Lucas jako rycerz wywodzący się z dobrego rodu i odznaczający się wieloma sukcesami w bitwach maił obowiązek wziąć udział w polowaniu na czarownice.
Myślał, że po miesiącach spęczonych za granicą, na polecenie Lee Soo-mana, król zlituje się nad nim i da mu odpocząć od ciężkiej zbroi i brutalności. Jednak przeliczył się nad łaskawością króla i już tydzień po jego powrocie do domu, został wysłany z siedemnastoma innymi rycerzami do lasu nieopodal miasta, gdzie według króla miały chować się czarownice.
Wyruszyli po południu, ale wędrówka bardzo się im dłużyła, więc do skraju lasu dotarli dopiero wieczorem. Lucas słyszał ciche pociągania nosem młodzików i aż zrobiło mu się żal chłopców, których była to dopiero pierwsza misja. Sam pamiętał swoją pierwszą wyprawę i wciąż czuł, jak bardzo się wtedy bał.
Kiedy zatrzymali się przed lasem, jeden z najmłodszych zatrzymał się obok niego. Kiedy Lucasowi udało się zwrócić jego uwagę na siebie uśmiechnął się pokrzepiająco i szepnął:
- Najgorsze co możesz zrobić to się bać. Bądź dzielny.
Chłopak pokiwał lekko głową i poklepał swojego rumaka po szyi, jakby to on potrzebował odwagi, a nie jego jeździec.
Jeden z dowódców zszedł ze swojego konia, zaczął rozpalać pochodnie i rozdawać reszcie, drugi zaś sprawdzał stan uzbrojenia i koni wojowników.
- Zadanie jest proste- powiedział Lee Taeyong, jeden z nich.- Gdy tylko zobaczycie kogoś, zabijacie. Zrozumiano?
- A co jeśli to będzie jeden z mieszkańców miasta?- zapytał cicho młodzik obok Lucasa.
Drugi dowódca, Qian Kun, parsknął śmiechem.
- Co mieszkańcy S.M. mieliby robić po zmroku w lesie? Po za tym król Lee Soo-man ostrzegł wszystkich, by nie opuszczali miasta dopóki nie wykurzymy tych potworów. Teraz wjeżdżamy. W razie potrzeby rozdzielamy się. Pamiętajcie, że nasze życie należy do króla i bezpieczeństwo kraju jest ważniejsze niż ono.
Dowódcy wsiedli z powrotem na swoje rumaki i wjechali w ciemne gąszcza. Lucas zmusił swojego konia, który nagle zrobił się strachliwy, by ruszył się z miejsca i po chwili dołączył do reszty w mroku drzew.
Błąkali się godzinami, ale jedyne co znaleźli to trzy lisy i stado nietoperzy. Kiedy Lucas zauważył, pomiędzy koronami drzew, że zaczyna świtać, krzyknął:
- To nie ma sensu! W takiej grupie nic nie znajdziemy! Rozdzielmy się!
- SZA! Coś słyszałem!
Wszyscy gwałtownie się zatrzymali na słowa Johna. Nastała cisza i jedyne co dało się usłyszeć to szum wiatru. Stali tak kilka minut przyglądając się bacznie, każdemu centymetrowi lasu.
I wtedy ją usłyszeli.
Dźwięk łamiącej się gałązki. I purpurowy płaszcz śmigną pomiędzy drzewami. Lucas był najbliżej niej, więc ruszył za wiedźmą, a reszta próbowała za nim, ale najwyższe drzewo runęło tuż przed nimi.
Czary- pomyślał Lucas i pośpieszył swojego rumaka, który mimo, że się opierał, nadal brnął za czarownicą, zmuszony przez rycerza.
Próbowała swoich czarów i na Lucasie, ale mężczyzna skutecznie unikał każdej próby zepchnięcia go z konia. Aż w końcu zaatakowała zwierzę, które zarżało i zepchnęło Lucasa z siodła.
Chłopak runął na drzewo i obraz zaczął mu się zamazywać. Później widział tylko swojego konia, który powoli na niego opada i purpurowy płaszcz.
CZYTASZ
Highway To Heaven || NCT- One Shots
Fanfictionzbiór one shotów przeróżnych shippów z neo crackhead technology