Rozdział III

9 4 0
                                    




Po jakimś czasie, zorientowała się że jest zgubiona.Ale jak zgubiona? I w lesie, i w swoim umyśle. Nic, nie pasowała do siebie. Ale dostrzegła pewien fakt. Kwiaty. Kwiaty są wszędzie. Na kluczu, na drzwiach, obrazach, kanapach, pościelach, książkach, i na tajemniczej skrzyni w piwnicy. I ta książka, ''kwieciste emocje''.

   Nie rozmyślając więcej o tych zdarzeniach,włączyła w telefonie mapę i szła w stronę miasteczka.Postanowiła że tą noc spędzi w hotelu. Miała dość słabą psychikę. Myślała w tamtej chwili, że głowa jej pęknie, od natłoku zdarzeń.

   Gdy minęło jakoś koło dziesięciu minut, była już w miasteczku. Znajdował się tam jeden przydrożny motel. Był to stary, kanciasty budynek z płaskim dachem. Jego koloru nie dało się jednoznacznie określić. Było to coś ala zielono-koperkowy brąz.

    Po wejściu do recepcji, przywitała ją pustka. Podeszła do lady, i zadzwoniła dzwonkiem. Chwilę później podeszła do niej młoda dziewczyna, na oko dwadzieścia lat. Przywitała ją dosyć entuzjastycznie, co nieco gryzło się z szarym wnętrzem budynku. Anastasia, po zapłaceniu, dostała klucz do swojego pokoju. Ściany pomieszczenia były szare, pośrodku stało podwójne łóżko, a po jego bokach szafeczki. Na prawo od wejścia, były drzwi do łazienki. Pokój był jednym słowem szary, tak jak reszta tego miejsca.

   Wyszła do miasteczka coś zjeść. Jako iż w tej miejscowości, mieszkało koło trzech tysięcy ludzi, był tylko dwa miejsca, gdzie można zamówić jedzenie. Typowa Rumuńska restauracja i kebab. Wybrała rzecz jasna kebaba z dwóch powodów. Po pierwsze, miała dosyć małą liczbę pieniędzy. A po drugie,najprościej miała na niego ochotę.

   Jak zjadła fast food, udała się do motelu. Gdy chciała się umyć, zauważyła na swoim nadgarstku, coś jakby tatuaż w kształcie stokrotki. Tarła go, drapała i za nic w świecie nie chciał zniknąć. Z całego stresu, zapomniała wziąć prysznic, i położyła się do łóżka. Bardzo długo nie mogła usnąć. Za dużo przemyśleń. Zasnęła dopiero nad ranem, i popadła w niespokojny sen.

    W nocy, przed zaśnięciem, przemyślała dosyć dokładnie całą sprawę. Postanowiła wrócić do domu, i stawić czoła temu czemuś. Wstała koło godziny dwunastej, i o trzynastej stała już przed domem. Podeszła do frontowych drzwi, gdy chciała włożyć klucz, zdała sobie sprawię z tego, że zostawiła je otwarte. Weszła ostrożnie do środka, i poszła do salonu, gdzie powinna być książkę i klucz. Nie było ich tam. Przeszukała wszystkie pokoje na parterze i piętrze, a przedmiotów ani śladu.Zajęło jej to około półtorej godziny. W moim mieszkaniu w Berlinie, bym obeszła wszystkie pokoje w dziesięć minut –pomyślała. Usiadła na swoim łóżku, i otworzyła pamiętnik.Opisała tam wszystkich dziwne zdarzenia. Gdy skończyła, było po piętnastej. Postanowiła zrobić sobie skromną sałatkę. Po tym jak zjadła, nie wiedziała co z sobą zrobić. Nagle zabrzmiała jej ulubiona piosenka – znak że dzwoni telefon. Spojrzała na wyświetlacz i uśmiech zagościł na jej twarzy, ponieważ to była Xava.

   Po długiej (bo około godzinnej) rozmowie,dowidziała się czegoś więcej o nowym chłopaku jej przyjaciółki.Usłyszała od niej, że poznali się przez internet. Anastasi trochę to śmierdziało, lecz postanowiła nie wyrażać na głos swojej opinii. Chciała by Xaveria była szczęśliwa.

     Był już wieczór, a ona dostałą pewnego lęku,przed spędzeniem nocy w tym miejscu. Ale mimo obawy, włączyła na laptopie jakiś losowy serial. Niby go oglądała, ale jednak nie wiedziała co się w tym fikcyjnym świecie działo. Myślała o tym,czy wytrzyma dłużej w tym miejscu, i nagle laptop się rozładował.Odłożyła go na szafkę obok łóżka, i podłączyła pod niego czarny kabel. Poszła po tym do łazienki, przygotować się dospania. Gdy była już w łóżku drugą noc z rzędu nie mogła usnąć. Niby tego dnia nic się dziwnego nie stało. Oczywiście pomijając zniknięcie książki, i tego co z niej wypadło. Po dłuższym czasie zapadła w niespokojny, tak jak dobę wcześniej,sen.


    Była w ciemnym pokoju. A może to nie był pokój? Sama nie wiedziała. Może to była pustka? Choć nie, to był pokój. Podniosła się nad ziemią i nieziemska siła przykuła ją łańcuchami do ściany. Przed nią pojawiła się kobieta z piwnicy.Tym razem, nie wydawała żadnego dźwięku. Po prostu stała i patrzyła się na dziewczynę. Nagle duch przemówił głębokim, szorstkim i nieprzyjemnym głosem.

-Nie wiesz kim jestem. - odparła patrząc Ann w    oczy, chociaż bynajmniej dziewczyna miała takie wrażenie, bo w    miejscy twarzy widniała  szara, wenecka maska.

Dziewczyna pokręciła ze strachem głową na nie.Została jej tylko ta opcja, ponieważ nie mogła otworzyć ust.

-To dobrze, że nie wiesz. - Jej ochrypły głos    ranił uszy młodej – Jestem duchem tego miejsca. Jestem tu    uwięziona od wieków!, ale nie o mej historii, przejdźmy do    konkretów. - Przed nimi pojawił się obraz rodziców dziewczyny.    Byli oni uwięzieni w szklanej bańce. Brązowooka prawie się    popłakała na widok jej opiekunów.

-Uwięziłam ich tu jakiś czas temu, czekałam przez    ten czas na ciebiiie! - Wykrzyczała, przeciągając straszliwie    ostatnie słowo. - Masz zrobić to co każę, inaczej oni zostaną    tu na zawsze. Raczej pamiętasz moją książeczkę? Tą wczorajszą.    Zapisana jest w niej dokładna instrukcja naszej umowy. - strach w    oczach dziewczyny potęgował się z każdą sekundą.

-Mam dla ciebie kochaniutka sześć zadań. Każde    symbolizuje jeden kwiat. Pewnie zauważyłaś stokroteczkę na twej    pięknej dłoni? Naznaczyłam cię nią, jeśli nie wykonasz    dokładnie mych instrukcji,  oni – pokazała kościstym palcem na    zwijających się w spazmach rodziców Ann – I ty zginiecie w    męczarniach.

-Pierwszym kwiatem jest stokrotka, oznacza ona    Początek. Początek twojej misji. Masz na początek rozkochać w    sobie tego chłoptasia. Och... Biedaczysko nie wie na co się piszę.    Masz na to sześć dni. Gdy zadanie ci się powiedzie dostaniesz    kamienny kwiat. Gdy nieee... - Tu rozbrzmiał jej psychopatyczny    śmiech – nniee wiessszzzz jaaaak too się źleee skończyyyy!!!!!!!!!!





   Ann obudziła się z krzykiem. Parzyła ją strasznie ręka, a znak stokrotki świecił na biało. Czuła jak wypala się jej skóra w tym miejscu. Po jakimś czasie koszmar ucichł. Nie usnęła już tej nocy.

DROGA ŻYCIAWhere stories live. Discover now