Zawód mordercy

17 2 0
                                    

Pamiętam dzień w którym ona się pojawiła. Byłem gotowy na wszystko, lecz to przerosło moje oczekiwania. Wyszkolić na zawodowego mordercę nie jest trudno. Ale zrobić go z zapłakanej i wiecznie przestraszonej dziewczynki to dopiero wyzwanie! Będąc szczerym zupełnie nie wierzyłem w jej umiejętności. I nie patrzcie na mnie w ten sposób. Czyjeś przerażenie na widok jakiejkolwiek broni wzbudzało we mnie tak pozytywną dawkę dobrego humoru, że często przerywaliśmy szkolenie. Biedna dziewczynka, musi się jeszcze tyle nauczyć... "Przyjechałam tu jakiś tydzień temu. Nie wiem po co i za co. Sam budynek bardzo przypominał poprawczak, wiecie: wysokie ogrodzenia, druty kolczaste i dookoła kamery. Nie było ze mną problemów wychowawczych. Po prostu pewnego dnia nie wróciłam do domu. Z dziwnych przyczyn moje rzeczy były na miejscu. Powitał mnie jakiś dziwny chłopak. Wyglądał dość.. niespotykanie, jeśli mam go porównać do ludzi, których widywałam na co dzień. Wydawał się być wyjęty z filmu w angielskim stylu. Rzuciłam mu niepewne spojrzenie, równocześnie nie oczekując niczego z jego strony. -Proszę za mną-powiedział spokojnie i ruszył przed siebie. Z trudnością podniosłam walizkę. Nie należę do silnych osób, toteż bez żadnej pomocy zajęło mi to trochę czasu. Pokazał mi mój pokój i oświadczył, że o dwunastej w nocy po mnie przyjdzie. Nie wiem, czego ode mnie chce, w dodatku o takiej godzinie, ale niech już będzie..."No i proszę. Mam ją nauczyć, jak być zawodowym mordercą. Nie zrobiła na mnie pozytywnego wrażenia. Jest blada, wychudzona, zapewne też chorowita i słaba. Zapowiada się ciekawie. Muszę najpierw pokazać jej kilka rzeczy, jakie sa tutaj. Czyściłem swoją broń, gdy na zegarku pojawiła się dwunasta w nocy. Zostawiłem wszystko i poszedłem do niej. Cicho zapukałem do drzwi i czekałem, aż łaskawie się pojawi. -No, w końcu - mruknąłem, gdy wychyliła się z pokoju.-Co chcesz mi pokazać? - zapytała, patrząc na mnie jak nie wiadomo na co. -Kilka ciekawych miejsc - odpowiedziałem dość tajemniczo, żeby trochę ją postraszyć. Zaczęliśmy powoli zwiedzać budynek. Znałem go lepiej, niż ktokolwiek inny. I po raz kolejny ta rama gadka. O Jezu, ileż można. Co jakiś czas spoglądałem na nią, żeby dzieciątko się przypadkiem nie zgubiło na prostej drodze.. Patrzyłam na wszystko zaciekawiona. Chociaż z drugiej strony odczuwałam niepokój. Nic do mnie nie mówił i to wpędzało mnie w jeszcze gorszy nastrój. -Zapewne zastanawiasz się, po co tu jesteś, prawda?-spytał. Brzmiał sztucznie, ale przytaknęłam, nie chcąc sprowadzać na siebie jeszcze więcej nieszczęścia. Jak na jeden dzień mi wystarczy. -Zostałaś wybrana, byś szkoliła się na zawodowego mordercę-Zdajesz sobie sprawę, że mówisz to do mnie?-A widzisz tu kogoś innego?-Spójrz na mnie i powiedz to jeszcze raz - prychnęłam, chcąc mu dosadnie przekazać, iż się do tego nie nadaję. -Słuchaj, mnie też to bawi. Więc bardzo cię proszę tylko o jedno. Nie pogrążaj się kochaniutka. -Parsknął śmiechem z politowaniemCzęść pokoi wyglądało jak szkolne klasy. Świetnie. Z jednej szkoły do drugiej. Po prostu spełnienie marzeń. Czyżby chcieli mnie nauczyć jak skutecznie zabić, by nie było śladów? Albo, co ważniejsze, gdzie ukryć ciało?