Prolog

180 26 18
                                    

- Wydaje mi się, że już czas na to abyście zakończyli swoją edukację na naszym uniwersytecie- powiedział starszy, siwy mężczyzna siedzący za biurkiem. Przemawiał do swoich studentów. Szczerze mówiąc to wielu z nich nawet nie znał z imienia i nazwiska. - Ale! Ale warunkiem skończenia tych studiów jest zaimponowanie mi waszą pracą. Jak dla mnie to nie ważne w jakiej będzie formie. Pięćdziesiąt procent oceny to oddanie w terminie i długość. Jeśli chcecie zrobić tą pracę w formie pisemnej to nie przyjmuję mniej niż sto stron! A co do jakiegoś filmu to minimum godzina powinna być wystarczająca. Mam nadzieję, że włożycie w to swoje całe serce i duszę. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie przygotował dla was tematów. Dobrze wiecie, że nie toleruję samowolki! Wraz z tematami dostaniecie wszystko co będzie wam potrzebne do tego, że tak powiem, śledztwa. Pobawcie się w detektywów, to dobrze wam zrobi. Już wam mówię, co wchodzi w skład waszego wyposażenia. Coś takiego - wyjął białą kartę z niebieskimi napisami i pomachał przed oczami jednego ze studentów. - Ta karta moi drodzy, jest waszą przepustką na wszystkie loty po naszym kraju. Jest jeszcze jedna karta, która uprawnia was do wejścia do archiwów w całym kraju. Nie ważne czy to archiwum wojskowe, czy policyjne. To sprawdzone tematy i nie powinniście mieć problemu z dostępem do materiałów.

Niemalże każdy w pomieszczeniu spał, poza Louise, która wszystko notowała. Wydawać by się mogło, że tylko jej zależy na zakończeniu studiów i tak poniekąd było. Dziewczyna dostała się na te studia tylko i wyłącznie ze względu na stypendium, na które pracowała bardzo ciężko przez całe liceum. Chciała udowodnić, że nie jest gorsza od wszystkich nadętych dzieciaków z którymi uczęszczała na uniwersytet. Mieszkając w nieciekawej dzielnicy Dallas, nigdy nie spodziewałaby się, że będzie kończyć studia w jednym z najlepszych uniwersytetów w kraju. Była z siebie niezmiernie dumna, ale miała też wyrzuty sumienia. Zabrała możliwość nauki komuś innemu.

- Zapraszam do losowania zestawów! - wykrzyknął profesor. - Zacznijmy od końca. Odbieracie kopertę, mówicie mi temat i wychodzicie stąd. Macie miesiąc na zebranie materiałów i drugi miesiąc na sklejenie tego w całość! Sześćdziesiąt dwa dni. Jeśli ten dzień przypada w weekend to przykro mi, ale wiecie gdzie mnie szukać w tym czasie. Wasz czas rusza od wyjścia z sali. Zapraszam pierwszą osobę z ostatniego rzędu!

Jak na zrządzenie losu to właśnie Louise była pierwsza. Niechętnie podniosła się z miejsca, zebrała swoje rzeczy i ruszyła do biurka profesora. Obawiała się, że temat będzie dla niej za trudny i nie zakończy swojej nauki.

Przed nią znajdowało się czterdzieści kopert i to jedna z nich będzie decydować o je sukcesie. Przesunęła dłonią nad kopertami i zatrzymała ją nad jedną z nich. To ta. Podniosła ją, a na obrocie znajdował się temat.

- No i jak Panno... emm...

- Louise Bergstern, panie profesorze. Moim tematem jest omówienie filmu Bradline Vebster - powiedziała dziewczyna. Nie spodziewała się, że trafi na temat, który ją przerażał już od samego początku. Każdy z jej znajomych był zafascynowany tym filmem.

- Liczę na przełom w tej sprawie. Powodzenia, Panno Bergstern.

____________

Z pisaniem tego tworu ruszam w kwietniu lub na początku maja. Na razie dodaję prolog, aby wisiał sobie tutaj. Mam nadzieję, że się spodoba chociaż komukolwiek.  

Film: Tajemnica Bradline VebsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz