Historia bólu

581 41 35
                                    

Pomysł na te opowiadanie pojawił się tuż po emisji 170 oraz 171 odcinka serialu "Korona Królów".

Jest to krótkie przedłużenie rozmowy pomiędzy księciem Olgierdem, a królową Elżbietą.

•••

Gdybym mógł wymazać wszelki ból z tego świata, zrobiłbym to bez wahania. Nawet, jeśli zależałoby od tego moje życie, które mimo wszystko wciąż usłane było ogromną stratą; i chociaż nie zawsze osobiście musiałem stawiać im czoła, czasami wmawiałem sobie, że kiedyś mi się to opłaci. Niestety, ból wypełniał każdy skrawek mojego ciała, gdy wszyscy, na których mi zależało, których w pewien znany mi tylko sposób miłowałem, cierpieli okropne katusze. Byłem bezradny i to nie przez zdradziecką politykę Kazimierza, ale przede wszystkim z braku własnych sił do następnej walki. Okazało się, że rozszerzanie Królestwa Polskiego to, coś z czego nieugięty władca nigdy nie zrezygnował. W głębi duszy postąpiłbym podobnie, jednak nie mógłbym znieść myśli, że takimi wyborami straciłbym kolejnych obrońców; zwłaszcza męża mojej zmarłej siostry. Dlatego od dziecka wmawiano mi, aby szanować swoich sojuszników, ale również i wrogów; a sądząc po lekcji jakie dało mi życie, nie potrafiłem się tego wyrzec.

Tym razem musiałem samemu pokonać wszelkie przeciwności, chociaż wokoło posiadałem wielu przyjaciół. Fałszywych sojuszników jak wykazała rozmowa z królem Polski, ponieważ jego niechybna ekspansja na Ruś nie była tylko bezwstydnym marzeniem, a najprawdziwszym realnym problemem. I mimo mojego ogromnego szacunku oraz rodzinnych więzów do Kazimierza, on nadal uparcie trwał przy swoim postanowieniu. Ugodowa wyprawa na Wawel nie przyniosła mi niestety należytych odpowiedzi; zyskałem tam tylko brak pomocy, ale chyba przede wszystkim łzy ukochanej siostrzenicy, ponieważ każdego dnia tęskniła za utraconym mężem. Kunegunda - tak samo jak Aldona - była tylko narzędziem w rękach swojego ojca, który wplątał ją w plan od bardzo dawna skazany na porażkę. Dlatego, gdy oboje: i Kazimierz, i Ludwik unieśli się dumą, moja mała Kundzia straciła nie tylko ukochanego - ale co było najważniejsze w naszym środowisku - dobre imię. Niektórzy sądzili, że była to najlepsza decyzja na, jaką król mógł przystać, lecz, widząc ból w oczach siostrzenicy nie potrafiłem do końca odnaleźć zdrowego środka. Zdobywanie kolejnych ziem kosztem rodziny, a może życie z ciągłymi wyzwiskami wśród ludności?

Tamtego dnia prawdziwie ubolewałem nad sprawami, które zmusiły mnie do szukania pomocy w innym miejscu tam, gdzie szepty serca od dawna mnie wzywały. Jednak mimo, to rozum nakazywał po prostu odnaleźć wreszcie mocnego oraz silnego sojusznika, a nie przejmować się tym, co uformowało się w głowie zmęczonego życiem poganina. Byłem gotów ponownie rozmawiać na temat położenia mojego kraju, mając nadzieję na szybką odpowiedź z ust młodego władcy Węgier oraz choćby odrobiny zrozumienia ze strony jego matki. Niestety nie miałem pojęcia, że przybędę do Budy w tak bolesnym czasie, nie tylko dla Ludwika, ale przede wszystkim samej królowej Elżbiety, której żałosny, pełen cierpienia krzyk usłyszałem wraz z przekroczeniem bram zamku. Na początku czułem wyłącznie zaskoczenie, ponieważ nikt nie zwracał uwagi na litewskiego księcia, ale usłyszawszy o tej tragedii byłem rad, że mimo to Ludwik zdecydował nadal rozmawiać o sprawach państwa. Od razu wyczułem jego wahanie, chociaż obiecywał mi w nie udzieleniu pomocy swojemu wujowi w wyprawie. Dla niego najważniejsze w tamtym momencie stały się Węgry, a ja jako pośrednik w ich planach od początku wiedziałam, że w każdym danym słowie od zawsze czychało kłamstwo. I mimo usilnych obiecywań młodego króla nie byłem do końca przekonany o jego wobec mniej lojalności.
W okresie okropnej żałoby, który spadł na kraj Elżbiety niczego nie byłem tak do końca pewny.

Historia Bólu | Korona KrólówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz