Rozdział 2

31 3 8
                                    

Nieco zaspana przekroczyłam próg okazałego apartamentu. Moim oczom ukazała się niewielka sień, w której zostawiłam buty. Powoli wkroczyłam w korytarz wyłożony dębową podłogą. Białe ściany sprawiały, iż pomimo braku lamp w tym krótkim pomieszczeniu, światło padające z olbrzymiego okna naprzeciwko w zupełności wystarczało. Weszłam do półkolistego pokoju dziennego uważnie się rozglądając. Wszystkie ściany były pomalowane na biało, a przy przejściu do kuchni stały dwie niewielkie palemki. Obróciłam się wokół własnej osi by lepiej ogarnąć wzrokiem to jasne i przestronne pomieszczenie. Na jego środku znajdował się komplet foteli i sofy stojących wokół szklanego stolika na czarnych nóżkach. Kiedy podeszłam bliżej zwróciłam uwagę na niesamowicie puszysty czarny dywan, w którym zanurzyły się moje stopy. Tuż obok znajdowały się schody prowadzące na pierwsze piętro tego wspaniałego apartamentu.

– Jak ci się podoba? – Pepper przerwała ciszę panującą w domu

– Jest ładnie. – Nie zamierzałam silić się na wymyślne komplementy. – Jest chyba dwa razy większy niż nasze mieszkanie – dodałam z ponurą miną.

Virginia zignorowała moją nagłą zmianę nastroju i powiedziała:

– Twój pokój jest za drugimi drzwiami po prawej stronie w pierwszym korytarzu. Rozpakuj się, a ja w tym czasie pozałatwiam kilka służbowych spraw i zobaczymy się w kuchni o dwudziestej.

Nie odpowiedziałam i ruszyłam prosto do sieni po moje rzeczy. Podniosłam je z niemałym trudem i rozpoczęłam wspinaczkę po schodach.
Ustawiłam siatki na podłodze i otworzyłam drzwi. Mój pokój był cudowny. Duży, z oknem na całą ścianę, własną łazienką i ogromnym łóżkiem. Bez zastanowienia rzuciłam torby na podłogę i wskoczyłam na miękkie i wygodne jak chmurka poduszki. Byłam tak zmęczona, że omal nie zasnęłam. W ostatniej chwili przypomniałam sobie, że przecież Pepper chciała coś opowiedzieć mi o mojej matce. Zostało mi jeszcze pół godziny na sprzątanie, więc zaczęłam składać ubrania. Nagle rozległo się pukanie.

– Proszę! – zawołałam nie przerywając czynności.
– Jaką pizzę wolisz? – zapytała przez uchylone drzwi.
– Wszystko jedno byle nie hawajska – odpowiedziałam bez namysłu i kątem oka zauważyłam, że zostałam sama.

Przeszłam się po pokoju uważnie lustrując każdy jego zakamarek. Strzepnęłam cienką warstewkę kurzu z białego biurka i usiadłam w wygodnym fotelu. Kolejno otwierałam i zamykałam każdą szufladkę odkrywając z rozczarowaniem, że są puste. Westchnęłam teatralnie i opadłam na oparcie fotela odchylając się mocno. Mój wzrok powędrował do dwóch pustych półek, wiszących nad biurkiem. Czekały cicho na pojawienie się pierwszej książki. Cały pokój wyglądał na rzadko używany. Najwyraźniej Pepper nieczęsto zapraszała do siebie gości. Obróciłam się w fotelu i rzuciłam okiem na budzik stojący na turkusowym stoliku nocnym obok łóżka.

– Pora się zbierać – mruknęłam do siebie, wstałam z obrotowego fotela i szurając nogami ruszyłam w kierunku drzwi.

Usadowiłam się wygodnie na czarnym krzesełku barowym i złożyłam ręce na chłodnym marmurowym blacie. Obserwowałam jak Pepper włącza czajnik elektryczny. Wyciągając szklankę zapytała:

– Chcesz może herbaty miętowej?

– Tak – odmruknęłam w odpowiedzi. Wciąż czułam się nieswojo w jej obecności.

Niezręczną ciszę przerwał subtelny dzwonek, oznajmiający przybycie gościa.

– To najpewniej pizza – odparła Pepper i wyszła z kuchni. Idąc przez salon zawołała do mnie – zalej herbatę, gdy woda się zagotuje!

Westchnęłam i przeczesałam włosy palcami. Zakręciłam się na wysokim krzesełku omiatając wzrokiem kuchnię. Tęskniłam za starym życiem. Życiem w domu, w którym nigdy nie zapadała cisza, nawet w nocy. Tutaj cisza była wszechobecna i wręcz przytłaczająca. Opierając się o czarny, błyszczący blat schowałam twarz w dłoniach słuchając stłumionych dźwięków rozmowy za drzwiami. Aż podskoczyłam na krześle, gdy usłyszałam pikanie czajnika oznajmiające zagotowanie się wody. Niemrawo zsunęłam się z krzesła i poczłapałam w stronę blatu. Zalałam wrzątkiem oba kubki i do swojego wsypałam dwie łyżeczki cukru. Przenosiłam pasiasty kubek, gdy usłyszałam ciche kroki Pepper i szuranie kartonu w salonie. Gdy wkroczyła do kuchni z pudełkiem pachnącej pizzy, ja już siedziałam na swoim krzesełku z herbatą w ręce.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 22, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Avengers: Świeża KrewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz