𝙛𝙞𝙧𝙨𝙩

4.7K 306 228
                                    

Po pustym korytarzu echem niósł się dźwięk kroków

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po pustym korytarzu echem niósł się dźwięk kroków. Podeszwy obrzydliwie drogich pantofli uderzyły rytmicznie o marmurowe kafelki. Podłoga była tak wypolerowana, że dwudziestopięciolatek mógłby się w niej śmiało przejrzeć, ale to nie był na to czas i miejsce. Bowiem Kim Taehung zmierzał właśnie żwawym krokiem do klasy, ale nie jako uczeń, ale jako profesor.

Był to spory wyjątek, dlatego, że na codzień był studentem piątego roku, a jednocześnie i ostatniego. Dane mu było natomiast uczęszczać do jednego z najwybitniejszych i najzacniejszych uniwersytetów w całej Korei. Olbrzymia placówka liczyła ponad szesnaście tysięcy uczniów i składała się z kilkudziesięciu mniejszych budynków ulokowanych w samym sercu Seul. "Yongsan" znalazło się nawet na liście najbardziej pożądanych uczelni na świecie na imponująco wysokim miejscu.

Jednak nauka tutaj to nic innego jak- walka. Same dostanie się tu graniczy z cudem, a co dopiero mówić o ukończeniu, mimo to każdy do tego dążył. Aktualnie absolwenci tej uczelni są szefami największych przedsiębiorstw na świecie oraz najbardziej wpływowymi ludźmi zarabiającymi miliony. Nie każdego niestety spotyka taki los, inni wylatują na zbity pysk już po pierwszym dniu. Tutaj trzeba być zawsze z przodu bo kto nie daje rady ten nie ma najmniejszych szans. Zazwyczaj na następny dzień ślad po nim ginie.

Natomiast Taehyung... cóż o nim krążyły dziwne legendy. Większość twierdziła, że gdyby nie jego ojciec, Kim zamiatałby ulice, albo smażył kurczaki w KFC. Nic z tych rzeczy. Chłopak bowiem był ponad przeciętnie inteligentny i wysoka pozycja ojca nie miała tu nic do rzeczy. Od zawsze osiągał najwyższe wyniki w nauce, stanowił wręcz dumę dla całej swojej rodziny, dlatego dostanie się tutaj było dla niego jak pstryknięcie palcami.

On od zawsze taki był: rozkochiwał się godzinami w literaturze Shakespeare'a, z czystą przyjemnością wyznaczał gamety i allele, a liczenie algebry sprawiało, że miał ciarki na całym ciele. On był cholernie zdolny, miał to we krwi. Chodź rzeczywiście- jego ojciec był najważniejszym profesorem w tej uczelni, cieszył się szacunkiem i jednocześnie posiadał pewną miarę władzy, a także i sławy, ale Kim znajdował się tutaj tylko i wyłącznie dzięki sobie.

Chociaż i tak trzeba przyznać, że pozycja ojca dawała trochę fory. Mężczyzna od najmłodszych lat miał ciężki charakter, zbuntowany zawsze chciał rządzić i rozstawiać wszystkich po kątach. Nie chętnie wykonywał polecenia innych, nawet nauczycieli, co sprawiało, że często zdarzało się mu trafiać na dywanik. Na szczęcie dzięki pomocy tatusia udawało się wyjść cało, a nauczyciele, którzy mu podskoczyli, zazwyczaj następnego dnia już nie wracali do pracy.

Taehung był królem tej jebanej szkoły, można powiedzieć, że miał wszystkich w garści i każdy doskonale o tym wiedział. A co dopiero dziś! Wczorajszego wieczoru dostał niezwykle kuszącą propozycję.

•••

Kiedy Kim przeszedł kolejny korytarz, znalazł się wreszcie we właściwym miejscu. Stanął przed wielkimi drzwiami, pięknie zdobionymi i dumnie się wyprostował. Mocniej ścisnął uchwyt swojej skórzanej teczki, poprawił okulary na nosie i przeczesał swoje lśniące blond włosy. Jeszcze tylko upewnił się, że krawat jest prosto, a jego obcisła marynarka doskonale się prezentuje. Był gotowy zrobić pierwsze wrażenie na studentach, którzy wyczekują już go zapewne od dobrych dziesięciu minut. Ale jak to mówią: szczęśliwi czasu nie liczą.

𝙈𝙮 𝙣𝙚𝙬 𝙩𝙚𝙖𝙘𝙝𝙚𝙧| 𝙫𝙠𝙤𝙤𝙠Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz