Rozdział III

207 44 3
                                    

*Ink*

Przychodziłem tam codziennie wieczorem. Nauczył mnie już latać bez pomocy wiru...no ale jeszcze na glebe czasami ląduje, a on za każdym razem się śmieje zemnie. Kiedy już to miało być przedostatnie spotkanie. Usiedliśmy pod drzewem i odpoczywaliśmy. Ja przydlądłem się gwiazdom wokoło.
-Ciekawski?
-Nom, piękne są.
-Możesz mi powiedzieć co to jest?-zapytał z zadziornym uśmieszkiem wskazując skupienie gwiazd. 
-Gwiazdy?
-Hahaha! Prawie! To jest konstelacja gwiezdna. To jest Wielka Niedźwiedzica.
-Znasz się na gwiazdach?-zdziwiłem się.
-Tia, kiedy chodziłem jeszcze po ziemi widziałem je i się trochę o nich uczyłem. Lubiłem siedzieć na klifie w OuterTale i je obserwować.
-Ja tak samo! Dlaczego się nie spotkaliśmy?
-Niewiem, obaj mamy kaptur więc jak mamy wiedzieć czy się już widzieliśmy.
-Prawda.-
Zanim zdążyłem coś jeszcze dodać on stworzył linki, a z nich hamak który rozwiesił między dwoma drzewami.
Położył się na nim wygodnie i patrzył w gwiazdy.
-Ale fajne!!-zaciekawiłem się i wstałem.
-I wygodne...co tak, patrzysz na mnie?
-Niiic tylko dalej, jesteśmy ciekawy jak wyglądasz...
-Dlaczego to cię tak interesuje?¿
-Nie wiem!-złapałem go za kaptur i mu go ściągnąłem.
Moim oczom ukazał się czarnokostny szkielet z niebieskimi pasami na policzkach. Kojarzę trochę ten kolor kości...ale nie poznaję go. Czyli się wcześniej nie spotkaliśmy...szkoda.
-HHËÊÆY!¡-odpchnął mnie na tyle że upadłem i spadł mi mój kaptur, już miał założyć swój kiedy spojrzał na mnie z zaskoczonym wyrazem twarzy.
Ja go nie poznałem, ale on najwyraźniej mnie poznał.
-I-Ink?¿

****************

Two "Birds" On A Wire *ErrInk*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz