Wschodzące słońce pokryte było karmazynową poświatą. Jego promienie powoli rozświetlały ciemne niebo, sprawiając, że zaczęło przybierać błękitną barwę. Po sklepieniu rozchodziły się wielobarwne pasy, niemożliwe do zobaczenia o innych godzinach.
Wraz z nadchodzącym porankiem nieubłaganie zbliżał się czas rozpoczęcia uroczystości dziewiętnastych urodzin Soo-wona. Główny zainteresowany przesiadywał obecnie w zewnętrznej łaźni i obserwował właśnie ten widok, usiłując stłumić tkwiący w nim niepokój. Wraz z uzyskaniem przez niego tego wieku oficjalnie stawał się następcą cesarskiego tronu, zdolnego do przejęcia pełnej władzy, a jego matka i wuj tracili swoje prawa do regencji. Od dzieciństwa praktycznie pewnym było, że to właśnie jemu przypadnie zaszczyt bycia następnym władcą i zdążył się już przyzwyczaić do tej myśli. Mimo to świadomość ogromnego brzemienia jakim była władza napełniała go obawą. Zdawał sobie sprawę, że jako władca będzie musiał wykazać się gotowością do poświęcenia wszystkiego dla swojego kraju.
Kraj cesarza, który przekłada dobro jednej osoby ponad dobro państwa, bez wątpienia legnie w ruinach.
Wychowywany był w tym duchu od najmłodszych lat jednak wciąż ciężko mu było zaakceptować tą prawdę. Czy naprawdę byłby w stanie poświęcić dla większego dobra Kye-Sooka, Yonę, stryja, a może nawet własnego ojca czy matkę?
Słyszał wiele pochwał na swój temat i wiele osób uważało, że będzie świetnym cesarzem. On sam bał się jednak swoich rządów i trudnych decyzji jakie go oczekiwały. Czy będzie w stanie spełnić oczekiwania?
– Mój panie? – Z jego rozmyślań wyrwał go znajomy głos. Soo-won oderwał wzrok od zanikającego już krajobrazu i spojrzał na kłaniającego się służącego. Kye-Sook już od kilku lat był jednym z jego najbliższych powierników i przyjaciół, nawet jeżeli chłodny profesjonalizm jego podwładnego nie pozwalał mu się do tego przyznać. Nic więc dziwnego, że straże wpuściły go do łaźni bez żadnych problemów. W końcu od kiedy został jego osobistym służącym jego status znacznie wzrósł.
– Tak?
– Ma pan jeszcze dużo czasu ale sugerowałbym wyjście już z wody. Z pewnością chcielibyśmy uniknąć pańskiej choroby. – Bystre oczy patrzyły na niego kiedy przemawiał ale spuścił wzrok gdy tylko skończył mówić. Jego głowa powróciła do pokornego skłonu kiedy tylko zakończył swoją wypowiedź - dokładnie tak jak wypadało. Skrzywione usta mężczyzny mówiły mu jednak wyraźnie, że nie tylko to chciał powiedzieć.
– Podnieś głowę i mów swobodnie co masz do powiedzenia, Kye-Sook. – Zezwolił książę wyuczoną formułką. Bezustanna potrzeba jej wypowiedzenia, aby mógł porozmawiać normalnie z przyjacielem była dla niego irytująca, ale konieczna, szczególnie w obecności postronnych osób jak strażnicy. Mężczyzna natychmiast spojrzał prosto w oczy przyszłego władcy i nabrał powietrza, szykując się na dłuższe przemówienie.
– Stoję tutaj od dłuższego czasu jednak nie zareagował pan na moje przybycie. Jeżeli było to celowe działanie nie mam w tej kwestii nic do powiedzenia. Znając jednak pana, bardzo prawdopodobnym zdaje się, że mnie pan nie usłyszał. Jeżeli ja, zwykły sługa, jestem w stanie podejść naszego przyszłego władcę, cóż się stanie kiedy któryś z wrogów naśle skrytobójcę? Straże mogą go przeoczyć. Jeżeli pan go nie usłyszy, nie będzie pan w stanie się bronić. – Wyrzucił z siebie słowa z prędkością i dykcją, której pozazdrościła by mu nie jedna przekupka z targu, jak zawsze kiedy chodziło o kwestie bezpieczeństwa.
Śmiech wyrwał się z ust Soo-Wona. Poczuł jak znaczna część zdenerwowania z niego ulatuje. Jakże mógłby zbłądzić jako władca, jeżeli zachowa przy swoim boku tak cennych doradców jak Kye-Sook? Mężczyzna nigdy nie miał skrupułów by otwarcie kwestionować jego decyzji ale odznaczał się przy tym pokorą i odzywał się tylko za jego zgodą. Nie podążał ślepo za rozkazami a raczej starał się osiągnąć pożądany skutek w jak najbardziej efektywny sposób. Nawet jeżeli nie podzielał jego opinii we wszystkich kwestiach, ciężko byłoby mu znaleźć kogoś zarówno tak inteligentnego jak i oddanego. Nie mógł sobie wymarzyć lepszego doradcy.
CZYTASZ
Dzikie Serca - Akatsuki No Yona FF
FanfictionCesarz Kouki, Yu-hon, znany był zarówno wśród wrogów, jak i przyjaciół jako człowiek surowy, bezwzględny i zdeterminowany. Nic nie było go w stanie zatrzymać w drodze do celu. Pod jego rządami Kouka rozkwitła i umocniła swoją pozycję wśród innych na...