-Nawet nie pytam jak tego dokonałaś.- Natalia złapała sie za głowe. Spoglądała na mnie z góry.
-Czego?- zapytałam, leżąc w rogu łóżka. Nawet nie wiem jak sie znalazłam we własnym łóżku... ani tymbardziej kiedy. Wiem że byłam w pokoju Jeff'a i... pustka.
-Jak sie tak szybko rozchorowałaś. Przecież ty nawet nosa nie wystawiasz poza kołdre, a co dopiero na zewnątz.- żaliła sie Natalia.
-Czyli muszą przerwać gre.- wtrącił sie Brian
=Jak to?!- wzburzyliśmy sie z Jeffem
-No popatrz na nią tylko, Jeff- zaczął Toby.- Teraz jest łatwa jak polewa na gofrach
- Mówiło sie chyba masło na chlebie- wciął sie Hoodie
-Tak, poprosze lody w polewie...- wymruczałam przez bolące gardło
Jeff wskazał na mnie pytająco, na co Natalia tylko wzruszyła ramionami.
-Ej, no dajcie spokój, nie mam gorączki, dam sobie rade- po chwili potknęłam sie o własne nogi.
- Spokojnie, ja tak mam na co dzień!
-I na codzień trzymasz sie Jeffa?- zaśmiał sie Masky. Podniosłam zmęczony wzrok na osobę która mnie trzymała przed randką z podłogą.
-Puść mnie
Już myślałam że poturlam sie po zakurzonym dywanie, ale odziwo czarnowłosy mnie nie puścił. Zamiast tego podniusł mnie i położył do łóżka.
- Mamo, ten pan chyba też ma gorączke- zwróciłam sie do Natalii wskazując na Jeffa.
-Nie mam gorączki.- gburnął pod nosem Jeff.
-On po prostu się o ciebie martwi- powiedział Brian.
-Wcale że nie! To moja ofiara!- wykłucał się chłopak- I... ja sam chce ją zabić, nie chce żeby wyręczała mnie w tym gorączka.
-Czyyyli sie o nią martwi- przewrócił oczami Tim.
-Grrr!- warknął Jeff.
-To niby dlaczego jej nie puściłeś?
-Bo nie chce żeby zabiły ją te graty leżące na podłodze.
-Ale gdybyś ją na nie rzucił, wygrałbyś zakład
-E... Wole używać noża do morderstw. Pozatym lubie gonić swoje ofiary, a nie siedzieć i patrzeć jak męczy je choroba.
-Powinnam sie nią zająć- powiedziała Natalia.
-Dam sobie rade- mruknęłam
-Kiedy masz gorączke ufam ci tak bardzo jak pogodzie nad Polskim morzem, i ty o tym wiesz.
-Nic mi nie będzie...
-Jaaasne. Albo znowu przedawkujesz leki i będziesz chodzić naćpana, albo wogóle zapomnisz ich wziąść!
-Ja moge dopilnować żeby jej nie odwalało- wtrącił sie Jeff
-Zapomniałam o tobie...- spojrzała na niego spode łba- A pozatym jakbyś nie zauważył, to jej ZAWSZE odwala. W większym czy mniejszym stopniu.
- A kto wogóle w tym toważysttwie jest normalny? Są tu nerdy, otaku, mordercy i chuj jeden wie kto jeszcze.
-... Nie moge sie zostać z Toby'm?- mruknęłam spoglądając na niego błagalnym wzrokiem.
-Cz...Czemu akurat ze mną?!
-Bo sie znasz na medycynie..? chyba.?
-Pytasz sie czy jesteś pewna?
-Aaaaaaa!!!!! Dajcie mi piwo! Usne po nim i wróce jak mi przejdzie!- wydarłam sie.
-Niestety nie dam ci piwa.
-Ale tylko 1! desperados o saku Tequili, i zasne ci jak Jeff po udanym morderstwie.
-Nie, po alkocholu też jesteś nieobliczalna, niebezpieczna i mówisz dziwne rzeczy.
-Co takiego robi?
-Uwierzcie, ona potrafi odpaść po 1 kieliszku wina, albo po 2 piwach.
-Na chorobe dostaje sie leki, a nie piwo!- wzburzył sie Toby
- To sie mną zajmij skoroś taki mądry!