taejin; to taki soft angst
a może i nie, nie wiem🌙
Gonił go deszcz. Wpijał się w ubrania, nasączając materiał czarnej koszulki i starych bojówek, które wyciągnął pośpiesznie z szafy. Rozłaził się po skórze, wchodząc w pory, chłodząc nerwy, stwarzając poczucie swoistego dyskomfortu. Raził bólem wzmaganym przez silny wiatr.
Dobrze, niech pada. Niech leje ile tylko się da — pomyślał, w głębi ciesząc się, że natura pomagała mu zamaskować łzy. Wstyd, wstyd, wstyd.
Nie chciał dłużej milczeć. To wyżerało go od środka. Dygotało w nim rozprowadzając po żyłach bolesną truciznę, powoli obierającą go z kolejnych złudzeń. Miał dosyć patrzenia na to, jak jego szansa przepada; jak najważniejszy w jego życiu człowiek zostawał powoli obłapiany przez ramiona kogoś innego.
Seokjin był jego wszystkim. Troszczył się o Taehyunga od dziecka. Zawsze był blisko, zawsze o nim pamiętał, zawsze utrzymywał wyciągniętą ku młodszemu dłoń. Chronił go przed światem; przed ludźmi, którzy za wszelką cenę pragnęli uprzykrzyć młodszemu życie. Jin zabierał go do siebie na wiele nocy i zawsze czekał, aż chłopak zaśnie. Całował jego rany i siniaki, mierzwił włosy, patrzył głęboko w oczy czekając, aż Tae się speszy. Długi czas był jak prawdziwy, starszy brat.
Był.
— Halo — warknął, odbierając połączenie.
— Tae, nie zrób nic głupiego. — Ochrypły szept Jimina wzbudził w nim dreszcz niepokoju. — Nic, czego mógłbyś potem żałować.
Nie dzwoniłby od tak.
— On jest u Jina? — zapytał, znacznie przyspieszając.
Cel majaczył już na końcu ulicy. Słabe światła wylewały się z okien.
— Tak.
A więc był pewny, że zrobi coś głupiego.
Że nie da sobie wydrzeć starszego z rąk. Że nie pozwoli mu odejść, dopóki nie dostanie odpowiedzi. Póki nie każe mu zostać, albo spierdalać i nigdy więcej nie pokazywać się na oczy. A to sprawi, że Taehyung sobie nie poradzi. Przepadnie jeszcze bardziej, jeszcze głębiej. Zatonie w swoim obsesyjnym strachu o pozostanie zupełnie samym.
Kolejny grzmot wstrząsnął okolicą. Kolejny piorun rozdarł czarne niebo. Kolejna niedobra myśl przegalopowała przez jego głowę. Otarł przedramieniem mokrą twarz. Był gotowy na wszystko. Pozbawiony hamulców. Przepełniony determinacją. Jeżeli będzie musiał, zaryzykuje wszystko.
Zrobi wszystko. Byleby z nim został.
Pchnął niską furtkę i przedarł się przez ogród. Stanął przed werandą, dostrzegając w głębi domu tlącą się poświatę. Zaczął walić pięścią w drzwi wejściowe, drżąc z zimna, kiedy wiatr przeszywał jego mokre ciało. Nie boję się, nie boję się, nie boję, kurwa.
YOU ARE READING
◦ silk flames ◦ [bts]
Fanfiction❞ Zamknij drzwi. Usiądź przy mnie. Zajmę Ci tylko chwilę, zaufaj mi. ☀️ → będzie wesoło lub pogodnie 🌙 → będzie źle lub zbyt gorąco → Niesamowicie krótkie potworki. O wszystkim. Ze wszystkimi. Spisywane pod wpływem chwili, a ja takich chwil mam duż...