Rozdział 1

2.4K 162 114
                                    

Minęło już trochę czasu od kiedy Izuku stwierdził, że życie nie jest nic warte i może spierdalać na Księżyc. Umrzeć w przestrzeni kosmicznej albo gdziekolwiek indziej. To przecież nie tak, że ktoś będzie za nim tęsknić. Może jego mama, ale to nic, będzie miała lepiej bez dodatkowej gęby do wykarmienia.

Już pewien czas temu zaakceptował swoją rolę w społeczeństwie. Mianowicie, że jest po prostu jednorazowym śmieciem. Wiecie, jak te plastikowe kubki co za wszelką cenę próbują nadawać się do recyklingu, a mimo to pod koniec dnia nawet nie są wyrzucane do pojemnika z odpadkami do recyklingu tylko na byle jakie wysypisko śmieci? To prawdopodobnie Izuku. Tak właściwie to nie, to jest Izuku. To dokładnie go odzwierciedla.

Nie zapisał nawet U.A. w swojej aplikacji do szkoły średniej. Bycie bohaterem nie wydawało się już być miłym marzeniem, szczególnie, że wszyscy dookoła cały czas mu powtarzają, że nie może nim zostać. Nie mówiąc już o tym, że kto chciałby zostać ocalony przez takie pieprzone beztalencie jak on? Prawdopodobnie zostałby wyśmiany za samą próbę ratowania kogoś. Dlatego też zrezygnował z tego, a w deklaracje wpisał losowe nazwy szkół jakie zna. Może zostanie księgowym albo sklepikarzem.

Ale wciąż, jakiś przychlast musiał wpisać mu U.A. w deklaracje do szkół średnich, na pewno tylko po to żeby się z nim po droczyć. Katsuki coś do niego mówił, ale nie za bardzo go to interesowało.

"Myślisz, że wciąż możesz zostać bohaterem, co Deku?!" Bakugo zawarczał. Izuku popatrzył się na niego pustym wzrokiem po czym wzruszył ramionami.

"To nie ja wpisałem U.A. tutaj. Od dzisiaj chce być księgowym." powiedział, "Plus, tusz jest czerwony, a ja nie mam żadnych czerwonych długopisów, tylko czarne i zielone, możesz sam sprawdzić. Nie mogłem tego napisać i jeśli chciałbyś wiedzieć, w klasie są tylko dwie  osoby mające taki długopis, a jedną z nich jest chłopak siedzący przede mną. Co za niezwykły zbieg okoliczności, nie sądzisz, Takeda-san?" powiedział Izuku z uśmiechem.

"Przestań się wymądrzać Deku, wszyscy wiemy, że i tak chcesz iść do UA"

"Głuchy jesteś czy co? Powiedziałem ci już, że nie zamierzam–"

"Spokój, Spokój!" Krzyknął ich nauczyciel. Gdy klasa się uspokoiła Izuku przestał zwracać uwagę na to co się dzieje na lekcji, dlaczego miałby? Wszyscy rozmawiali o tym jak to zostaną bohaterami, a czy Izuku chciał być jednym? Nie, dziękuję. Te marzenia również mogą spieprzać na Księżyc, a może nawet Pluton, byle by były jeszcze dalej od Izuku, który miał zamiar umrzeć na Księżycu.

Lekcje skończyły się momentalnie i wtedy Katsuki, ten skończony pojeb, zabrał jego notes.

"Wciąż w nich piszesz?!" Zapytał, Izuku tylko wzruszył ramionami.

"Jest już dla mnie bezużyteczny, możesz go wziąć jeśli chcesz."

"Hę?! Myślisz, że chciałbym taki gówniany zeszyt?"

"Nie wiem. Czego w takim razie chcesz Katsuś? Mogę przepisać to do lepszego zeszytu." powiedział. Katsuki wyglądał na jeszcze bardziej zdenerwowanego i Izuku nie rozumiał dlaczego, przecież w tej chwili bardzo uważnie dobierał słowa.

Katsuki rzucił w niego zeszytem, przed którym ten się nawet nie uchylił. Chwilę później notes wylądował na podłodze, natomiast Izuku w żaden sposób na to nie zareagował.

"Jeśli tak bardzo chcesz Quirk to skocz z dachu i módl się, że dostaniesz je w następnym życiu!" Izuku milczał natomiast Katsuki prychnął i odszedł.

Zatrzymał się jednak, gdy usłyszał dźwięk otwieranego okna.

Zamarł, gdy poczuł powiew wiatru. Odwracając się zobaczył postać zamierzającą wyskoczyć z okna.

"Deku...?" Izuku spojrzał na niego przelotnie.

"Co? Nie jest to część przedstawienia? Wiesz, po tym jak powiedziałeś mi żebym się zabił, robię to, a później wracam pod postacią ducha i– czekaj, przepraszam ty chciałeś żeby to był dach? Wspomniałeś o nim, nie? Przepraszam, nie uważałem, gdy mówiłeś, dzięki, że wyrwałeś mnie z myśli." Wymamrotał po czym zszedł z okna i je zamknął.

"Co do cholery?"

"Czemu wyglądasz na zaskoczonego?" zapytał autentycznie zdezorientowany.

"Ty... słuchasz się mnie?"

"Katsuś wie najlepiej, więc czemu nie miałbym? To nie tak, że mam coś do stracenia." odpowiedział szczęśliwie.

"Więc, chcesz żebym skoczył czy co?"

"Odpierdol się! Rób co chcesz! Przecież i tak nikogo nie obchodzi czy umrzesz czy nie!" krzyknął, Izuku zamrugał.

"Okej." Powiedział przechodząc obok Bakugo i idąc w stronę schodów.

"Hej, ty naprawdę to kurwa zrobisz?! Jak bardzo żałosny jesteś?!" Wrzeszczał idąc za nim.

"Całkiem żałosny, tak myślę, Katsuś" odpowiedział przyspieszając.

"Pogrzeby są drogie!"

"To jednorazowy wydatek. A rodzice przynajmniej nie będą musieli martwić się o nowe ubrania, jedzenie, kieszonkowe, uczelnie i tego typu rzeczy przez jakiś czas. Mama będzie płakać, ale jest silna, da sobie radę. Nie wiem nawet jak wygląda mój tata, więc nie ma opcji by się o mnie martwił, nie?" powiedział.

Wyszli na dach, Izuku podszedł do barierki.

"Nie chcesz chociaż znaleźć pracy i jej pomóc, Deku?!"

"Mój tata nie dba o mnie, ale zarabia dobre pieniądze. Plus, nie sądzę żeby taki śmieć bez Quirk jak ja znalazł przyzwoitą pracę. Tak będzie lepiej." Wymamrotał wspinając się na barierkę.

"Czy to czasem nie ty powiedziałeś, że nikogo by nie obchodziło czy umrę, Katsuś? Co z tobą? Gdybym cię dobrze nie znał to pomyślałbym, że próbujesz mnie przekonać do tego bym nie skakał. Trochę to ironiczne bo przecież właśnie ty powiedziałeś mi, żebym to zrobił. Ale znam cię zbyt dobrze, nie obchodzi to czy teraz skoczę, nie?

Katsuki nie odpowiedział, patrzył się tylko gdzieś w dal po jego prawej stronie. Izuku wzruszył ramionami.

"Biorę to za nie, żegnam."

Bakugo nie drgnął nawet, gdy Izuku skakał. 

Niepotrzebny i beztroski (Aideku)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz