──── 💧 ────
[T/I] – Twoje imię
Fragmenty piosenki Kasi Klich Toksyczna miłość
──── 💧 ────
──── 💧 ────
Pierwsze kropelki lodowatej wody spływają po jej bladej, poszarzałej twarzy i cienkich, przetłuszczonych włosach. Oddycha głęboko próbując uspokoić przyspieszony rytm bicia swego serca. Łzy gromadzą się w jej oczach, ale nie pozwala ani jednej z nich na wydostanie się spod jej przymkniętych powiek. Cała drżąc, opatula się rękami, jakby miało to jakkolwiek jej pomóc. Zagryza wargę – chyba trochę zbyt mocno. Szybko wypływa z niej stróżka rubinowej krwi i cieknie po jej brodzie wolno, zostawiając na jej skórze jasnoczerwoną smugę, aż spada na jej nagi, wystający obojczyk. Lecz ona zdaje się tego nie widzieć. Czuje jedynie wszechogarniające ją zimno, podszczypujące swoimi ostrymi zębami jej wychudzone stopy całe zanurzone w wodzie. Już nawet nie wie, jak długo tu jest, straciła poczucie czasu, czucie w nogach, nadzieję. Nie dba jednak o to. Otwiera oczy, aby spojrzeć na świeczki stojące na kafelkach tuż obok wanny. Ich płomienie smagające swoim blaskiem ścianę pokrytą białymi kafelkami, kurczą się z każdą minutą, zmniejszając się i zmniejszając, a wkrótce i gasnąc. I choć nie dają jej już żadnego ciepła, wciąż wpatruje się w nie tępo, szukając w nich resztek dawnego światła – symbolu radości, bezpieczeństwa... Wypuszcza powietrze ustami, a jej westchnięcie gubi się gdzieś wśród szumu kropli deszczu, dudniących za szybą malutkiego okna.
siedzę zanurzona w oceanie wanny
Początek był inny. Cieplejszy. Śmielszy. Gorętszy... Gdy po raz pierwszy zanurzyła swoją stopę w tej świeżo nalanej wodzie, w przyjemny sposób parzyła ona jej ciało. Koiła jej zmysły, odwodziła od dawnych trosk, oddalała od problemów, a przybliżała raju. Zanurzając się w niej, prawie namacalnie czuła, że zaczyna nowy etap w swoim życiu. Wysoka temperatura ją otaczająca tylko dodawała całej sytuacji szczypty adrenaliny, którą przecież tak kochała. To było przyjemne uczucie. Lekki uśmiech pojawił się samoistnie, poszerzając się z każdą minutą i nadając jej twarzy zupełnie innego wyglądu. Dawna smutna dziewczyna dawno już odeszła w niepamięć, niebyt tchórzostwa, zimną mogiłę, szarą masę zwykłych śmiertelników, a na jej miejsce wkroczyła inna osoba. Odważniejsza, lekko arogancka, ale bez wątpienia gorętsza. Z czasem temperatura ciała kobiety wyrównała się z otaczającym ją powietrzem. I mogło to mieć opłakane w skutkach konsekwencje, które faktycznie miały ją dosięgnąć... lecz nie teraz. Któż więc by się nimi martwił? W tle tymczasem słychać było grzmoty, które powinny ją zaniepokoić i przed oczami ukazać obezwładniające światło pierwszego z piorunów, ale ona widocznie nie chciała ich słyszeć. Wolała obserwować swoją nową łazienkę, oświetlaną tylko przez delikatny blask kilku malutkich świeczek, niedawno przez nią zapalonych. Żółte światło tworzyło w jej oczach iluzję przyjaznego, bezpiecznego miejsca. Otaczało ją złudne ciepło i zapach cynamonu, tak bardzo przywodzący jej na myśl grudniowe popołudnia, podczas których wraz z matką lepiła pierniki na Święta. I chociaż wiatr coraz głośniej szumiał za oknem, a deszcz bębnił o powierzchnię szklanej szyby, wolała wsłuchiwać się w dochodzącą z pokoju obok wesołą, skoczną muzykę, w której rytm kiwała głową częściej, niż zdawała sobie z tego sprawę.
CZYTASZ
LIKE COLD WATER; joker + reader
Fanfiction❝zwykł jej mawiać, żeby uważała, bo gdy umrze, on za nią nie zapłacze. zwykła mu odpowiadać, że czego by nie zrobił, ona i tak będzie za nim płakać.❞ gdzie Joker pokazuje swoje prawdziwe oblicze, woda w wannie za szybko stygnie, a główną bohaterką...