Dzień dobroci dla zwierząt| One Shot

806 73 54
                                    

Tytuł: Dzień Dobroci Dla Zwierząt

Główny Parring: Blaise Zabini x Ron Weasley

Opis: Blaise Zabini jest typem człowieka, który jak czegoś chce, to dostaje to. Blaise chce Rona i będzie go miał.

×××
R

on wsadził rękę do kieszeni, szukając w niej drobnych, które dostał od matki na początku roku szkolnego.

Co prawda, minęło już dobre kilka miesięcy od tego czasu, ale on, jako, że pochodził z biednej rodziny, potrafił oszczędzać.
Na pewno był bardziej oszczędny od swoich przyjaciół, którzy teraz zabawiają się w Trzech Miotłach na ekscytującej randce.

Ron podejrzewał już od dawna, że Harry i Hermiona mają coś ku sobie.
Nie był głupi przecież, widział, jak patrzą na siebie i jak się do siebie odzywają.

— Gdzie są do cholery te pieniądze? — warknął.

Był pewien, że wsadzał je do kieszeni, wcześniej skrupulatnie je licząc.

Jakie szczęście, że nie podszedł jeszcze do kasy i nie zrobił z siebie debila.

Już miał się odwrócić, by odstawić wszystkie słodycze na swoje miejsce, gdy nagle ktos mocno klepnął go w plecy.
Zabolało. Ron odwrócił się z wściekłą miną i już, już miał wygarnąć komuś, kto go uderzył, ale gdy zobaczył osobę, która przed nim stała, język utknął mu w gardle.

— Widzę, że nie masz kasy, Wealsey. Daj mi to, zapłacę — powiedział chłopak, wyrywając rudzielcowi słodycze z ręki.

Ron patrzył na chłopaka ze zdziwieniem.
W końcu to był Ślizgon i właśnie ten Ślizgon płacił za jego zakupy.

O, nie, on nie może tak stać, jak widły w gnoju, musi się ruszyć. Wyjść, cokolwiek.
On pewnie będzie się naśmiewał z jego rodziny jak każdy Ślizgon.

Ron odwrócił się na pięcie i opuścił Miodowe Królestwo.
Pięć kroków, dziesięć, dwadzieścia i znowu dostał w plecy z całej siły.

— Czy ty musisz mnie tak mocno bić? — zapytał, wiedząc, że to chłopak z Miodowego.

— Trzymaj — powiedział, oddając Ronowi jego słodycze.

— Dlaczego za nie zapłaciłeś? — zapytał Gryfon, odbierając zakupy.

— Powiedzmy, że dzisiaj jest dzień dobroci dla zwierzątek — sarkastyczny uśmiech ozdobił twarz Blaise'a Zabiniego, który był niesamowicie dumny z planu, który wymyślił już dawno temu.

W te wakacje tak naprawdę.
To właśnie wtedy, gdy siedział w swoim pokoju, uświadomił sobie, że czegoś mu brakuje.
Czegoś rudego.

Blaise jest typem człowieka, który jak czegoś chce, to osiągnie to za wszelką cenę.
Blaise chce Rona i będzie go miał.
Niech ten rudy szczyl nawet nie myśli, że mu ucieknie.

— Oddam ci — usłyszał Blaise, głos obiektu swoich westchnień.

— Nie trzeba — brązowooki spojrzał w oczy swojego rudego kompana. — Naprawdę, nie trzeba.

— Ale oddam — burknął, Ron.

— To ja wyrzucę te pieniądze.

— Zrobisz z nimi, co będziesz chciał, nie obchodzi mnie to.

— Nie chce pieniędzy. Oddaj mi w inny sposób — Blaise zatrzymał się w połowie drogi do zamku, a zaraz za nim zatrzymał się Ron.

— To, czego chcesz, co? Mam ci to oddać w naturze? — sarknął, Gryfon.

ŚwistoklikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz