Peron 2. Tor 8.

8 0 0
                                    

Gdybym miała wskazać miejsce, które całkowicie zmieniło życie Teresy, wskazałabym stację kolejową, a dokładniej peron drugi tor ósmy w 1890 roku. Tam stała się rzecz niedopuszczalna i obrzydliwa. Stało się to na przełomie 21. a 22. lipca, wtedy młoda dziewczyna została pozbawiona swojej godności, szacunku do samej siebie. Ktoś dopuścił się pobicia i brutalnego gwałtu na 18. letniej dziewczynie. Do tego uznano ją za wariatkę i wysłano do szpitala psychiatrycznego, gdzie pozbawieni uczuć "lekarze" poddali ją elektrowstrząsom i również skrzywdzili. Dziewczyna kiedyś niesamowicie piękna, zawsze zadbana stała się warzywem, które tylko patrzy w ścianę. Jej pusty wzrok przerażał każdego, kto tylko przechodził pod oknem pokoju numer dwa. Nikt jej nie odwiedzał, rodzina również uznała ją za chorą psychicznie, gdy tylko dowiedzieli się kogo oskarżyła o gwałt. Proces nigdy się nie odbył, od razu ją zamknęli, by uniknąć większego rozgłosu. W sumie, nie uniknęli go, bo każdy tu znał zawsze uśmiechniętą Teresę, dziś pozbawioną blasku. Minęły dwa lata, a dziewczyna nadal myśli o całym zajściu, ale boi się to przyznać na głos przy personelu. Boi się kolejnego pobicia, kolejnego skrzywdzenia. Jak z 18-letniej dziewczyny można zrobić wrak człowieka, przez jeden jakże ohydny czyn. Na każde pytanie "Jak się czujesz?" odpowiadała, zawsze tak samo "Dobrze... już od jakiegoś czasu dobrze". Choć jej głos był przepełniony smutkiem i wołaniem o pomoc, każdy z "lekarzy" jej wierzył. Minęły kolejne dwa długie lata, przez które dziewczyna zrozumiała, że nie ma gdzie szukać pomocy. Każdy człowiek w tym szpitalu ma taką samą maskę bezuczuciowego człowieka, którym steruje siła z piekieł. Teresa codziennie opowiadała całe zdarzenie białej ścianie.

-Na stacji czekałam na chłopaka, z którym się umówiłam. Był niezwykle przystojny, prawdziwy dżentelmen, bardzo uprzejmy. Nie znałam Go za dobrze, ale czułam, że muszę tam iść. Z kieszonkowym zegarkiem ojca w dłoni czekałam na niego, ale nie zjawił się na wyznaczoną godzinę. Uznałam, że może musiał zostać dłużej w domu, by pomóc matce, która jak całe miasteczko wie, chorowała na białaczkę. Czekałam tak długo, aż zapadła noc. Adam się nie zjawił. Było mi przykro, ale może naprawdę coś ważnego Go zatrzymało- zawsze w tym momencie przerywała, nigdy nie wiedziałam dlaczego. Cisza trwała zawsze nie więcej niż pięć minut, potem od razu zaczynała mówić- Pamiętam, że wstałam ze łzami w oczach i ruszyłam w stronę wyjścia z peronu, ale ktoś pociągnął mnie za nadgarstek do tyłu, upadłam, a moja sukienka podwinęła się do góry. Jedyny odgłos jaki towarzyszył mojemu upadkowi to stłuczone szkło w zegarka taty. Wiedziałam, że będzie zły- Teresa nie lubiła o tym mówić, ale jej ojciec należał do osób z ciężką ręką. Nawet najmniejsze przewinienie, jak wylanie kropelki herbaty, czy źle poskładane koszule mogły skutkować siniakami na dobre parę tygodni. Najbardziej agresywny był po codziennej wizycie w miejscowym barze, z którego czasami dziewczyna wraz ze swoim bratem musieli nieść go do domu, bo sam nie umiał ujść- W znikomym świetle żarówki na peronie zobaczyłam jego twarz, dokładne rysy twarzy. Na początku poczułam się bezpieczna, ale gdy tylko pociągnął mnie za włosy, by zaciągnąć w bardziej ustronne miejsce, gdzie żadne światło nas nie dojrzy, ogarnął mnie niewyobrażalny strach. Poczułam jak coś zatyka mi gardło, nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku, a głowa mocno uderzyła w betonowy bok peronu. Na chwilę, chyba straciłam przytomność- mówiła marszcząc brwi i mocniej zaciskając dłonie na łóżku do, którego była przywiązana, przez wczorajszy napad. Nikt nie wiedział co dzieje się w głowie dziewczyny, ale widziała ona rzeczy, których nikt inny nie widzi. Wczoraj widziała na środku parku szpitalnego zamordowanego małego chłopca, zaczęła krzyczeć i pochylała się nad drobnym ciałem. Wołała o pomoc, ale mały chłopiec jej nie uzyskał. "Lekarze" tylko odciągnęli ją od ciała, całkowicie ignorując dziecko- Obudziłam się ze przywiązanymi dłońmi do jednej z ławek. Dobrze wiedziałam, co ten mężczyzna mi robi, ale nie będę Ci opowiadać szczegółów, jeszcze ty byś się rozpłakała, powiem Ci tylko, że czułam się jak śmieć, nie broniłam się, nie miałam już po co, w końcu to już się działo- uśmiechnęła się do białej lekko zabrudzonej ściany- Kiedy skończył, rozciął sznury i zostawił mnie, nic nie powiedział, tylko odszedł. Leżałam tak dobrą godzinę zalana łzami, gdy wróciłam do domu, opowiedziałam wszystko tacie, liczyłam na współczucie, a zostałam zbita za zegarek, a potem za to, że powiedziałam kłamstwo... ale to przecież szczera prawda była- tutaj zawsze kończyła swoją opowieść, nie wspomniała o uwięzieniu w psychiatryku, ani o krzywdzie jaka się jej tu stała. Zawsze opowiadała tę jedną, niezmienną historię.

