2

12 0 0
                                    


Weszła do środka.Wnętrze było elegancko i starodawnie urządzone.Podobało się jej.Mogła tu zostać na dłużej,a i tak wiedziała,że rano już jej tu nie będzie.

-Naprawdę ładnie.-Powiedziała patrząc się na niego oczami pełnymi wdzięczności.Co jak co,ale jej oczy zdradzały wszystko.

-Cieszę się,że Ci się podoba.-Odpowiedział wyciągając apteczkę ze zdobionej szafki w kolorze ciepłego kasztanu.

-Jak ty się właściwie nazywasz,co?-Tyle dla niej zrobił,a ona nawet nie wie jak się nazywa.Bynajmniej dziwne.

-Misza,chodź,bo to co masz na policzku nie wygląda dobrze.-Delikatnie,na bezpieczną odległość zbliżyła się do niego.

-Usiądź na krześle.-Zrobiła,co kazał.Wyciągnął wacik z wodą utlenioną i lekko przecisnął wacik.Przesuwając powoli w stronę skroni dziewczyny.Typowe Misza,mogła się tego domyśleć,że będzie się tak zwał.Ale z drugiej strony to mógł się nazywać zupełnie inaczej.Zamyśleń wyrwało ją pieczenie z powodowane wodą utlenioną.

-Ałć.-Cicho syknęła.

-Na szczęście już po wszystkim teraz łydka.-Przykleił do jej polika dosyć duży kawałek opatrunku zwanego plastrem.

-Po wszystkim?To dopiero połowa,przecież?

-Na łydce będzie mniej boleć,ale masz rację połowa.-Uklęknął przy jej nodze i już chciał zabierać się do roboty,ale zadał pytanie.

-Wiesz co,chyba trzeba będzie rozciąć ten materiał,nie będziesz miała nic przeciwko?-Zadał pytanie,trochę się bojąc.

-Nie,tnij i tak nic z nich nie będzie.-Wziął do ręki nożyczki i raz dwa rajstopy były rozcięte i mógł się zabierać do roboty.To samo co przy policzku.odkażanie,przemycie,plaster.

-Chcesz porozmawiać czy jesteś zmęczona,Alicjo?

-Niby zmęczona,ale i tak nie zasnę.-Oboje wybuchnęli śmiechem.

-Nie przewidziałem tego.

-Taa,zdążyłam zauważyć.Naprawdę mi się tu podoba,ale jest jedna rzecz,która psuje mi humor.-Węstchnęła Alicja.

-Jaka?-Zapytał.

-Patrz do góry!-Przekierowała go na właściwe tory.-Nie,nie tam.Tam patrz!

-Te zdjęcie?

-Tak,te zdjęcie.-Na zdjęciu widniała postać,bardzo do niej podobnej dziewczynki z fioletowymi warkoczykami plecionym z 5 pasm.A na głowie Czarna czapka,którą ona posiada.

-Zbieg okoliczności,to moja koleżanka z podstawówki z farbowanymi włosami,taka była w tedy moda pół szkoły tak nosiło..-Próbował się tłumaczyć,nie chciał wyjawiać prawdy.Lecz niestety nie umiał kłamać.

-Jesteś podłym oszustem!Mam te zdjęcie w domu i czapkę.A ta postać to ja!Co knujesz gadaj!-Warknęła głośno.

-Błagam chce Ci pomóc.To nie jest takie proste,zaufaj mi.

-Żegnam,miłej nocy.-Przerzuciła torbę na plecy i już była przy dzwiach.Zamknięte no tak!Mogła się tego domyśleć.Ahh-Westchnęła próbując otworzyć drzwi.Misza patrzył na nią podejrzliwym wzrokiem,ale bardziej na jego twarzy dominowało rozbawienie.Wstał pociągnął ją za rękę.

-Puść mnie do cholery!Słyszysz?!I otwieraj te przeklęte drzwi!

-Posłuchaj mnie naprawdę.Przysięgam nic Ci nie zrobię.-Cicho szepną ostanie zdanie.

-Mów!-Krzyknęła siadając na krześle i wpatrując się w jego twarz  z mordem w oczach.

-Ale obiecaj mi,że nie będziesz przerywać.

KukiełkaWhere stories live. Discover now