______________________
'Cause I can't get you on the telephone
So just close your eyes (Close your eyes)
Well honey here comes a lullaby
Your very own lullaby
____________________Ann mimo, że wbrew pozorom wydawała się wielbić każdy detal świata miała kilka swoich demonów, które nienawidziła. Rozwodnionej kawy, upałów i konfliktów między dwójką bliskich sobie osób. Uwielbiała pomagać. Starała się dawać dobre rady i doradzać w kwestiach, w których miała pojęcie. W taki sposób nie tylko nie raz wyciągnęła Gwendolyn Parks - chyba najbardziej rozpoznawalną uczennice dekady - z dołka emocjonalnego, pomogła jej pogodzić się z przyjaciółką, co wcale nie było takie proste, ale także umiała sprawić innym radość i poprawić humor w ciągu gorszego dnia.
Najgorsze było to, że Ann nie umiała pomóc sobie wyleczyć się ze złamanego serca.
❄️
Grudzień, 1976 rok ❄️
Święta w Hogwarcie były czasem uwielbianym przez każdego. Wielką Salę zdobiły świecące się drzewka, a w powietrzu unosiła się mocno wyczuwalna woń imbiru i cynamonu. Lekcje z każdym zbliżającym się do świąt dniem były luźniejsze, co większość uczniów mocno wykorzystywała. Szczególne, jeśli chodziło o zajęcia z Obrony przed czarną magią. W tym roku prowadziła je czarownica podająca się za profesor Portman i była znana głównie z tego, że jej duży nos, na którym opierały się twarde okulary z grubymi szkła, był wiecznie zaczerwieniony. Nauczycielka rozpoczynała lekcje, lecz jeszcze chyba nigdy nie dobiegła ona do końca; panna Portman notorycznie znikała w swoim gabinecie tłumacząc się, że skoczy tylko po chusteczkę. Końcem końców nie wracała już do wybicia godziny, w której według zasad uczniowie byli wolni.
W dni, takie jak te grudniowe, w ogóle nie pojawiała się w klasie, co dawało pełną swobodę ślizgonom oraz puchonom, którzy tego dnia mieli wspólną lekcje.Ann lubiła swoje miejsce w kącie pomieszczenia, zaraz obok półki ze starymi ksiągami. Siedziała sama lub z Riley Florence - tlenioną blondynką należącą do domu węża, która wyjechała wcześniej niż inni za specjalnym pozwoleniem Dumbledore'a. Riley była jej przyjaciółką, a przynajmniej do czasu, gdy dziewiczyna zaczęła podrywać wszystko, co się rusza, co niezmiernie irytowało Snow. Starały się utrzymać relacje, jaka je łączyła, lecz wiadome było, że po zakończeniu szkoły ich drogi się rozejdą. W końcu ślizgonka dalej pozostawała córką wysoko postawionego czarodzieja, a Ann mugolaczką, która oprócz zapracowanej matki i pary kotów nie miała nikogo.
W klasie było duszno i panował ogólny gwar. Wszyscy rozmawiali ze sobą, jak zwykle podzieleni na grupki, przynajmniej w przypadku ślizgonów. Puchonka nie umiała pojąć tego, dlaczego w innych domach wszyscy się dzielą zaraz na pierwszym roku i nie znają nawet połowy mieszkańców swojego domu. Ann, mimo, że raczej nie trzymała bliskich relacji z innymi członkami grupy borsuka, wiedziała, kto się w nim znajduje i nie obawiała się zamienić kilku zdań z osobami o tych samych barwach krawatów.
Widziała Gwen otoczoną przez jej znajomych, których kojarzyła jedynie z widzenia, Shaile oddaloną od nich o kilka ławek i zawzięcie coś piszącą na kawałku pergaminu oraz Severusa, którymi mimo zajmowania miejsca wśród elity Parks, wyraźnie myślami był gdzieś daleko.
I to właśnie do niego Ann postanowiła podejść.
Poznała ślizgona wiele lat wcześniej, podczas wspólnej lekcji eliksirów, na której zostali dobrani razem w parę. Nie był to duet idealny, gdyż Ann raczej nie przepadała za alchemią w porównaniu do Snape'a. Podczas lekcji przepraszała go chyba z dziesięć razy, aż w końcu chłopak uciszył ją nieśmiało zaklęciem, co sprawiło, że stała się jeszcze bardziej czerwona. Teraz w jego obecności czuła się swobodnie i spokojnie mogli nazwać się przyjaciółmi.
CZYTASZ
Winter lullaby · Severus Snape ✔
Fanfiction"[...] zastanawiałeś się kiedyś, Sev, dlaczego przez całe życie byłam tylko Ann? Nie osiągnęłam niczego specjalnego, nie wyróżniałam się w Hufflepuffie i wśród innych dziewczyn... Dlaczego nie byłam z kimś na tyle blisko, by powierzyć mu wszystko, c...