AKT 3

32 0 0
                                    

Głośny i impulsywny pijak nagle zdecydowanie spoważniał. Wstrzymał oddech. Na twarz wstąpiły krople potu, oczy otworzyły się szeroko, a brwi ścisnęły nienaturalnie, tworząc grymas przedstawiający  śmiertelną powagę. Oponent kąsał go swoim spojrzeniem. Ten wzrok nie znał litości, nie dla niego. Grubiańska postawa i nieokrzesane zachowanie alkoholika zdawały się schodzić na drugi plan.

Wszyscy wokół  patrzyli, tylko tyle mogli zrobić. Sama myśl o ucieczce z miejsca zdarzenia i zmierzenia  się z tym  zimnym wzrokiem, wzrokiem ofiary i  drapieżnika zarazem, wzrokiem który wzbudza wstręt i odrazę, wszczepia obezwładniający strach w serce, wzrokiem, który widział za dużo...

To było zbyt wiele.

Ramiona grubego naprężyły się. Były zbyt muskularne jak na pospolitego łachudrę i pijaka, na którego ów jegomość z taką pasją i zręcznością się kreował. Wyśmienicie kontrastowały z gładkim, tłustym i obłym sadłem. Jego prościutkie, białe zęby tworzyły dziwny uśmiech.
Uśmiech ten nie zwiastował niczego dobrego. Nie był zwykłym pijakiem, których liczne watahy często okupowały karczmy w tych rejonach. Jego celem nie był "odpoczynek" ani "jedno zimne na poprawę humoru". Grubas swoim karygodnym zachowaniem chciał zwrócić na siebie uwagę.

I wyśmienicie się spisał.

"Rybcia złapała przynętę" - powiedział do siebie pod nosem.


JA, GRAGASWhere stories live. Discover now