1 września 1936

2.1K 115 15
                                    

1 września 1936

Pierwszy września właśnie za mną.

Na początku nic nie wskazywało na to jak potoczą się moje losy w szkole. Pamiętam jak dzisiaj ten sam dzień dwa, czy trzy lata temu. Siedziałem sam, a życie szkolne toczyło się jakby obok mnie, za szybą, zapatrzony tylko w swój własny świat.

Na przerwach czytałem książki, na lekcjach wsłuchiwałem się w głos nauczyciela i czekałem na powrót do domu, to wszystko. Dzisiaj, początek roku szkolnego, a ja znowu siedziałem sam. Podczas powitania nie mogłem usiedzieć na miejscu. Mama ma rację, że mam w sobie za dużo energii, to dlatego nigdy nie nadawałem się na artystę.
Każda moja praca szkolna kończyła się frustracją, nowe postanowienie na ten rok szkolny to lepiej zdać rysunek! Po otrzymaniu świadectwa w czerwcu  tylko ten przedmiot tak psuł mi średnią. Dobrze, że zacząłem pisać dziennik dzisiaj, a nie wtedy bo naprawdę przelałbym na kartki wiele złości, a teraz wiem, że to tylko i wyłącznie moja w tym wina i należy to odmienić! 
Podczas przestawienia nasze koło teatralne spisało się idealnie cytując wiersze i przestawiając pierwszoklasistom życie w Batorym. Czułem się jakbym był jednym z nich.

Apel odbył się, a ja szukałem wzrokiem moich kolegów. Zaczęliśmy rozmawiać więcej dopiero pod koniec roku, a jak na ironię całe wakacje spędziłem z rodzicami na wsi. Było cudownie, jednak czekałam na ten pierwszy dzień września.
Spotkałem ich dopiero po uroczystości. Ucieszyli się na mój widok co również zrobiłem z zapałem.
Alek miał rozwiane włosy jak zawsze, Paweł ten swój pocieszny uśmiech, za to Zośka z ułożonymi włosami, skupionym wzrokiem przypomniał małą wersję profesora, nie ucznia.

Mimo paskudnej pogody i ciągłego deszczu czekałem na wyjście z budynku. Wiedziałem, że  Ani Paweł, ani Alek, czy Zośka nie będą chcieli wyjść z uwagi na kotłujące się czarne nad miastem  chmury, a jednak wystarczył mi chociaż wspólny powrót do domu wraz z nimi by znowu się uśmiechnąć. Cieszyłem się, że mam przyjaciół. Chociaż sam nie wiem czy mogę ich tak nazwać.
Spotkałem też Monię, która ucieszyła się nieznacznie na mój widok dotykając mojego ramienia. Miała na sobie żółtą sukienkę, co kompletnie nie pasowało do obecnej pogody. Powiedziała tylko, że nie pozwoli naturze zepsuć jej jeszcze letniego samopoczucia.

Moniu, jesteś piękną i wartościową dziewczyną. Chciałbym móc dać Ci to czego oczekujesz. Wierzę, że w końcu to od kogoś dostaniesz. Twoje serce jest czyste i delikatne. Proszę nie zmieniaj tego.

Alku, skoczyłeś mi na plecy z zaskoczenia chcąc mnie powitać. Prawie przewróciłem się ze strachem w oczach kto planuje na mnie zamach! Ah to byłeś tylko ty Dawidowski. Śmiesznie musiało wyglądać jak dryblas twojego pokroju rzuca się na takiego skrzata jak ja. Jakim cudem uniosłem Cię na barkach? Kto wie, dalej bolą mnie mięśnie Glizda. Ale to Ty właśnie zaimponowałeś mi ostatnio jak mało kto. Mimo tego pochmurnego dnia byłeś wesoły i skory do pracy na jutrzejszy dzień. Wspominam teraz Twoją zawziętość i zastanawiam się, czy jeśli ten dziennik przypadkowo trafi w twe ręce będziesz się cieszył, że tak o Tobie myślę.
Wyszliśmy na chwilę na stronę i wspomniałeś mi jak bardzo zbliżyłeś się do Basi w wakacje. Cieszę się, że jesteście ku sobie, szczególnie, że Basia jest prześliczną i mądrą dziewczyną, pasujecie do siebie. Spytałeś też o Monię, jednak nie miałem z nią kontaktu poza dwoma wymienionymi listami z ostatnich dwóch miesięcy. Monia zwyczajnie odsuwa się od nas i rozumiem to. Jest cichą i indywidualną osobą.
Zobaczymy się więc jutro w szkole i szczerze liczę na powrót do rozmów sprzed wakacji. Do jutra Aluś!

Zośka, Ty jedna wielka zagadko!
Zagadką na początku dla mnie było dlaczego każdy tak się do Ciebie zwraca. Nie pasujesz na Zośkę, jesteś zbyt szlachetny i odważny.
Widziałem przed wakacjami jak siedzisz z Alkiem i chociaż nie należałeś do klubu pięciu zawsze liczył się z Twoim zdaniem i słowem. Poznałem Cię właściwie przez Dawidowskiego i nie żałuję. Choć jesteś skryty intryguje mnie twoje wnętrze. Moje serce zabiło szybciej gdy zobaczyłem Ciebie na korytarzu. Jesteś moim autorytetem i kimś z kogo chcę brać przykład. Jesteś obrazem o wielu barwach, wierszem o milionie przekazów, piosenką która pasuje do każdej melodii.
Dzisiaj byłeś ubrany bardzo odświętnie co nie umknęło mojej uwadze. Twoje stonowanie i gracja były bardzo widoczne, chciałbym umieć zachowywać się tak dojrzale jak Ty. Czasem krzywo spojrzysz na mnie kiedy rzucę żartem, bądź zachowam się dziecinnie, ale wierzę, że nie robisz tego ze złej woli. Taki już jesteś, jak oaza spokoju. Ostatni odcinek drogi do domu szliśmy sami. Grzmoty były słyszalne coraz częściej, nie mieliśmy zbyt dużo czasu, ale mimo to wymieniliśmy kilka zdań. Mówiłeś rozpromieniony o tym jak w wolnym czasie pomagałeś siostrze z nauką na nowy rok. Dowiedziałem się trochę o Twoich planach na przyszłość chociaż są bardzo odległe. Wierzę, że dopniesz swego i pójdziesz wymarzoną drogą kochany.
Dopiero gdy zostaliśmy sami otworzyłeś się nieco i zabrałeś głos. Słuchałem Cię uważnie zastanawiając się jak działasz. Obiecałem sobie Cię rozgryźć.

Przyjaciele, lekcja na dziś to cieszyć się wszystkim co nas otacza. Cieszyć się sobą, nawet jeśli jeden przyjaciel jest nadpobudliwy, a drugi zaś zachowuje się jak Twój własny rodzic.


02.03.2019 Stwierdziłam, że w końcu to opublikuję. Pamiętnik Rudego.
Jego przeżycia i rozmowa z przyjaciółmi której oni sami nigdy nie przeczytają.
Może pojawić się Rośka, wybaczcie XD taki zamysł bliskiej relacji

17.11.3020
Wstawiam ponownie na prośbę kilku osób, nie zapewniam kontynuacji choć bym jej chciala

Kochaj...• KNS Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz