1

10 1 0
                                    

Był pochmurny spokojny wieczór.Siedziałam w domu. Jedynie w oddali mogłam usłyszeć cichy pogłos samochodów. Słońce już powoli zachodziło, mój dom jak każdego wieczoru zaczął już zlewać się z otoczeniem ciemnego miasta, wcześniejsza biała barwa zmieniła odcień na ciemno szarawą. Zasłony mojego pokoju zakryły ostatnie promyki słońca, które dostawały się do mojego pokoju. Nastała ciemna noc. Moje zmęczone ciężkim dniem szkoły ciało kładło się na miękkie niczym jedwab łóżko opadając z sił. Zapowiadało się na zwykły wieczór, niczym każdy wieczór ,który znałam z mojego siedemnastoletniego życia.Jak każdej nocy w domu było bardzo cicho,tak cicho ,że słyszałam bicie własnego serca jedynym momentem ,w którym mogłam usłyszeć inny dźwięk od bicia serca był moment ,w którym obok domu przejeżdżał jakiś samochód jednak z chwili na chwile można było usłyszeć ,że dźwięk pojazdów opada... aż ustanie na czas długiej zimnej nocy. W końcu moje spragnione snu ciało dostało o czym marzyło od kilku dobrych godzin. W mojej głowie nastała cisza, żaden problem już się nie liczył, teraz najważniejsza była biała poduszka wypełniona miękkim pierzem, moje zmęczone rutynom serce zaczęło coraz wolniej bić aż zasnęłam.Wtedy nie zdawałam sobie sprawy że siódmy dzień maja będzie ostatnim normalnym dniem mojego życia... zasnęłam w nieświadomości tego co działo się w moim rodzinnym mieście. 

Obudziłam się około godziny piątej rano. Było wciąż ciemno jednak nieznaczne promyki światła padały na moje łóżko i niektóre elementy mojego pokoju rozjaśniając między innymi moją jasną twarz.Pierwsze o czym pomyślałam zaraz po tym jak obudziłam się to o wspomnieniach z wczorajszego dnia. W mojej głowie pojawiły się znajome mi twarze ludzi ,których znałam z codziennego życia, nauka w szkole czyli najważniejsze tematy oraz powrót do domu... nic ciekawego. Wstałam z łóżka i od razu poszłam do toalety, tak jak codziennie przemyłam twarz, w sumie jestem chyba przeciętnej urody, wąskie ciemne usta, mały nos oraz nieco podłużna twarz, jedyne co różniło się w mojej twarzy od innych to wielkie oczy o dwóch różnych tajemniczych kolorach, jedno oko w kolorze jasnego błękitu trochę jaśniejszego od nieba oraz moje drugie oko w kolorze brązu niczym kolor kory drzew. Moje kręcone włosy sięgające do bioder  były jasnego blondu coś na kształt koloru ,które posiada zborze. Moja sylwetka była wyprostowana, i dosyć wysoka na około 170 cm. Umyłam zęby oraz wzięłam szybki prysznic a następnie ubrałam się w czarną za dużą bluzkę z krótkimi rękawkami oraz białe dżinsy i poszłam do kuchni, gdyby nie sam fakt ,że była ona kuchnią nie różniłaby się niczym od wszystkich pomieszczeń tego domu... wszystkie takie same: białe ściany oraz ciemne nowoczesne meble, jak zwykle nikogo nie było w domu a jedyne co mnie otaczało to cisza... cisza- dzisiaj wydaje mi się to niewiarygodne ,że kiedyś ten dom tętnił życiem. W domu rozlegały się głosy śmiechu dwójki dzieci oraz rozmów rodziców, każdy się kochał, atmosfera ta zniknęła wraz z jednym z dzieci... myśl o tym wszystkim doprowadzała mnie do łez... każde wspomnienie żyło we mnie tak mocno ,że czułam ,jakby za chwile mieli wejść tu moi rodzice oraz siostra...ale w głębi serca wiem ,że to się nigdy nie zdarzy. Zalałam płatki zbożowe zwykłym mlekiem po czym zaczęłam jeść w jadalni, z zasłon wymykało się już światło, oraz mogłam usłyszeć cichy dźwięk pojazdów poruszających się na ulicy. Wzięłam do rąk mój telefon ,który znajdował się na stole i zaczęłam przeglądać instagram, czyli miejsce ,w którym moje życie wydawało się idealne... W pewnym momencie jednak zadzwoniła do mnie moja mama, podskoczyłam aż ze zdziwienia. Było to dla mnie wręcz niewiarygodne! Nie rozmawiałam z nią chyba od dwóch lat,myślałam ,że mama chce w końcu coś naprawić i przerwać tą ciszę... jednak myliłam się. W rzeczy samej zadzwoniła ,aby poinformować mnie ,żebym nie wychodziła dzisiaj z domu bo trzech wariatów uciekło z psychiatryka i szacuje się ,że znajdują się gdzieś na terenie naszego miasteczka. Jeśli chodzi o moje miejsce zamieszkania, było to niewielkie miasto obok Wrocławia. Rozmowa z mamą była tak krótka ,że nie zdążyłam nawet odpowiedzieć a już usłyszałam sygnał kończący rozmowę. Bez zbędnych myśli zadowoliłam się faktem ,że dzisiejszego dnia nie pójdę do szkoły i poszłam do salonu ,aby pooglądać telewizję. Dopiero na zegarku spostrzegłam ,że jest już siódma rano. 

W pewnym momencie oglądania jakieś ciekawej komedii romantycznej usłyszałam coś na kształt pociągania klamki drzwi. Zaniepokoiło mnie to a więc szybko poszłam zobaczyć kto może być sprawcą dźwięku. Zajrzałam przez dziurkę znajdującą się w środku moich drzwi, to co zauważyłam zmroziło mi krew w żyłach, po prostu zamarłam ze strachu, za drzwiami znajdował się mężczyzna na oko 185 wzrostu, poplamiony krwią oraz czarnymi bez wyrazowymi czarnymi oczyma. Byłam przerażona i nie ruszałam się aż postać nie zaczęła naskakiwać na drzwi. W tym momencie wbiegłam do pokoju dzwoniąc na policje... jednak było już za późno na pomoc ,gdyż przerażająca postać dostała się do domu i wpatrywała się na mnie z przedpokoju. 

sunt immortui - BellaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz