Do you wanna be my valentine?

42 3 12
                                    

Co rok ten sam dylemat komu wyśle tak znaną walentynkę. Moja Walentynka jest jak co roku idealna, unikalna oraz niepowtarzalna. Dziewczyna, która ją dostanie ma naprawdę szczęście, bo taką walentynkę wybieram cały rok. Jednak za to oczekuje czegoś chcę, aby dana dziewczyna opublikowała zdjęcie z moją walentynką na każdym mediu społecznościowym z dopiskiem, że to ona jest tegoroczną moją walentynką. Mojego serca nie można zdobyć jak jakąś bazę w grze footbolowej bądź jakiejś takiej, nie nie. Aby coś od mojej osoby dostać trzeba na to zapracować.

*pov. Ely*

Dziś jest ten dzień, 14. Lutego 2019. Dzień, w który każda dziewczyna w Mastery High Scholl oczekuje walentynki ot, tak znanego Walentego, jest to jeden z kujonów. Ale nie zwykłych, jest to zielonooki brunet, który należy do jedne z dziesiątki kujonów w naszym stanie. Dostanie waletynki od niego wiąże się z oczekiwaniami tak jak: opublikować tą Walentynkę wszędzie, bo nikt jej nigdy nie widział przed wysłaniem oprócz samego Walentego, podziękować mu czekoladą. Najlepiej, jeśli będzie to waniliowa orzechowa czekolada, ponieważ Walenty ją najbardziej uwielbia. Nie dziwie się, naprawdę jest smaczna, ale nie należy ona do moich ulubionych.

– Ely, Ely – usłyszałam krzyki mojej przyjaciółki, która wpadła do mojego pokoju z wielkim uśmiechem na twarzy. Zaraz zaśpiewa swoim melodyjnym głosem „zgadnij jaki dzień dziś jest"

– zgadnij jaki dzień dziś jessssst – zaczęła śpiewać coroczny rytuał. Tak to zdecydowanie moja przyjaciółka Klay.

– Obstawiam, że czternastego lutego, jak co roku. – odpowiedziałam znudzona.

– I zgadnij co dziś będzie rozdawane! – krzyknęła pełnie podniecona moja przyjaciółka.

– Walentynki wraz z czekoladą. – odpowiedziałam powoli niepewna swojej odpowiedzi, a co jeśli to nie dziś?

– Właśnie. Dziś dowiemy się kogo w tym roku wybrał Walenty na walentynkę! – pisnęła mi do ucha przyczyn pociągnęła mnie z mojego łóżka.

– Jej. – krzyknęłam trochę za cicho.

– Dobra, dobra nie udawaj, że się cieszysz. Jak myślisz ile walentynek dostaniesz w tym roku? – spytała się mnie po chwili blondynka.

– A jaki był mój dotychczasowy rekord? – odpowiedziałam jej retorycznie.

– dwie? – rzekła nie pewnie.

– W tym roku dostane jedynie jedną. Bo Alex jest w Californi. – ucieszyłam się z liczby.

– Ta. Idź się ubierz i jedziemy do szkoły. – popędziła mnie moja przyjaciółka.

--------------

Nie wiem dlaczego robi się taki wielki szum wokół tych walentynek, nigdy nie byłam ich fanką. Klay uważa, że jestem sama sobie wina. Ponieważ nigdy nie biorę udziału w tej zabawie jak wydawanie fortuny na jakąś czekoladę oraz kwiatki, które swoją drogą wylądują przy lepszej możliwej okazji w śmietniku na rogiem. Nie będę marnować pieniędzy na takie dziwne coś, wole zbierać na jeden z koncertów 1D, który swoją drogą i tak się nie odbędzie. Usłyszałam pikanie mojego telefonu co oznaczało nową wiadomość na WhatsAppie.

+176 555 222: Happy Valentine's day honey! Co powiesz na spotkanie?

Ely: Taa, nie dzięki.

Odpisałam nie znajomemu po czym zablokowałam numer, nie byłam chętna na wydanie jak to ważnej dla mnie kasy na jakąś randkę w jakimś fast foodzie. Usłyszałam tak znany mi dzwonek na lekcje, oraz informacje, że lekcje się nie odbędą ze względu na imprezę walentynkową i, że jesteśmy zaproszeni do Auli po walentynki i takie inne duperele co mają coś wspólnego z tym dniem.

– Klay. Ile razy miałam ci mówić, że nie widzę sensu tu być? Mogę również dobrze teraz siedzieć na schodach i oglądać występ Nialla Horana gdzie zdejmuje swoją koszulkę na koncercie. – szepnęłam do mojej przyjaciółki, która ciągnęła mnie w kierunek ludzi. W dość dużą widownię, dość dużą grupę licealistów, którzy tylko czekali, aby na ciebie się rzucić i Cię zjeść.

– A ja ile razy mówiłam, że masz iść bo ślinienie się do NH nie ma sensu? – odpowiedziała moja najlepsza przyjaciółka, która właśnie balansuje na krawędzi trafienia na listę osób „nie lubię ich przez ich wybryki". Ja przewróciłam jedynie oczami na jej wypowiedź i szłam dalej za nią licząc na to, że żaden gościu nie zwróci na mnie uwagi przez co nie będę zmuszona komunikować się z ludem. Doszłyśmy na ostatni moment, w którym dyrektor skończył swoje coroczne gadanie jak on jest z nas dumny i że ta kasa idzie na jakieś tam schronisko dla ptasi czy jakoś tak.

– W tym roku, mogę oddać głos dalej naszej kochanej Klay Charger. Aż mi chcę się płakać jak widzę jak szybko dorastacie! – powiedział mój dyrektor na poważnie.

– Witajcie kochani! – krzyknęła moja przyjaciółka po chwili do dodając – tak. Ely ty też. – na jej wypowiedź uśmiechnęłam się i postawiłam się za jakimś typem, który był trzy razy większy niż ja. Nie dziwie się, ja mam jedynie jakieś dwa metry a on sześć.

– W tym roku to ja mogę wam rozdać walentynki. – ktoś jej przerwał wiwatami.

– Wracając, znacie zasadę? Nie ma komentowania ani nic takiego, a jeśli chcecie się pozbyć kwiatów nasza kochana Ely Kartofel będzie chętna je wyrzucić za rogiem. – pokazała na mnie przy tym a ja jedynie pomachałam do widowni.

– Więc. Pierwsze dwadzieścia walentynek idzie do naszej kochanej pani wątroby! – krzyknęła Klay przy czym zawołała ją teatralnie łapiąc się za serce naszą nauczycielkę od biologi.

– Następna paczka czekolad uwaga Vegę! Bez mięsa! Bez narkotyków! Idzie do pana Yuggo! – krzyknęła znowu moja przyjaciółka.

– Oo, walentynka unikatową od Walentego w tym roku w kształcie serca. No kochany co rok robisz je coraz lepiej! Idzie uwaga bębny! – jak na zawałowanie zaczęły grać bębny.

– Idzie do. Uwaga – zaczęła bębny zaczęły grać szybciej a każda dziewczyna w Sali zatrzymała oddech.

– Idzie do Poli Trolla! Gratuluje kochana! – krzyknęła moja przyjaciółka załamana, czyli w tym roku równie ona nie dostała się na listę walentynek.

– Po pojedyncze walentynki przyjdę do was podczas przerwy bo wiecie impreza nam ucieka. – powiedziała i oddała mikrofon dyrektorowi.

– Ja w tym roku równie nie dostałam walentynek, czekolad ani kwiatów. Więc ta bawcie się dobrze. – powiedział zmęczony nauczyciel czy ktoś tam.

----------

– Ely pójdziemy do sypialni? – spytał się jakiś typek. Ja kiwnęłam głową na tak, ten jedynie pociągnął mnie do wind.

– Strasznie mnie swędzi. – powiedział po chwili, gdy otwierał jedne z drzwi.

– Pomóc? – spytałam się, a on jedynie pokiwał głową na tak.

Zaczęłam odpinań jego spodnie przy czym zdejmować jego bokserki z sera już czułam ten zapach salami!

– Gdzie cię swędzi? – spytałam po chwili.

– No tam pomiędzy nogami. – pokazał palcem.

Złapałam duży kawał salami z jego bokserek po czym ugryzłam je, tak rocznik 1988 jest najlepszy, jeśli chodzi o salami.

– Już lepiej? – spytałam się go on pokiwał głową na tak.

– dziękuje jesteś wielka! – powiedział po chwili.

Do you wanna be my valentine?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz