2.

17 2 0
                                    

Po lekcjach wróciłam do domu na pieszo, bo Blase musiał zostać godzinę dłużej, więc nie było możliwości, żebym wróciła z nim.

Przekręciłam klucz w drzwiach, a natępnie żwawo wparowałam do środka. Zamknęłam je od środka zamkiem, bo tak właśnie robią wszyscy z domowników. Buty ściągnęłam i rzuciłam w kąt korytarza, a następnie przekroczyłam próg salonu. Gdy tylko to zrobiłam do moich nozdrzy wdarł się aromatyczny zapach jabłecznika cioci Sary.

- Adele? - krzyknęła ciocia z kuchni, więc się tam udałam.

- Hej ciociu.

Przytuliłam się do jej pleców, zaglądając przez jej ramię, czy aby na pewno robi swoje pyszne ciasto.

- Cześć skarbie.

Zaśmiała się.

- Zawołasz mnie jak będzie gotowe?

- Jasne.

- Rodziców nie ma?

- Musieli zostać dłużej w firmie - uśmiechnęła się sztucznie.

- Aaa okej, będę w pokoju.

- Spoko - krzyknęła, gdy wchodziłam po schodach.

Ich ciągle nie ma. Dosłownie. Brakuje mi ich i to bardzo. Ciocia Sara jest dla mnie jak troskliwa mama, a Ethan jak wkurzający tato. Wujek Scoot, też jest mi baaardzo bliski i na prawdę mocno go kocham. Nie jest dla mnie jak wujek, ale jak lekko starszy przyjaciel. Zazwyczaj to jemu ze wszystkiego się żale, i on to rozumie. Nie stara się wtrącać w moje sprawy, ale zawsze kiedy potrzeba pomoże i podniesie na duchu.
A co jest najśmieszniejsze, mówi do Blase'a Kleofas na co on mega się wkurza.

Weszłam do pokoju, gdzie opadłam na łóżko. Mam cztery godziny do imprezy i ugh... Tak bardzo nie chcę mi się tam iść, ale w końcu to moja pierwsza impreza i to z największym ciachem w szkole.

Nie mam w sumie w co się ubrać. Ugh, może nada się coś co wczoraj kupiłam?

Otworzyłam szafę i przeglądnęłam wszystkie ciuchy. Nic się nie nadaje no.
Scoot by mi pomógł coś wybrać, ale dwa dni temu wyjechał do anglii razem z Jamesem i wujkiem Dylanem. Wraca dopiero za trzy dni, a ja już za nim tęsknię.

Ktoś zapukał do pokoju, więc lekko uchyliłam drzwi, za którymi stała ciocia.

- Przyniosłam Ci ciasto.

- Nie musiałaś - uśmiechnęłam się i wpuściłam ją do środka.

- Kochanie, możemy pogadać?

- Jasne. O co chodzi? - spytałam lekko zdziwiona.

- Co się z tobą stało? W sensie... Ubierasz się inaczej i... Malujesz i w ogóle - okej, czyli szykuje się rodzicielska pogawędka.

- Nooo tak. Wiesz, chciałam trochę zmienić swój styl.

- Dla?

- Siebie?

- Adele....

- Uh no dobra! Wiesz, bo...

- Elmo?

- Skąd...?

- Widzę.

- Ugh... No... Tak... Ale!

- Skarbie... Wygląd to nie wszystko. Jak ubierzesz bluzkę w większym dekoltem i on od razu patrzy na Ciebie inaczej, to to nie jest porządny chłopak. Zmieniło się jego zachowanie, odkąd się tak ubierasz?

- Mhm. Bardzo.

- Jak się zachowywał w stosunku do Ciebie? Wiesz, że możesz wygadać mi się jak przyjaciółce?

To use life too muchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz