UCIECZKA PRZED PROBOSZCZEM

19 3 4
                                    

wszystko zaczęło się dzisiaj rano***...

schodzę sobie do toalety, nie
ale to nie ważne
idę i słyszę nagle takie "WYYYYYYYHH!"
i tak się zlękłam, że prawie ze schodów spadłam, jeju

Po czasie ogarnęłam, że to odkurzacz
Ja dopeiro wstałam, a ludzie dom sprzątają, myją okna, podłogi, LODÓWKI

i tak sobie myślę:
nie no, święta już były chyba,
miasto za małe żeby jakiś prezydent miał przyjeżdżać, czy inna szycha

czyżby ciocia Krysia miała złożyć wizytę i przejść przez dom ze swoją prymitywną "białą rękawiczką"?

Nic z tych rzeczy
Przyczyna była bardziej przerażająca
Po chwili zastanowienia, mama uświadomiła mi,
że DZISIAJ
jest kolęda...

O kurdeczka
PROBOSZCZ PRZYCHODZI
a ja taka rozczochrana, no nie wypada no
wstyd i hańba Michalino
WSTYD
i hańba

Wracam do pokoju w podskokach
Sięgam po szczotkę
Przebierać się nie będę, no bez przesady

Szybko trzeba się ogarnąć, bo znajomy lekarz wracał przed chwilą ze sklepu niosąc ciasto dla wnucząt i dał znać, że wielmożny jest już u sąsiada

Onie
Onie najgorzej
Stres lvl 3892
Idk co robić

Ale wtem
Moim oczom ukazuje się
Gustaw*

NO TAK
SZKOŁA MUZYCZNA
prawie zapomniałam

Chyba ktoś tu nie zdąży na kolędeeeee, ojeeej

Chowam Gustawa
Biorę nuty
I butelkę po wodzie, może się przydać

Wchodzę do przedpokoju
Dziadek wypatruje przy zgaszonym świetle proboszcza w oknie drzwi.
Kiwa do mnie znacząco głową, zostało niewiele czasu..
Zrozumiałam

Szybko narzucam płaszcz, wskakuje w buty, szalik i-
GDZIE CZAPA????

Dobra już jej nie znajdę, biorę jakąś pierwszą lepszą, lamerską czapę, chwytam torbę i wychodzę

Dziadek życzy mi powodzenia, wie co może mnie spotkać po drodze i jakie to ryzykowne...

Przechodzę przez ulicę śląc uśmiech dziadkowi, by wiedział, że cokolwiek mnie czeka, jestem gotowa to przetrwać

Idę przez chodnik jak gdyby nigdy nic
Ale w drodze czuję na sobie czyjś wzrok
Zamarłam
Powoli odwracam się w stronę nurtującego spojrzenia

To znajomy ministrant patrzy na mnie z nadzieją
macha i krzyczy "powodzenia!"
On też wiedział.

Uśmiecham się i biegnę
Bo wiem, że mało czasu już zostało

W końcu, dom zniknął z zasięgu wzroku, a mym oczom ukazała się ulica Monte Cassino** w całej swojej okazałości

"Tak
Udało się!" - myślę będąc przez chwilę w euforii

Lecz moją radość przerwała następna myśl

"Szjet, zapomniałam butów"

_____________
*dla niewtajemniczonych, Gustaw to mój flet POPRZECZNY, jest trochę narcystycznym gburem i aroganckim egocentrykiem, ale da się go lubić

**wybór ulicy losowy, ładnie brzmi

***rano, czyli jakoś 12, tak.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 21, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

obwarzansy muszą być serio spokoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz