Ogólnie to chciałabym na początku zadeklarować, że te ff pisane jest przez dwie osoby i każdy rozdział piszemy na zmianę hah :0
--------------------------
Łukasz pov:
-Może lepiej go wypuść? - Zapytał błagalnym głosem Oskar.
-No dobra, ale poczekaj chwilę.
Poszedłem szybko po kamerę i worek. Przecież nie mogłem przegapić takiej okazji na ponowne ośmieszenie Oleja.
- Ummm... Łukasz? Co ty robisz? - zapytał mnie Oskar
-Muszę to koniecznie uwiecznić. - uśmiechnąłem się do niego i zszedłem na dół do piwnicy
-WYPUŚĆCIE MNIE! BŁAGAM! - krzyczał cały czas Olejnik równocześnie bardzo mocno uderzając w drzwi
- Spokojnie, jak nadal będziesz się tak wydzierał to będziesz tam siedział kolejne dwa dni. - powiedziałem schodząc ze schodów.
-No dobra. Już nie krzyczę.
Założyłem worek i okulary.
Przed drzwiami do pomieszczenia w piwnicy, w którym znajdował się Olej była mała wycieraczka. Kopnąłem ją na bok po czym spod wycieraczki wyłonił sie mały kluczyk do pokoju. Podniosłem go, włączyłem kamerę i postawiłem ją na statywie, który zazwyczaj leżał tam po nagrywkach.
Ostrożnie podszedłem do drzwi. Włożyłem kluczyk do szparki ( ͡° ͜ʖ ͡°) (nie wnikać pls xd jak coś to dedykacja dla Igi hah) i przekręciłem go w prawo. Niestety moim błędem było to, że nie odsunąłem się od nich.
-KURWA OLEJNIK! mocniej się nie dało otworzyć tych drzwi?! - krzyknąłem z bólu ponieważ ten kretyn Olejnik tak szybko otworzył te drzwi, że nawet nie zdążyłem się od nich osunąć i jebnął nimi w moje kolano. Upadłem na ziemie zwijając się z bólu.
-Japierdziele przepraszam. Nie wiedziałem, że tu stoisz.
-Skoro otwieram ci drzwi to jest to chyba oczywiste... - powiedziałem z lekkim zażenowaniem -No nic... stało się.
-Co się tutaj dzieje do cholery?! - Usłyszałem głośny głos Marka, w którym było słychać lekkie zaskoczenie.
- Chciałem wypuścić Olejnika i to nagrać, ale przy otwarciu drzwi temu kretynowi, tak energicznie otworzył drzwi, że jebnął nimi w moje kolano.
- Jeszcze raz przepraszam kamerzysta.
Dobrze, że chociaż zauważył kamerę bo jakby zwrócił sie do mnie po imieniu to film nie miałby już sensu.
-Nic ci nie jest?- spytał Marek z troską.
Bardzo miło z jego strony, że się o mnie martwi.
- Nie, to tylko małe stłuczenie. Chyba. - odpowiedziałem
Chciałem spróbować wstać, ale jak tylko poruszyłem nogą, cholernie mnie zabolała przez co dosyć głośno syknąłem.
- Zaczekaj tu i się nie ruszaj, zaraz wrócę. - powiedział zdezorientowany Marek po czym pobiegł na górę.
- Idź do domu. Na dziś to już koniec. Nie będziesz nam dziś do niczego potrzebny.- powiedziałem z lekką złością w głosie.
- No dobrze, ale ja naprawdę nie chciałem. Przepraszam - Powiedział, po czym poklepał mnie po ramieniu. Chyba mówi szczerze, a przynajmniej mam taką nadzieje.
Siedziałem tak chyba jeszcze z pięć minut po czym bardzo niecierpliwiony zawołałem Mareczka.
- Marek! Długo jeszcze?- irytowało mnie już to ciągłe czekanie na tego dzieciaka. Poza tym nikt mi nie odpowiedział więc postanowiłem wstać.
-Kurwa! - Nie dałem rady. To tak cholernie boli.
-Mówiłem, żebyś się nie ruszał. - Oznajmił z lekkim uśmiechem na twarzy schodząc po schodach. Od zawsze kochałem w nim to optymistyczne podejście.
Marek w ręce trzymał lód i apteczkę.
- Masz, przyda ci się to na złagodzenie obrzęku. - Ale, to kochane <3.
Uśmiechnąłem się do niego pokazując szereg swoich białych zębów. Marek odwzajemnił mój uśmiech i postanowił samemu przyłożyć lód do mojego kolana.
- Dziękuję ci. Dużo to dla mnie znaczy. - Lekko się zaśmiałem
- To nic takiego. - powiedział po czym zmierzwiłem mu jego blond włosy.
Zarumienił się. O mój boże, ale to słodkie. haha- zaśmiałem sie w myślach.
----------------------
Troszkę nie wyszło, ale jeszcze nabiorę wprawy ;)
Możecie pisać jakieś uwagi na temat rozdziałów albo coś. chętnie poczytam konstruktywne opinie <3
Od jakiego momentu chcecie kxk?
CZYTASZ
początki/kxk
FanfictionKsiążka jest o tematyce fanfiction. Jeśli jesteś nietolerancyjny/a nie czytaj. Jak chcesz dowiedzieć się więcej to przeczytaj prolog. (pisane przez dwie osoby)