18

1.7K 117 19
                                    

Dla Anastazji obecność Sary była czymś wyjątkowym możliwe, że nawet i cudownym gdy mogła otworzyć do kogoś usta i zostać wysłuchana, choć to ona zwykle słuchała jej. Chęć poznania dziewczyny była silniejsza, niż możliwość konsekwencji co do uczuć powstających z każdym dniem, a dokładniej z każdą sekundą gdy obie były w jednym pomieszczeniu. Siedząc kolejną nieszczęsną dobę na łóżku szpitalnym i trzymając trzęsącymi dłońmi kubek z kawą uśmiechała się delikatnie w stronę Sary.
-Naprawdę mogę tu zostać?- zapytała przeczesując nerwowo włosy. Przez głowę Anastazji przemknęło kilka myśli związane z kobietą i jej zachowaniem. Choć wiedziała, że nie powinna się cieszyć z jej obecności dzisiaj, to jednak szczęście zalewało zbolałe serce brunetki pomimo złych wiadomości. Lampka po drugiej stronie pokoju oświetlała zimnym światłem podłogę i kawałek łóżka, spowite w mroku inne części pomieszczenia oddawały przerażający charakter miejsca, w którym się znajdują.
Mrok, samotność i cierpienie, te trzy określenia zawsze pojawiały się w głowie Anastazji, gdy pomyślała o szpitalu i pobycie w nim. Z dniem poznania Sary, te trzy słowa zmieniły znaczenie, dziewczyna coraz bardziej miała wrażenie, że z przyjściem kobiety cały mrok i ból znikają jakby sama jej obecność dawała ulgę. Śmiejąc się cicho do siebie potrząsneła głową na swoje przemyślenia spuszczając wzrok w dół.
-Z czego się śmiejesz?- zdziwiony głos Sary zabrzmiał blisko twarzy brunetki. Oblewając się rumieńcem spojrzała w oczy kobiety, która wywoływała zawsze u niej te dziwne uczucia. Dzielące je centymetry zaczęły się zmniejszać powodując, że serce Anastazji przyspieszyło, wpatrując się w oczy kobiety zauważyła jak jej źrenice były rozszerzone.
-Z niczego.- wybełkotała śmiejąc się nerwowo. Dopiero teraz zobaczyła, że został jej odebrany napój.- Gdzie kawa?
-Odstawiłam ją, gdy się wpatrywałaś we mnie jak w obrazek.- zadziorny uśmiech pojawił się na twarzy kobiety siedzącej już w pewnej odległości.- Jak się dziś czujesz?
-Nigdy o to nie pytałaś.- szepnęła zdziwiona kładąc się wygodniej na łóżku.
-Nigdy nie zostałam zaproszona na spędzeniu nocy w ten sposób z dziewczyną.- odpowiedziała próbując ukryć nerwowy uśmiech.- Źle to zabrzmiało.
-A jak spędzasz noce z dziewczynami?- Anastazja widząc rumieńce na policzkach kobiety zagryzła dolną wargę próbując się nie śmiać.
-To pytanie jest nie na miejscu!- burknęła wypuszczając drżące powietrze. Zielonooka widząc jej dłonie szarpiące nerwowo kawałek koszulki przysunęła się bliżej chcąc ją przytulić i uspokoić.
-To tylko żarty, chce byś nie myślała o tym co dziś się stało.- mówiąc to, zrezygnowała z bliższego kontaktu nie chcąc zrobić nic co mogłoby odstraszyć Sare. Cisza panująca w pokoju była przerywana tykaniem zegara, nie wiedząc co robić i co mówić brunetka leżała bez ruchu wpatrując się w sufit. Tak jak każdego dnia liczyła pęknięcia na nim, aby tym sposobem przestać myśleć o wszystkim, tym razem jej sposób nie podziałał bo główny temat jej myśli siedział obok niej. Wzdychając głośniej poprawiła obolałe nogi, drżące kończyny z wysiłkiem niezgrabnie zgieły się w kolanach by oprzeć swój ciężar na tyle ile dawały radę. Nie trwało to długo bo mięśnie kolejny raz odmówiły posłuszeństwa przez co z cichym klapnięciem spadły na materac delikatnie wyginając ciało brunetki.
-Pomóc ci?- Sara widząc starania Anastazji poderwała się z miejsca i niepewnie nie wiedząc czy może, dotknęła nóg dziewczyny.
-Chciałam je rozruszać.- szepnęła krzywiąc się.- Ale to nic.
-Mogę pomóc.- pewność kobiety zwiększyła się widząc speszoną Anastazje.- Milena kilka lat temu miała zanik mięśni w jednej nodze. Rehabilitowałam ją więc i z tobą dam sobie radę.- zdejmując kołdrę z ciała brunetki okrążyła łóżko stając po drugiej stronie. Anastazja nie odzywając się przełknęła z trudem ślinę uspokajając drżące ciało. Szare dresy wcześniej opinające jej smukłe nogi, teraz wisiały na niej, a koszulka z nazwą jej uczelni była o dwa rozmiary za duża przez co wyglądała jakby ją tu głodzili.

Gdyby ta stara baba podawała mi do łóżka obiady to bym nie wyglądała może tak.

Denerwując się na myśl o swoim wyglądzie i spojrzeniu Sary, które bez skrępowania oglądało jej ciało, przymknęła oczy próbując odrzucić od siebie nieodpowiednie obrazy zalewające jej biedny umysł. Czując dłoń na swoim udzie wciągneła głośno powietrze nie otwierając ani na sekundę oczu. Druga dłoń Sary złapała kostkę i z niebywałą delikatnością uniosła jedną z nóg Anastazji. Starając się unormować oddech, dziewczyna wciąż nie otwierała oczu skupiając się na rozluźnieniu mięśni i dotyku kobiety.
-Rozluźnij się, będzie ci lepiej.- słysząc ochrypły szept Sary i dłoń umieszczoną nisko po wewnętrznej stronie uda, jęknęła wewnętrznie z zażenowania swoim zachowaniem i myślami. Wzdychając ciężko otworzyła niepewnie jedno oko, widząc przed sobą uśmiechniętą Sare rehabilitującą jej nogę roześmiała się nie wiedząc czemu to zrobiła.
-A ty co taka rozbawiona?- brązowooka pytając zmieniła ponownie stronę łóżka aby zając się drugą nogą.
-Ciesze się że tu jesteś.- mówiąc to zakryła twarz zdając sobie sprawę co powiedziała.- No bo...
-Rozumiem, nie musisz się tak czerwienić.- śmiech kobiety rozniósł się po pokoju rozluźniając Anastazje. Skupiona Sara poruszała precyzyjnie niesprawną nogą wpatrując się w ścianę. Nie chcąc przeszkadzać, brunetka odwróciła głowę w stronę drzwi aby nasłuchiwać czy jej znienawidzony lekarz ponownie dziś przyjdzie. Świadomość, że myśl o mężczyźnie stała się natrętna coraz bardziej sprawiając, iż pół dnia rozmyślała o wypisaniu się z tego piekła byleby być jak najdalej od niego, teraz powodowała, że bała się to zrobić. Strach, który zagnieździł się w jej wnętrzu zatrzymywał ją przed zrobieniem kroku w stronę wyjścia, wolności. Bojąc się tego co może się wydarzyć poza szpitalem, nadal leżała tu i z niechęcią pozwalała na wtłaczanie w jej obolałe ciało nieznanego dla niej leku.
-Nastka wszystko dobrze?- zaskoczona mrugnęła kilka razy przenosząc wzrok na zdziwioną twarz Sary.
-Zamyśliłam się.- mruknęła zauważając, że kobieta przestała już zajmować się jej słabymi nogami.
-Widziałam, o czym tak myślałaś?- Sara pytając usiadła wygodniej zakładając nogę na nogę.- Często myślisz, milczysz i każesz mi mówić. Bardzo chciałabym teraz poznać ciebie bardziej.
-Jesteś taka ciekawa? Zapewne będziesz chciała wiedzieć też na co choruje?- uśmiech na twarzy Anastazji był delikatny, prawie nie zauważalny. Patrząc się na bladą twarz Sary i czekając na odpowiedź zobaczyła jak brązowooka przytakuje ruchem głowy.- Też bym chciała wiedzieć.
-Jak to?- zdziwiona tą odpowiedzią złapała rękę brunetki.
-Choruje od dobrych kilku lat Saro.- prawie szeptając przeniosła wzrok na okna, za którymi malowało się wieczorne niebo.- Byłam kiedyś okazem zdrowia, od kilku lat jestem wrakiem, a nie człowiekiem. Wiesz jak to jest gdy z dnia na dzień jest z tobą coraz gorzej? Wiesz jak to jest słyszeć w nocy zapłakaną matkę za ścianą, która modli się do Boga aby dowiedzieć się na co choruje jej dotychczas zdrowa córka? Czytam różne książki medyczne, chodzę do różnych lekarzy jednak...- głos w tym momencie zdradził emocje Anastazji łamiąc się i drżąc.- Nikt nie wie, nikt nie chce mi już pomóc.
-Ale jesteś tu więc na pewno chcą ci pomóc.- dłoń Sary głaskała nerwowo ramię brunetki, aby choć trochę zmniejszyć jej cierpienie.
-Też tak myślałam ale to nie prawda.- szeptając zwróciła swoje szkliste spojrzenie na twarz kobiety.- Moje ciało jest dla mnie obce, musze je traktować jak dzikie zwierzę, mieć odpowiednie podejście bo jak nie to zaboli mnie.- mówiąc dalej uniosła drżącą dłoń, która zgięła się w bolesny sposób powodując grymas na jej twarzy.- Widzisz? Tak mi się robi z całym ciałem. Saro, nie chce rozmawiać o tej chorobie.
-Rozumiem, nie rozmawiajmy o tym ale chce wiedzieć coś więcej oprócz choroby.- słodki uśmiech zagościł na twarzy starszej, powodując rozlewające się ciepło w wnętrzu brunetki.
-Chodzę na studia, jak możesz zauważyć literatura to jest coś co kocham.- śmiejąc się wskazała na stos książek leżący obok nich.
Czas mijał, Anastazja mówiła cały czas o wszystkim i o niczym, mając wrażenie, że nie musi się krępować. Zwierzała się z nawet najgorszych wspomnień, gdzie mogła dostać pierwsze miejsce za głupotę i dobrą zabawę. Dziewczyny coraz mocniej czuły międzysobą coś silnego, innego, coś co sprawiało, że zwykłe spojrzenie w oczy powodowało szczęście i spokój o którym tak od dawna marzą obie.
-Naprawdę tańczyłaś po pijaku na ławce?- Sara prychając z śmiechu pokręciła głową z niedowierzaniem.-A wyglądasz na taką spokojną.
-Robiłam lepsze rzeczy ale to zobaczysz kiedyś na własne oczy.- mówiąc to ponownie śmiech wydobył się z jej ust.
-Chciałabyś utrzymać kontakt?- ton Sary zmienił się powodując nieprzyjemne dreszcze u Anastazji.
-Bardzo bym chciała.- szepnęła czując niewielki ścisk w klatce piersiowej.

Nie zostawiaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz