Jestem Zuri ,mieszkam w domku nad morzem.
Mam 14 lat i uwielbiam jeździć konno.
Dzisiaj jest 1 czerwca ,a ja uznałam ,że po szkole pójdę na plażę.
O 14 wracam ze szkoły ,mama już czeka na mnie z pysznym obiadem w kuchni.
Pochłaniam go w całości i idę na plażę.
Piasek pod moimi stopami jest delikatny jak chrapy konia. Podchodzę do przejrzystej wody i zanurzam w niej stopy. Jest lodowata ,ale nie przeszkadza mi to. Siadam na piasku nie wyjmując stóp. Rozmyślam nad wakacjami ,wyobrażam sobie galop na oklep po brzegu morza. Uwielbiam rozmyślać nad brzegiem morza ,patrzeć na fale ,słońce odbijające się w wodzie i przesypywać piasek z ręki do ręki. Wstałam i zaczęłam iść brzegiem.
Doszłam do drewnianych słupków , gdzie zawsze skręcam w stronę wydm. Za nimi znajduje się nieduży liściasty lasek. Lubię chodzić pomiędzy drzewami. Idąc prawie niewidoczną ścieżką usłyszałam szelest w krzakach. Pomyślałam ,że to wiewiórka,ptak albo zająć.
Po chwili usłyszałam rżenie. To nie mógł być nikt inny ,niż koń! Podeszłam do krzaka i delikatnie odsłoniła gałęzie. To co zobaczyłam to był cud! Boże ,aż sama nie wieże moim oczom..Aaaaaa[...] To był pegaz. Biały jak mąka , jak śnieg , jak pióra łabędzia. Miał ranną nogę. Nie bał się mojego widoku. Bałam się do niego podejść ,ponieważ nie chciałam żeby uciekł. Ale ku mojemu zdziwieniu nie uciekli tylko sam podszedł kulejąc na jedną nogę. Zdziwiłam się ,ale nie cofnęłam się ani kroku. Tylko wyciągnęłam rękę ,a on podszedł i przytknął chrapy do mojej ręki.