Rozdział 27

2 1 0
                                    

O jezuuu. Co się dzieje? Kurde, czuję jakbym kaca miała, ale nic nie piłam XD. Otwieram oczy, a na biurku widzę kartkę. No to ją biorę i czytam. Poszedł. Hmm no trudno. Patrzę na godzinę 6.00. Jest piątek. Nie no może wypadałoby do szkoły pójść. Na chacie i tak mi się nie chce siedzieć. Myje włosy. Jjem śniadanie, zęby myje, ubieram się jakoś ładnie i idę. Droga dużo mi nie zajęła. Jestem na placu szkoły, gdy moim oczom ukazał się niewiarygodny widok. Wszyscy stoją na dworze. A szkoła? Szkoła się pali. Cała w płomieniach. Kurde szacun dla tego kto to zrobił. Wow. Inni stoją i patrzą na to ze łzami radości. Ja tylko się śmieje. Straży nie ma. Chyba nikomu się nie spieszy jej wzywać. I mają rację. Z resztą nie ma sensu już jej wzywać, bo ze szkoły mało co zostało. Ja to bym nawet wzięła plecak i rzuciła w ten ogień, ale nawet ładny jest to mi go szkoda. Szybko wyjęłam telefon i nagrywam ten piękny krajobraz. Nic w życiu nie wygląda tak pięknie jak widok palące się szkoły. Gdy jeszcze nagrywam z tyłu podbiega do mnie Cil.

Cil- Co tu się dzieje?

- No szkoła się jara.

Cil- To jest sen.

- Nie.

Cil- Nie wierzę. 

- No to uwierz.

Cil- Straż nie przyjeżdża?

- Pewnie nie opłaca już się.

Cil- Nie mów, że to nagrywasz?

- Tak, nagrywam.

Cil- Chce ci się?

- Dla takiego widoku? Warto. Przecież często to się nie zjawia.

Cil- XD. Jak po imprezie?

- Niby nic nie piłam, ale kaca mam XD.

Cil- Mnie tam nic.

- Podejrzane.

Cil- O coś mnie posądzasz?

- No niewiem niewiem.

Cil- Nie ma sensu tutaj stać. Narka.

- Nara. - nagle na plac szkoły wbija dyrektor. Ja szybko schowałam telefon i udaje, że dopiero co przyszłam.

D. - Co tu się dzieje?!

- Niewiem, ja dopiero co przyszłam. - no to się na chatę zwijam.  Co tu przez cały dzień robić? Może sobie na rolkach pojeżdże? Fantastycznie. Kurna, kolejny problem gdzie? Gdzieś napewno. Dobra pójdę do domu trochę wolniej, bo po co się spieszyć. Dzisiejszy dzień zapowiada się fajnie, więc chyba nic nie może pójść źle. Obecnie jest ósma. Ludzie ile czasu ja tam stałam. Wchodzę do domu i zdejmuje kurtkę. Co tam widzę? Sułtankę, która siedzi na kanapie. To praktycznie jedyna rzecz, przez którą moje życie jest w katastrofie ekologicznej i innej.

Matka- Co tak wcześnie? - nie będę się do niej odzywać. Szkoda gardła. - Chyba się pytam?!- podniosła głos, a tutaj tak się nie robi.

- Nie podnoś tylko tego głosu! Ty akurat masz tu najmniej do powiedzenia. Mam swoje życie i będę robić co chcę, a że ty jesteś z tym jebanym bachorem to tylko mała przeszkodą. - już miałam iść na górę, ale chciałam jej odpowiedzieć - jak już nadejdzie czas ma was tu nie być. - poszłam do swojego królestwa xD. (ogólnie niewiem jaki jest miesiąc w tej książce, więc będzie marzec XD)
Nawet ciepło jest na dworze, jednak lenistwo jest silniejsze i zdecydowało, że nie pojadę rolkami. W sumie nie mam nic innego do roboty, no to jadę. Najpierw trzeba się spakować w worek. Raczej nie muszę mówić co pakuję, bo wszystko to tradycja. No może oprócz butów i głośnika. Jeszcze może wsadze bluzę z kapturem, ale bez zamka, bo takich nienawidzę i nawet nie mam XD. Worek jest, tylko teraz szukanie rolek. Boże może trochę ubrań mam za dużo, bo się czuję jakby Narnia tam była. Jest w końcu się odnalazły. Czarno-niebieskie rolki. Schodze na dół z workiem na plecach i rolkami w dłoniach. Wsadzam je na nogi. Jeszcze bym prawie butów zapomniała wziąść XD. Teraz to już napewno wszystko jest. Nic nie mówiąc nikomu o moim wypadzie ruszyłam gdzieś. Wiem do parku pojadę. Tam zawsze cisza i spokój. Po drodze mijam trochę ludności. Aż w ostateczności Errora.

Error- Młodą, gdzie tak pędzisz?

- Tak się przejechać.

Error- Raczej macie już wolne od szkoły do następnej klasy.

- Myślałam, że płonąć szkoła to tylko sen.

Error- Jak widać nie. Ja cię nie zatrzymuje, jedź. Tylko uważaj.

- Dobrze, wiem. Do zobaczenia! - jedynie rodzina Cila jest dla mnie jak prawdziwa. Jedno mnie dziwi, że tyle czasu nie jeździłam na rolkach, a jeszcze się nie wywalam XD. Już widzę park. Fajnie w sumie. Jestem przy pierwszej lepszej ławce i siadam na niej zmieniając rolki na buty. Jeszcze tylko rozczesuje włosy i patrzę na drzewa. Już widać na nich różowe kwiaty. Jeszcze ten wiaterek. Cudownie. Tu jest chyba nawet lepiej niż w spa. Odwracam głowę w bok i moim oczom ukazuje się......................

~Dzięki Tobie~ Hurrem x Cil.Where stories live. Discover now