Nie wiadomo jakim cudem w roku 1896 zobaczono ją na dworcu. "Wypuścili ją?" jeden pytał się drugiego. Rozkudłana dziewczyna po prostu szła przed siebie, nie słyszała obelg rzucanych w jej stronę, nie zwróciła uwagi na rzuconą w jej stronę butelkę, po prostu szła na peron drugi tor ósmy, usiadła na ławce, gdzie zdarzył się ten czyn niegodny i czekała. Przed nią zatrzymała się lokomotywa. Teresa wstała i z lekkim uśmiechem jakby poczuła odrobinę wolności wsiadła do niej.

***

-UWAGA! UWAGA! Dzisiejsza, świeżo wydrukowana gazeta! Prosto z drukarni!- krzyczał na ulicy młody chłopak nie więcej niż czternaście lat- Najświeższe informację! Nowy burmistrz, bierze ślub! Chora psychicznie ucieka z psychiatryka i popełnia samobójstwo! Nowa lokomotywa w Wolsztynie! Najświeższe informację tylko tutaj!- krzyczał ile tylko sił w płucach na rynku. Większość ludzi go omijała, myśląc, że wrócą tu później. Chłopak krzyczał i krzyczał, aż dziw, że sobie gardła nie zdarł- A może Pan kupi gazetę?- zapytał wyciągając zgięty papier w stronę wysokiego mężczyzny w kapeluszu i szarym płaszczu

- Gazetę? Czemu nie? O czym piszą?- zapytał, szukając po kieszeniach drobnych.

- Nowy burmistrz, bierze ślub. Chora psychicznie ucieka z psychiatryka i popełnia samobójstwo. Nowa lokomotywa w Wolsztynie. Najświeższe informację tylko tutaj!- znowu powtórzył to zdanie, a ostatnie słowa wykrzyknął.

-Chora psychicznie? Samobójstwo? O kim ty chłopcze mówisz?- zapytał zaciekawiony mężczyzna, który patrzył na chłopca spod kapelusza, jakby brzydził się spojrzeć na kogoś niższej rangi co on.

-A o tak? To Pan nic nie wie? Wczoraj jakoś około południa ta Teresa, co byłego Pana burmistrza o gwałt oskarżyła ze szpitala się wymknęła i z tego co wiadomo to wdziała nie prawdziwe rzeczy. Podobno kiedyś w szpitalu klęczała i ryczała nad zdechłym ptakiem, krzycząc, że leży tam jakiś chłopak bez ducha, a jeszcze kiedy indziej, w nocy zaczęła się drzeć, cały szpital pobudziła, a kiedy wuja Czesiu, bo mój wujek w personelu szpitalnym pracował, wraz ze innymi ludźmi pobiegli do pokoju to pociętą ją znaleźli. W ręku miała nóż, a krzyczała, że myszy ją pogryzły. Istna wariatka, ale wracając poszła tylko w jednym kierunku, na dworzec poszła. Usiadła na ławce na której rzekomo zgwałcił ją nasz były burmistrz, który tak tym oskarżeniem oburzony się poczuł, że zrezygnował z funkcji bycia naszym burmistrzem! Poczekała chwilę po czym poszła przed siebie, wyglądała jakby chciała wejść do tego... no... no wie Pan o co chodzi, podobno mówią, że uśmiechała się przy tym, no istna wariatka, ale wracając... niech Pan słucha, spadła na szyny, a jakieś pięć sekund po tym ta... taka... maszyna! przejechała po niej. No sama się ducha pozbawiła! A żeby Bóg miał ją w swojej opiece! To co? Kupi Pan gazetę?- zapytał wiejski chłopiec kończąc swoją wypowiedź.

-Wybacz mi chłopcze... zapomniałem drobnych- powiedział wysoki mężczyzna o potężnym głosie- Szkoda dziewczyny, podobno przed tym całym zajściem to bardzo inteligentna kobieta była.

-Aaa... to nic nie szkodzi, przyjdzie pan za godzinę, na pewno będzie Pan miał już drobne- powiedział chłopiec ignorując późniejszą wypowiedź mężczyzny i znowu zaczął na całe gardło krzyczeć zapamiętaną przez siebie regułkę.

Mężczyzna odszedł zakłopotany, co chwilę zasłaniał się płaszczem, czuł na sobie ludzki wzrok, ale po chwili opamiętał się, wyprostował i oddalając się od krzyczącego chłopca starał się zapomnieć o tej dziewczynie, przez którą musiał zmienić twarz i imię. 

Peron 2. Tor 8. | One ShotWhere stories live. Discover now