-Tutaj znajdziesz magazyn. Dysponujemy atrapą każdej broni, jaka ci tylko przyjdzie do głowy.-A ta prawdziwa?-Nie ten budynek, młoda damo. Pozwól, że najpierw popracujemy nad twoją siłą, a później dostaniesz broń odpowiednią dla ciebie. Skinęłam głową. Nie chciałam żadnego kontaktu z nożami, kosami i czym tam jeszcze. Perspektywa zostania płatnym zabójcą ani trochę mnie nie interesowała. Zajęcie dobre dla całej jego rodziny lub bandy, o ile takową posiada. -Nie masz już żadnych pytań?-Liczyłam, że wszystko mi powiesz.. -Ta robota jest cholernie dobrze płatna. Wiesz, jak długo szukają odpowiedniej osoby? Liczy się sposób egzekucji. Od lekkich, w stylu kulka w łeb do znacznie bardziej spektakularnych. Słuchałam go z uwagą. Ciekawe, ile biorą za zlecenie. Domyślam się, że im trudniejszy, bardziej wyszukany sposób, tym oferują więcej pieniędzy,. -Jeśli chodzi o to czego będziesz się uczyć... wystarczy, że będziesz mnie słuchać. Pokazał mi magazyn z atrapami broni. Było tam naprawdę wszystko, chociaż panował ogromny bałagan. Nie widział mojego braku zainteresowania. By jeszcze to zwiększyć zaprowadził mnie do innego budynku. Tak, właśnie. Budynku. Piętrowa kondygnacja mieszcząca tylko broń.-Dla ciebie pasowałoby kilka rzeczy - broń podręczna. Noże, małe pistolety-podał mi czarny nóż motylkowy ze złotymi zdobieniami. -To do obrony, chociaż... jeśli będziesz wystarczająco dobra to i tym kogoś załatwisz- powiedział, a ja odłożyłam ów przedmiot na miejsce. Łuki, karabiny, wiatrówki, miecze, topory... zupełnie się za tym nie oglądałam. Stanął za mną z kosą. -To jest dość ciężkie, ale dla ciebie będzie najlepszą bronią. Jutro zaczynamy szkolenie. Odprowadziłem ją pod jej pokój. Była tak przestraszona.. Nie jestem psychologiem. Ona musi się zmienić, jeśli chce tu pracować. Zatrudniam do pracy dziecko! Mimo wszystko, myślę, że sobie poradzi. Jest drobniutka, co nawet bardzo jej pomoże, a nad zwinnością się popracuje. Niezwykle długo i solidnie. Gdy zostałem sam, poszedłem w ciche miejsce i zapaliłem. Ona jest taka podobna do Amandy...Treningi były wyczerpujące. Ciągłe bieganie, wspinaczki, ćwiczenia siłowe. Niejednokrotkie przerywaliśmy szkolenie z mojej winy. On tylko odchodził, kręcąc głową z politowaniem. Byłam przygotowana na odwet z jego strony, ale ten chłopak... W każdym razie nie zmieniał swojego nastawienia przez bardzo długi czas. Wielokrotnie kończyłam lekcje cała posiniaczona, a podczas ostatniego treningu spadłam ze ściany wspinaczkowej, amortyzując upadek poprzez wystawienie ręki. Nawet on się wtedy przejął. Wtedy też przez tydzień nie miałam treningu, zaś chłopak przychodził tylko po to, by spytać, czy czuję się już lepiej. Skąd ta zmiana? Co on ukrywa? I.. czego jeszcze się o nim dowiem?Minęły prawie dwa lata, odkąd się zjawiła. Patrząc na nią teraz, nie mogę uwierzyć w to, jak bardzo się zmieniła. Gdzie się podziała ta strachliwa, malutka dziewczynka? Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile można zrobić z takich ludzi. Daje sobie świetnie radę i już dostaje zlecenia. Jej atrybutem stała się kosa, ale zabija na wszelakie sposoby. Za każdym razem, gdy na nią patrzę widzę w niej Amandę. Są takie... podobne. Ale wiem, że Amandzie już nic nie wróci życia.

Zawód mordercy [Oneshot]Where stories live. Discover now