Rozdział 1 - spacer

48 4 0
                                    

Wieczorem Eric włóczył się po małym miasteczku. Przybył do niego w jednym celu, spełnić swój cel od 4 roku życia. Zabić swojego ojca, nie wiedział czy go zaadoptował czy jest jego biologicznym rodzicem. Szedł ciemną dróżką, która była mgliście oświetlona białym światłem, a emitowały je parę małych latarenek na krawężnikach. Bloki były szare, jakby z jakiegoś horroru, w którym detektyw poszukuje zabójcy swojej ukochanej. Chód Erica był powolny, można by rzec, że szedł jak artysta, lekko, lecz pewnie. Z jego chodu można było wyczytać jedną emocje, determinację. Narodzona od dziecka przez jego kochanego ojczulka, który bił jego matkę, że aż... Właśnie, zginęła tylko po to, żeby Eric został przy życiu i mógł dopełnić swego przeznaczenia, a jako, że odziedziczył zdolność mordu i urodę po mamie, łatwo mu przychodziło manipulowanie dziewczynami i zabijanie. Wszyscy dobrze wiemy, że niestety płeć piękna lepiej gra rolę zabójców na tym świecie niż my, mężczyźni. Eric nie miał planu na zabicie go, wolał zrobić to na tak zwanym spontanie. Kiedy minęła go pełnoletność, nie odezwał się do niego ani razu i co go bardzo mocno zdziwiło, a wręcz zaniepokoiło, tatuś przestał go bić. Myślicie, że Eric się z tego cieszył? Mylicie się. To były jego jedyne okazje do zrobienia mu krzywdy, aż do teraz.

==============================

Ojciec mieszkał w brudno czerwonej przyczepie z jednym oknem, na którym widniała pajęczyna. Zbudowana była z drewna, które swoje czasy już przeżyło. Dziury i odpryski były położone na każdym centymetrze przyczepy. Jedynie drzwi były mniej więcej zadbane i zrobione z innego materiału, metalu. Wyglądały tak, jakby nikt nie chciał, żeby mógł sobie wejść najzwyklejszy złodziejaszek, skorzystał z wytrycha i wypowiedział swoje słowa sukcesu sezamie, otwórz się. Wiecie jak się przed tym ojczulek uchronił? Nie dał zamków do drzwi! Jedynie jak można było by je otworzyć to... Właśnie... Nie dało się ich otworzyć. Jedynym sposobem na wejście do przyczepy było prześlizgnięcie się przez drzwiczki dla psa, były podobnej wielkości co wejście do stajenki Jezusa. Gdy wchodziło się do przyczepy, od razu wzbierało się na wymioty. Smród alkoholu, fajek i starych skarpetek robił swoje. O porządku to nawet nie wspomnę, sami sobie wyobraźcie swój pokój za czasów nastolatka, ale tak z 20 razy gorszy. Wśród zniszczonych gazet, ciuchów i petów porozrzucanych po mieszkaniu, można było dostrzec biały proszek na drewnianym stole, który stał na środku, a na nim butelka Jacka Danielsa. Na stole dało się ujrzeć cały, zadbany nabój do pistoletu. Na końcu przyczepy była lodówka i komodo-szafa. W lodówce, nic, pustka jak u Erica. Za to w komodzie, zbudowanej z bardzo ciemno-brązowego dębu, było parę sprytnie poukrywanych rzeczy. Na pierwszy rzut oka tylko ciuchy, ale pod nimi sklejone, zużyte prezerwatywy, parę tak tępych żyletek, że gdyby dziewczyna Erica wzięła je do ręki, to za chuja by się nimi nie pocięła. Prawie bym zapomniał o najważniejszym, broni. Czarny pistolet, Glock 19, leżał najbardziej po lewej strony szafki. Druga wysuwana pólka w komodzie, była pusta.

================================

Erica naszła myśl, żeby przed dopełnieniem przeznaczenia swego ojca, jakim było zginięcie z ręki syna, pójść do sklepu po fajki i coś słodkiego do picia. Mijając kolejne latarnie i bloki dostrzegł mały sklepik na rogu ulicy. Przyspieszył kroku, a gdy coraz bardziej zbliżał się do budki zaczął dostrzegać odpryski zielonej farby. Gdy był już pod drzwiami, obrócił głowę w lewą stronę i dostrzegł dziewczynę ubraną w czerń i trzymającą w prawej dłoni lusterko, ciekawe po co? Wyglądało to jakby chciała, żeby chłopak ja dostrzegł. Co chodziło tej dziewczynie po głowie? Takie pytanie zadał sobie Eric w myślach, po czym jak gdyby nigdy nic się nie stało uśmiechnął się do niej podnosząc prawy kącik ust i wszedł do środka, odwracając powoli głowę od niej. Eric ciągle czuł jej wzrok na karku.

- Dzień dobry - przywitał się oschle Eric.

- Ooo, hej Eric - odpowiedziała dziewczyna. Wyglądała na 26 lat i nie grzeszyła urodą. Ubrana w czarną koszulę i niebieskie jeansy, a czarne, proste włosy powodowały, że wyglądała na niezłą sukę.

AzraelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz