet nie słyszał dzwonka.

Po kilkunastu minutach, które nastolatek wciąż spędzał w łazience, ku zdziwieniu Lokiego nastało pukanie do drzwi.

— Peter, wstawaj śniadanie czeka! — usłyszał zaraz po pokoju. Szybko dopasował głos do właściciela i już był pewien, że to Rogers.

Obawiając, się że ten może wejść do środka, jak najciszej wygrzebał się z łóżka i schował się do łazienki.

Chłopak nie od razu spostrzegł, że w pomieszczeniu jest o jedną osobę więcej niż chwilę przedtem. Widząc jednak postać bożka, pisnął, a na jego twarz wpłynął rumieniec.

Mężczyzna pokręcił głową ze śmiechem i wyjaśnił szeptem co parę chwil temu zaszło w pokoju. Nastolatek przyznał mu rację, a kiedy był już w pełni gotów, stanął na palcach i cmokał go w usta.

Nie czekając na jakąkolwiek reakcję wyszedł z łazienki. Zabrał plecach oraz telefon na dół, zostawiając boga samego. Będąc już piętro niżej przywitał się z panem Starkiem oraz kapitanem Rogersem i zabrał się za jedzenie, przyrządzonego przez nich śniadania.

Siedział naprzeciw geniusza, koło którego siedział blondyn. Jedli w zupełnej ciszy, nie chcąc przeszkadzać sobie w konsumowaniu posiłku. Peter wyjął telefon z tylnej kieszeni spodni i położył go na stole koło siebie.

Nikt nie zwrócił na to zbytniej uwagi, bo chłopak robił tak często, ale każdy spojrzał na urządzenie w momencie kiedy wydało dźwięk przychodzącej wiadomości. Komórka zaświeciła się, ukazując jego tapetę i powiadomienie o treści wiadomości.

Szybko schował telefon, modląc się w duchu, że mężczyźni nie zdołali zobaczyć jego tapety.

— Masz chłopaka młody i się nawet nie pochwaliłeś? — spytał pan Stark z wyraźnym uśmieszkiem na twarzy. Nie mając nawet chwili na odpowiedź, Stark kontynuował. — A w dodatku jest nim niejaki nordycki bóg psot i chaosu.

Po tej wypowiedzi brunet wyraźnie pobladł i zagryzł wargę w zamyśleniu. Nie miał pojęcia co powiedzieć, bał się, że może coś palnąć, coś czego później by żałował.

Zauważając zegar na ścianie wykorzystał to i krzyknął:

— Muszę iść do szkoły, pogadamy później! Kocham was!

Po tym wybiegł z budynku pamiętając o tym by wziąć plecak. Wiedział jedno, po powrocie czeka go poważna rozmowa.

×××
ja wiem, że dość długo mnie nie było, ale nie miałam weny na kolejny rozdział. standardowo może kolejny rozdział pojawi się za dwa tygodnie, ale nie wiem i chyba w to wątpię. mam nadzieję, że się jednak podobało :)

change | loki × peter ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz