Rozdział 1

66 4 2
                                    

To był dzień jak każdy inny który spędzałam w jednej z moich ulubionych kawiarni w Londynie. Przychodziłam tu po prostu codziennie. Tu było spokojnie, dzięki czemu mogłam się skupić. Za każdym razem przychodziłam tu z odtwarzaczem mp3, notatnikiem i długopisem. To był mój zestaw, bez którego nie wyobrażałabym sobie tu przyjść. Pisałam krótkie lecz prawdziwe  wiersze o moim życiu i uczuciach, słuchałam muzyki oraz piłam moją ulubioną zamówioną tu kawę. Czasami również przegryzłam tu jakieś dobre ciacho. Muszę przyznać, iż odwiedziłam każdą pobliską kawiarnię, ale nigdzie indziej kawa nie smakowała mi tak dobrze jak w ,,Coffe, Cake & Kisses,,. W danej chwili w moich słuchawach leciała piosenka ,,Mad World" która tak idealnie opisywała moje życie teraz. Mówię o sobie jak o jakiejś nastoletniej smarkuli, która wymyśliła sobie depresję. Wydaje mi się że nie mam depresji, ale nie jest aktualnie ze mną najlepiej. Jestem dobrym człowiekiem który żyje w piekle, ale przyzwyczaiłam się do tego bólu. Od 4 lat jestem sama, nie mam nikogo a samotność sprawia że wariuję. Jak wyobrażalibyście sobie dorosłe życie bez partnera, prawdziwych przyjaciół i rodziców? Pewnie wcale. A rodzeństwa nie mam, jestem jedynaczką. Przyznam się wam, że nadal pamiętam jak moja mama krzyczała iż jestem niewdzięcznicą i najgorszą w tej rodzinie, że nie powinnam w ogólę się urodzić, a to tylko dlatego że jestem homoseksualna. Próbowałam się nie załamywać, nie brać tego do siebie, nawet starałam się w to nie wierzyć, ale ponoć kłamstwo powtarzane wiele razy w końcu staje się prawdą. I tak się stało. Zaczęłam wątpić w siebie, w sens mojego życia. Wiem że mama razem z tatą bardzo chcieli mieć wnuki, marzyli o tym dzień w dzień, ale nie poradzę nic na to że lubię całować dziewczyny, nie chłopców. W tej piosence zawarte są słowa "sny w których umieram, są najlepszymi jakie kiedykolwiek miałem" i szczerze przyznam, że u mnie tak jest. Śnię o mojej śmierci, a gdy się budzę, żałuję iż to nie było prawdą. Często też przyłapuje się na myśleniu o tym jakby to było, gdyby mnie już nie było. Gdybym albo odebrała sobie życie, albo jakiś samochód potrącił mnie na przejściu. Zastanawiam się czy moja rodzina zjawiłaby się chociaż na pogrzebie, czy nadal mieliby mnie gdzieś. Czy "przyjaciele" w końcu znaleźli by dla mnie czas, a nie jak dotychczas wmawiali mi że mają za dużo pracy podczas gdy ja wiedziałam że robią wszystko, oprócz pracowania. Czy w ogólę ktokolwiek zauważył by że mnie już nie ma. Ale prawdą jest to, że nikt by nie zauważył, bo przecież nikogo nie mam. Mam tylko siebie. Tylko na siebie mogę liczyć. Na sobie mogę polegać. 

      Z przemyśleń wyrwał mnie dzwoneczek nad drzwiami kawiarni, który informował o tym, iż ktoś właśnie zawitał lub opuścił kawiarnię. Moim oczom ukazała się brunetka, której włosy sięgały aż do zgrabnej, okrągłej pupy. Była gdzieś w moim wieku i naprawdę piękna. Tak piękna, że trudno było mi oderwać od niej wzrok, co zauważyła. Ku mojemu zdziwieniu nie zraziła się, tylko posłała mi lekki uśmiech który oczywiście odwzajemniłam. Miała na sobie jeansy z wysokim stanem, biały croop top przez który widać było że nie ma stanika, ponieważ odznaczały się jej sutki, oraz wysokie białe obcasy, dzięki którym była o jakieś osiem centymetrów wyższa. Na ustach miała szminkę o kolorze krwistej czerwieni, oczy były pomalowane delikatnie, a na kościach policzkowych oraz nosie można było zauważyć sporą ilość rozświetlacza. Prezentowała się wręcz idelanie. Z tego co udało mi się usłyszeć, dziewczyna zamówiła sobie czarną ecpresso bez mleka z dwoma łyżeczkami cukru oraz kawałek jabłecznika, po czym ruszyła w moją stronę.

- Mogłabym się przysiąść? - zapytała patrząc prosto w moje oczy, za to prawą ręką wskazała na miejsce przede mną. 

- Tak - odpowiedziałam jej nieśmiało. To było wręcz dziwne, ale nieznajoma strasznie mnie onieśmielała. 

- Tak w ogólę to jestem Veronica. Veronica Amelia Thirlwall. - wyciągnęła swoją dłoń w moją stronę, nadal patrząc na mnie swoimi dużymi brązowymi oczami oraz usmiechając się.

- Nicole Edwards. Miło mi. - odwzajemniłam jej gest. 

- Zauważyłam jak patrzysz na mnie gdy tu weszłam, dlatego uznałam że się przysiądę i się zapoznamy. - powiedziała - jeżeli nie masz nic przeciwko, oczywiście. - dodała szybko. 

- Ojej, wybacz. Nigdy wcześniej cię tu nie widziałam a zazwyczaj przychodzą tu te same osoby, rzadko ktoś obcy, przez co przykułaś moją uwagę. - skłamałam. Oczywiście nigdy wcześniej jej tu nie widziałam, ale gdyby to był ktoś inny, zapewne spojrzałabym tylko i wróciła do mojego zajęcia. Bo co miałam jej powiedzieć? Że spodobała mi się od razu jak tylko na nią spojrzałam? Wyszłabym na idiotkę. 

- Rozumiem. Co tam masz? - wskazała na mój notatnik, zaraz po tym jedna z kelnerek przyniosła jej zamówienie. - Dziękuję bardzo.

- Ymm, piszę wiersze. - wydukałam cicho. Przy niej naprawdę byłam jakoś dziwnie nieśmiała, co nigdy wcześniej przy żadnej innej dziewczynie mi się nie zdarzało. 

- Mogłabym zobaczyć? - podałam jej zeszyt. Veronica zaczęła czytać. Zauważyłam że dziewczyna lekko się usmiechnęła. 

- Jesteś lesbijką? - wypaliła. Opuściłam głowę w dół, a moje policzki przybrały kolor czerwony. Musiała zauważyć moje zakłopotanie bo niemal od razu złapała mnie za rękę którą miałam położoną na stoliku. Jej dłoń była ciepła i delikatna. - przepraszam, nie powinnam była pytać tak w prost. - oczywiście w wierszu który dałam jej do przeczytania było opisane uczucie do mojej byłej dziewczyny. 

- Nic się nie stało i tak, jestem lesbijką. - przyznałam. Nie powinnam się tego wstydzić i nie wstydzę, ale przez rodziców boję się mówić o tym ludziom. Nie chcę znowu wysłuchiwać tych wszystkich przezwisk skierowanych w moją stronę. Za bardzo bolą. 

- Czyli teraz znam jeszcze jedną homoseksualną osobę więcej. - zaśmiała się a ja zdziwiona, spojrzałam na nią. - też jestem homo, kilka moich znajomych również. To nic złego.

- Tak wiem, ale miałam złe doświadczenia z ludźmi który wiedzieli o tym.

- Z kim na przykład?

- Z moimi rodzicami.

- Z rodzicami tak jest. Pamiętaj że jesteś ich córką, kochają cię. Teraz to jest dla nich trudne, ale zobaczysz że to zaakceptują. Tak było z moimi. 

- Taa. - westchnęłam. Już dawno straciłam na to nadzieję, ale nie powiem jej tego. Wiem tylko jak się nazywa i jakiej jest orientacji, nic więcej. Skąd mam wiedzieć że nie wykorzysta tego przeciwko mnie? 

- W porządku? - zapytała z troską w głosie.

- Tak. - uśmiechnęłam się sztucznie. Nic nowego. Codziennie to robię. Chciałabym aby wszystko było już dobrze. Nie liczę na to aby było jak w tych wszystkich filmach, tylko na to, że rodzice mnie przeproszą i będzie jak dawniej. Brakuje mi ich mimo tych wszystkich zadanych mi ran. Ostatnim razem gdy próbowałam skontaktować się z moją matką, zatrzasnęła mi drzwi przed nosem i kazała się wiecej na oczy nie pokazywać. Naprawdę nie rozumiem dlaczego tak bardzo przeszkadza jej moja orientacja, przecież Bóg kochał każdego człowieka. Jestem osobą wierzącą, nigdy nie przestałam wierzyć i nie mam takiego zamiaru. - wybacz muszę już lecieć. - rzeczywiście dziś zasiedziałam się tu dosyć długo a czekają mnie obowiązki. Dopiłam resztę kawy, powoli spakowałam do torebki wszystkie moje  rzeczy a gdy już zbierałam się by odejść, brązowo oka złapała mnie za rękę.

- Zaczekaj. Podałabyś mi swój numer? - zapytała. Była tak strasznie pewna siebie. Podobało mi się to. 

- Jasne. - ponownie wyjęłam z torebki długopis oraz kartkę na której zapisałam mój numer telefonu. Podałam ją dziewczynie, po czym pomachałam jej ręką na pożegnanie i odeszłam. Tak szczerze to nie chciałam tracić z nią kontaktu. Było w niej coś, co sprawiało iż chciałam poznać ją bardziej, dowiedzieć się jaka jest, wkroczyć do jej życia i już nigdy go nie opuścić. Zauroczyła mnie. Zawróciła mi w głowie i przeraża mnie to, że to stało się tak szybko. Wiem że to wszystko nie jest najlepszym pomysłem bo każda moja wczesniejsza znajomość zakończyła się łzami i złamanym sercem, ale czuję, że teraz jest warto, czuję, że ta dziewczyna jest inna. Veronica wydaje się być miła, w dodatku jej też podobają się dziewczyny więc mam u niej jakieś szanse. Zaryzykuję. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 08, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

BAD ROMANSEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz