three

82 16 9
                                    

Daleko było jeszcze do północy, wszak poprzez świece i salę w brązowawych barwach zdawało się, iż to pora nienajwcześniejsza. Cóż, być może dziatki winne były grzecznie grzać się w łożu, inaczej sprawa miała się z królową i jej dworem.

Anna wirowała naokoło jakiegoś dworzanina, by zaraz potem klasnąć i zaśmiać się wesoło; swą atencją raczyła obdarować każdego, nawet najmłodszego i najszkaradniejszego mężczyznę, łączyła damy dworu w pary z innymi, bądź samymi sobą, czasem brała ze stoliczka kielich alkoholu, cała w szampańskim nastroju.

- Nie podpieramy ścian! Wszyscy macie tańczyć! Wasza okrutna królowa wam nakazuje! - wrzeszczała, zaśmiewając się, chyba nieco pod wpływem alkoholu. - Niech wasze największe troski znikną na kilka godzin!

Muzyka grała dalej, a ona wcale nie myślała o tym, cóż to wyjdzie z jej czynów; jakie to plotki i jakie dyrdymały powymyślają nieprzychylne damy za to, iż nie gania ich do ich komnaty z podwójnymi łożami i nakazuje im biesiady, miast uciszać chichoty.

- A kto tam stoi, w rogu? - szturchnęła jakiegoś chłopaczka za ramię. - Książę Suffolk? I on nas nawiedził, o na Boga!

Podbiegła ku swemu kochankowi i na swoje szczęście, wykrzyczała tak, aby nie zagłuszyć głośnej muzyki:

- Brandon! Chodź tu, ty skurwysynie! - wyciągnęła dłoń i pociągnęła ku sobie mężczyznę, co chyba nie winien być uczestnikiem tej zabawy.

Zazwyczaj okręcała się wokół panicza, by później pobiec ku innemu, nie było więc krokiem rozsądnym całego odgrywać z nim tańca.

- A wy co robicie, sztywniacy? Jak spędzacie wasz wieczór? Gracie w karty, bo nie chce wam się ruszyć tłustych pośladów? - spytała, zaśmiewając się głośno, po czym pozostawiła go samotnego w tłumie zabawiających się person.

Jęła tańczyć samotna; wykonując kilka doprawdy ładnych kroków przekonywała, iż gdyby majestat był ustalany poprzez urodę, zdecydowanie nadawałaby się na królową. Niby niektóre jej damy były urodziwsze, lecz piękno Anny było rzeczą dziwną, bardziej w niej ukrytą, co promieniowała pośród wesołej muzyki i wszelkich piruetów oraz obrotów. W oczy rzucały się jej krągłe biodra, duże piersi i stado długich, mocnych włosów; choć wszyscy wiedzieli, iż była w ich posiadaniu, zyskiwać się zdawały na wielkości, intensywności. Żadna z nich takich nie miała.

Miał tylko wejść, aby przekazać pewną wiadomość od Jego Królewskiej Mości, co była zbyt tajną dla zwykłego dworzanina, a tymczasem jął podziwiać ten żywy obraz, co przedstawiał piękno nieco innej, ludzkiej natury.

Ale jak to bywa w takich chwilach; rozkosz musiała mieć koniec, gdy do sali królowej Anny wpadł jej ojciec we własnej osobie i jak na urodzonego dyplomatę, stworzonego do załatwiania takich spraw, z pomocą siły ściągnął córę za ramię.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 15, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

sad z jabłkamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz