Zdjęcie pierwsze

20 1 6
                                    


Włochy, Lucca, dzień ciekawy, mianowicie 6 maj 2019 rok

Ciemność w mgnieniu oka rozbłysnęła świetlistym blaskiem porannego słońca. Czarna, rozmazana sylwetka mężczyzny przemieszczała się po wąskich ulicach miasta. Wszedł do starego lokalu. Zrobił kilka zdjęć i wyszedł. Zaraz po tym stracił się na zawsze.

-Karme, jedziemy do kościoła, zbieraj się -zawołała mama

Karme,siedemnastoletnia dziewczyna, kształtujaca swoje poglądy i majaca wielki mętlik w głowie, rozmyślała nad wszystkim co możliwe. W jej głowie były stosy nieuporządkowanych myśli. Stąd wynikała jej niechęć do kościoła. Istnienie siły wyższej ją zastanawiało, lecz nie rozmawiała o tym z rodzicami. Było wiele rzeczy, które ją nurtowały. 

Ubrała ciemne jeansy i spraną już ramonezkę, która według wszystkich wymagala odswieżenia. Karme ja lubiła. Taka jaka była. Karme zawsze lubila wszystko takie jakie było. Włożyla jeszcze ciemne glany. Jej strój w połączeniu z ciemnymi długimi włosami i wyraźnymi rysami twarzy przypominał groźnego metalowca. Karme była indywidualistką i nikt temu nie zaprzeczał.

Refleksy rozszczepionego na różne kolory swiatła przechodzącego przez wizerunek Matki Boskiej odbijały się na twarzy Karme. O uszy obijały jej się dźwięki psalmu. Nie wsłuchiwała się w słowa. Myślała o mężczyźnie, którego widziała wczoraj na Piazza Napoleone. Niósł starego Nikona. Miał cienką szramę na prawym policzku, która od razu rzuciła się dziewczynie w oczy. Wylądała na rozcięcie. Zgubione przez niego zdjęcie, które podniosła Karme, przedstawiało śliczną młodą dziewczynę. Było stare i zniszczone. Młoda kobieta trzymała w ręce ten sam aparat co spotkany mężczyzna. W ręce miała kilka zdjęć.

Na piazza Napoleone było kilku turystów, nie dużo, bo akurat zaczynała się wiosna, a szczyt przypada na lato kiedy odbywa się tu Festival muzyczny. Karme idąc do sklepu muzycznego Sky Stone & Songs słuchała Arabelli na starych długo używanych słuchawkach Sony, które podarował jej straszy brat. Nagle zobaczyła znajomą rzecz. Nie wierzyła. To zwidy-pomyślała. Na zakurzonym , zniszczonym , drewnianym parapecie jej ukochanego sklepu muzyczego leżał wczoraj widzany przez nią aparat. Uznała ,że to tylko podobny model i na pewno jest takich więcej. Weszła jednak do środka, by go obejrzeć.

Za ladą stał Bruno. Był to młody chłopak, dobrze zbudowany. Na rękach miał kilka ciemnych tatuaży, których znaczenie zawsze nurtowało Karme. Były to w większości chińskie znaki jak i symbole, których nie potrafiła odczytać. Jego gęste, ciemne włosy opadały na śniadą cerę. Wyraźnie zarysowane kości policzkowe idealnie podkreślały jego mroczny wygląd. Chłopak zawsze wydawał się Karme tajemniczy i intrygujący, ale mimo częstych wizyt w sklepie, nie miała okazji go poznać.

Słuchając Come as you are z głośników sklepu, Karme przeglądała najnowszą płytę Gorillaz. Nie mogła przestać myśleć o aparacie, który nadal tam był. Na wystawie. Dwa metry od niej. Ten sam aparat charakterystycznego mężczyzny. Niezdecydowana dziewczyna postanowiła jednak ,że podejdzie do Bruna i spyta o przedmiot.

Już dwa metry od lady, poczuła na sbie wbijający w ziemię wzrok chłopaka. Nogi miała jak  z waty. Nie panowała już nad sobą, nie wiedziała nawet kiedy znalazła się przy ladzie. Dziewczyna pomimo swojego groźnego ubioru poczuła się cholernie zawstydzona.

- Hej, zauważyłam aparat na wystawie sklepu, wiesz może o kiedy jest w sprzedaży?

- Aparat?- odpowiedział chłopak

- Stary Nikon, mniej więcej z lat 70

- NIe widziałem nigdy u nas aparatu, szczególnie jakiegoś z lat 70, ale skoro tak mówisz, to z chęcią go zobaczę. Chodź za mną.- odparł lekko uśmiechając się do dziewczyny.

Bruno podszedł do lady włączył aparat. I właśnie w tym momencie życie tych dwóch młodych ludzi zmieniło się na zawsze. Ich oczom ukazał się sfotografowany list , a brzmiał on

Adamie, chiałabym ci dać wszystko, ale odebrać ten aparat i skończyć z tym wszystkim , skończyć ze zdjęciami, sprzedać nasze stare wspomnienia. Wiesz, że to nie przynosi korzyści. Moglibyśmy zatopić nasze smutki w tych prostych czterech ścianach. Schowałam część zdjęć na Via Torello pod aniołem. Bez twojej zgody nie mogę ich spalić , jednak wiesz, że to byłoby najlepszym wyjściem dla wszystkich. Jeżeli chcesz mnie spotkać, przyjdź na Piazza Napoleone 6 maja o 7 rano, będę czekać.

Eline

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 01, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

KarmeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz