Rozwiązanie numer cztery

750 123 44
                                    

Siedzę na podłodze, z przechyloną w prawo głową i podkulonymi nogami, obserwując jak mój własny kot obsikuje rażąco żółtą leżankę, która imituje bezludną wyspę.

Zadziwiająco dla mnie samego, zaczynam się przekonywać do tego pomysłu. Co prawda, muszę jeszcze rzucić kilka zaklęć czyszczących, ale może Blaise wymyślił w końcu coś co rzeczywiście zadziała.

Wieczorem kładziemy się spać, a sierściuch nie wychodzi poza granicę wyspy. Wsuwam się pod ciepłą pościel i wyrównuję powoli oddech.

— A nie mówiłem ci? — Szczerzy się dumny z siebie ślizgon. — Nareszcie porządnie się wyśpię!

Śmieję się jeszcze cicho pod nosem, po czym zasypiam, wyczerpany dzisiejszym dniem. Jednak mój sen nie trwa długo, bo już w godzinę po moim zaśnięciu budzi mnie odgłos drapanego i rozrywanego materiału. Wygrzebuję rożdżkę spod kołdry i rzucam szybkie lumos. natychmiast zauważam opartego o ścianę bruneta, z rękami założonymi na piersi, patrzącego groźnie na mojego kota, walczącego na pazury z leżanką.

— Mogłeś kupić taką ze stali — szepczę.

— Mogłem też sprzedać tego cholernego zwierzaka — słyszę natychmiast w odpowiedzi. — Okej, mam nowy pomysł.

Unoszę niepewnie jedną brew i patrzę wyczekująco na chłopaka.

Ten jednak nie odpowiada mi, a zamiast tego podchodzi dziarskim krokiem do resztek bezludnej wyspy i łapie stanowczo zwierzę. Potem podnosi go i szybkim ruchem wyrzuca za drzwi, które następnie zamyka na klucz.

— Teraz to przynajmniej prawdziwa bezludna wyspa — zauważam.

— Mam nadzieję, że twój pieprzony kot nie umie rzucać alohomory — słyszę w odpowiedzi.

Koci problem // Nott x ZabiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz